Tomasz Loska miał sporo pracy w Warszawie i szczególnie wyjątkowo ciężkie zadanie miał przy obu bramkach dla Legii. Co miał do powiedzenia nasz bramkarz po niedzielnym spotkaniu?
Pierwsza bramka to spore zamieszanie, ale też ostry kąt.
– Z tego, co widziałem to był tam lekki rykoszet w murze, gdzieś ta piłka się odbiła, bardzo duży tłok był przede mną i powiem szczerze, że piłkę zobaczyłem w ostatnim momencie i nie zdążyłem skutecznie zareagować. Przy takich sytuacjach, gdy się mało widzi to trzeba reagować na to co się widzi w danym momencie, piłka mi się pojawiła nagle obok muru i najmniejszy rykoszet zmienia obraz.
Druga bramka to deja vu, nie masz wrażenia, że to była taka sama sytuacja?
– Identycznie, wyszło tak samo, nie wiem, co można było jeszcze zrobić w tej sytuacji. Wtedy myślę, że byłem trochę spóźniony, mimo że z dobrej wysokości startowałem, to dzisiaj nie powinno tak być, byłem trochę spóźniony, ale gdzieś tam już Hamalainena wystraszyłem, żeby to jak najbardziej opóźnić i on będzie chciał kopnąć żeby wymusić faul znowu na czerwoną kartkę. Paweł próbował to uratować, ale tak niefortunnie trafił w piłkę, że skierował ją do własnej bramki.
Kilka razy zachowałeś się bardzo dobrze broniąc m.in. groźne uderzenie przy słupku.
– Jak już mamy tracić bramki to lepiej gdybyśmy je tracili w klarownych sytuacjach niż tracić bramkę z wybicia piłki przez bramkarza albo z rzutu wolnego z takiego kąta. W drugiej połowie Hamalainen był ze mną sam na sam i wybił piłkę w trybuny. Na pewno by to o wiele mniej bolało.
Duży pozytyw to nominacja do bramkarza roku.
– Cieszę się, że mnie doceniono. Wśród tylu bramkarzy Ekstraklasy, jest kilku świetnych golkiperów. Jestem zaskoczony, że udało mi się znaleźć w tym gronie, ale teraz jeszcze jeden mecz przed nami, w którym trzeba udowodnić, że ta nominacja nie jest za darmo i zobaczymy, co będzie dalej.
Ostatni mecz i nadal jest szansa na puchary.
– Gramy u siebie, mam nadzieję, że będzie pełny stadion. Musimy wygrać, wszystko w naszych nogach, a potem będziemy spoglądać jak grała reszta, najważniejsze są trzy punkty.
Jak zareagowała szatnia na trzy powołania do kadry?
– Każdy z nas gratulował chłopakom, dzwoniliśmy do siebie. Otrzymać takie wyróżnienie to można tylko pozazdrościć.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl