Poniedziałkowy poranek przywitał nas kapitalną rozmową Łukasza Olkowicza, dziennikarza Przeglądu Sportowego z Marcinem Broszem. Poruszonych zostało wiele tematów, między innymi przyszłość Górnika i transfery naszych młodych zawodników. Oraz cała masa innych. Zapraszamy!
Łukasz Olkowicz (Przegląd Sportowy): Skąd pomysł na młodego Górnika?
Marcin Brosz (trener Górnika): – Z klubu. Taka jest jego strategia.
Nie z biedy?
– Nie.
A kto go zaproponował?
– Zostańmy przy tym, że to pomysł Górnika. Nie jednej-dwóch osób, ale większej liczby. Musiał to też zaakceptować właściciel klubu. Co najważniejsze, kibice dają nam sygnał, że utożsamiają się z tym.
Jaki jest zabrzański przepis na sukces?
– Po spadku wyselekcjonowaliśmy piłkarzy, którzy mieli dać największe szanse na odbudowę klubu. Obok nich zebraliśmy młodzież związaną z regionem. Na początku ci starsi mieli tworzyć zespół, a mniej doświadczeni rozwijać się przy nich, dojrzewać. Pamiętam, że w pierwszym meczu z Miedzą z młodych wyszli w składzie tylko Mateusz Kuchta i Marcin Urynowicz.
Co było momentem przełomowym, w którym zobaczył pan, że proporcje w drużynie zaczynają się zmieniać?
– Obóz w Słowenii po pół roku. Pierwszy zespół przegrał z NK Celje 0:2, a dzień wcześniej nasz teoretycznie słabszy skład pokonał 3:0 drużynę na podobnym poziomie, co Celje – NK Krško. I nie chodziło tylko o wynik, ale podejście, jakość gry, styl, rozgrywanie akcji. Było widać, że coś zaskoczyło.
To, że Górnik poszedł w stronę młodzieży jako wiodącej siły jest konsekwencją poprzedniego sezonu? W pewnym momencie, gdy szanse na awans były już iluzoryczne, odstawił pan trzech starszych zawodników, a ich miejsce zajęli młodsi. I to się zazębiło.
– Nie, decydowało tylko kryterium sportowe. Grają najlepsi, bez względu na wiek. Przed każdym meczem coś sobie planujemy i z tego się rozliczamy.
(…)
Awansował pan z niedoświadczonym zespołem. Nie kusiło pana, żeby latem dołożyć do niego ogranych zawodników, jak drugi z beniaminków. Do Sandecji przyszli Tomasz Brzyski czy Mateusz Cetnarski?
Marcin Brosz: Mieliśmy inny pomysł. Przyszli Koj, Wieteska i Kądzior. Ten ostatni jest już powoływany do pierwszej reprezentacji, co pokazuje, że ma to sens.
(…)
Łatwiej wam rozmawiać przed kolejnymi transferami, gdy młodzi zawodnicy widzą projekt Górnika? Że to nie tylko słowa, ale i fakty.
– Już zimą Paweł Bochniewicz dał odpowiedź, czy warto do nas przyjść. Jeśli Górnik po kogoś się zgłasza, to mamy na tego zawodnika pomysł, a korzyść może być obopólna. Obecnie grających piłkarzy mają wypierać młodzi. Szymona Matuszka ma wypierać Hajda, jest też Liszka. Uznaliśmy, że wolimy poczekać na takich zawodników, niż kupować przeciętnych obcokrajowców.
(…)
Inni trenerzy zazdroszczą panu tych wypełnionych trybun w lidze. Bo może pan przy nich sprawdzać zawodników, przyglądać się, jak znoszą stres.
– Podobnie jest w sparingach. Mecz z Hajdukiem graliśmy przy 23 tysiącach kibiców. Zobaczyłem, jak młodzi wypadli w takich warunkach na tle silnego przeciwnika – Daniel Liszka miał odbiór, asystę i bramkę. To nieocenione doświadczenie: pełne trybuny, walka jak o punkty. Jeśli wytrzymają i zagrają tak, jak trenujemy, to ryzyko tego, że nie spalą się w lidze jest mniejsze.
Wprowadzanie młodzieży wychodzi wam świetnie, ale co będzie, gdyby Górnik się wzbogacił? Często słyszę takie pytanie. Czy nie odejdzie pan od tego pomysłu, gdy będzie mógł sobie pozwolić na droższych zawodników?
– Nieee… Kluczem jest utrzymanie takiego profilu zespołu na dłużej. Nie zrezygnuję z tego. Oczywiście jeśli możemy sprowadzić dobrego piłkarza z zagranicy, to z tego skorzystamy. Nie zamykamy się.
Jakim klubem ma być Górnik? Nastawionym na promocję zawodników i sprzedaż?
– Celem są zwycięstwa i pełne trybuny. Proste, ale o to chodzi. Gra się dla ludzi, by dostarczać im przyjemność. Dla nas jest istotne, że kibice identyfikują się z klubem, przychodzą obejrzeć swoich piłkarzy. Owszem, zobaczą u nas Legię czy Lecha, ale tak naprawdę interesuje ich Górnik.
Zwycięstwo z Pro Junior System i 1,4 miliona złotych macie już w kieszeni. Pieniądze chcecie przeznaczyć na dodatkowe boisko?
– Tak. Mamy przygotowane miejsce, chcemy powiększyć bazę.
Po cichu rozpychacie się na rynku. W walce o zdolnego nastolatka nie liczy się już tylko Lech, Legia, Zagłębie czy Pogoń, ale i wy. Pół roku temu staraliście się o dwóch juniorów Legii – Mateusza Praszelika i Łukasza Zjawińskiego.
– To chłopcy stąd, ze Śląska, wpisujący się w naszą filozofię. Tych nazwisk jest więcej. Gdy przychodziłem do Górnika, to na moim biurku ofert z CV zawodników powyżej trzydziestki było tyle (Brosz szeroko rozkłada ręce). Dziś jest jedna, za to propozycji piłkarzy między 16 a 20 rokiem tyle (trener wykonuje podobny gest, jak przed chwilą). Górnik stał się klubem, w którym młodzi widzą dla siebie szansę. Na razie Legia ma przewagę, wyciąga 15-16-letnich zawodników.
Ale w Legii młodzi nie grają.
– Jako klub ma większe możliwości. Ze Śląska wyciągnięto wielu zdolnych chłopaków – Bartosz Slisz gra w Zagłębiu, a to chłopak zza między, z Rybnika. Powinien być u nas, podobnie jak Czerwiński i Kopacz. Pouciekało wielu chłopaków, silne kluby widzą, że tutaj jest wiele talentów i nam ich podbierają. W Górniku odbudowujemy pozycję od niecałych dwóch lat, ale to jeszcze potrwa.
Chcecie być pierwszym wyborem dla młodych piłkarzy na Śląsku?
– Nie tylko w regionie. Dążymy do tego, by myśleli, że jeśli chcą się wybić, powinni trafić do Górnika. Za rządów Władysława Kozubala grało tu połowę reprezentacji olimpijskiej i przynosiło to efekty.
Największe zainteresowanie wzbudzają Rafał Kurzawa i Szymon Żurkowski. Są gotowi na zagraniczny wyjazd?
– Kiedyś jeden z moich piłkarzy wyjeżdżał za granicę, a wcześniej zadałem mu kilka pytań. Czy to jest przygotowane? Czy wie tak naprawdę, do jakiej ligi idzie? Ile meczów przyszłego zespołu oglądał? Kto jest trenerem? Na jakich stawia piłkarzy? Z kim będzie rywalizował i gdzie widzi się za trzy lata? To kluczowe pytania, pomagające planować karierę. Jeśli transfer jest przygotowany, potrafię pewne rzeczy zrozumieć. Ale zawodnicy muszą pamiętać, że Górnik też się rozwija. Dziś pokazujemy się w Polsce, ale patrzymy wyżej.
Piłkarz dąży do wyjazdu zagranicznego, bo tam jest lepszy zespół, lepsze zarobki.
– Czy lepszy zespół, to trzeba sobie odpowiedzieć. Najważniejsze, żeby wiedział, gdzie widzi się w przyszłości. Jeśli kluczem do rozwoju jest transfer, to niech jedzie. Ale większość przypadków pokazuje, że dzieje się odwrotnie. Gdy policzymy piłkarzy wyjeżdżających za granicę, którym się nie udało, przestaje to wyglądać wesoło. A Górnik daje dziś duże możliwości.
Uciekł pan od odpowiedzi pytanie.
– Trener może preferować szybkie skrzydła i świetnie wyszkolonego technicznie piłkarza w środku pola, typowego playmakera. Pytanie, czy określony piłkarz w tym się odnajdzie. Rozumiem, że jak odchodzi, to nowy klub jest przygotowany na ten transfer. A nie na zasadzie: odchodzę, bo może się uda. A później są powroty do Polski.
Cały wywiad można przeczytać TUTAJ.
Źródło: Roosevelta81.pl/Przegląd Sportowy
Foto: Roosevelta81.pl