Łukasz Skorupski udzielił szczerego wywiadu portalowi Sportowefakty.pl, w którym powrócił do czasów gry w Górniku oraz opowiedział o głośnym sporze z zabrzańskim klubem, przez który wiele stracił w oczach części kibiców.
Sportowefakty.pl: Osoby z pana najbliższego otoczenia podkreślają, że Roma ukształtowała pana jako piłkarza, człowieka. To prawda?
Łukasz Skorupski (bramkarz Górnika): – We Włoszech wyszedłem na ludzi. Na początku było trudno, nie znałem języka, angielskiego nie znam. Przez pierwsze dwa, trzy miesiące nie dawałem rady. Co chwila dzwoniłem do przyjaciela i prosiłem, aby mnie wziął z powrotem.
Musiał pan dorosnąć.
– Przyjechałem z Zabrza. Dla mnie Rzym to był inny świat, inni ludzie. Zmieniłem wtedy system wartości. Postawiłem wszystko na piłkę.
A wcześniej tak nie było?
– Grałem w rodzinnym mieście. Obok mnie mieszkali kumple od czasów dzieciństwa. Gdy ja wchodziłem na boisko, oni siedzieli na trybunach. Często spotykaliśmy się. Czasem spędzaliśmy czas do godzin nocnych. Nie zawsze kończyło się to dobrze.
Kiedy najgorzej?
– Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale wszyscy dobrze wiedzą.
Chodzi o słynne wyjście do „Lornety i Meduzy”? [Skorupski wdał się wówczas w bójkę – przyp. red.].
– Zgadza się. Nigdy nie zapomnę tego, co wówczas powiedział mi klubowy trener Adam Nawałka.
Co dokładnie?
– Wolę, aby zostało to między mną a selekcjonerem.
Ale rozmowa nie należała do przyjemnych.
– Nie należała. Za czasów tamtego Górnika Zabrze chodziliśmy jak żołnierze. Trener Adam Nawałka dał mi szansę, ale co ważniejsze – wykształcił mój charakter. Nie było wówczas mowy o odpuszczeniu nogi. Jak któryś z piłkarzy bał się zrobić wślizg, bo przypadkiem mógł obetrzeć sobie tyłek, trener Nawałka wlepiał karę.
Był pan ukarany?
– Tak i to chyba najwyższą karą w historii klubu.
(…)
Można powiedzieć, że po latach stał się pan wybawcą Górnika Zabrze? Pański transfer uratował klub finansowo.
– Oferta z Rzymu została przyjęta niemal natychmiast. Byłem wtedy na obozie w Słowenii i już na drugi dzień kazali mi jechać do Włoch. To był dopiero szalony czas…
Górnik wtedy nie płacił panu zaległych pieniędzy. Zaczął pan walkę z klubem, a kibice wywieszali transparenty: „Ł.Skorupski – Zdrajca”. Po Zabrzu może pan dzisiaj chodzić spokojnie?
– Jak przyjeżdżam do mamy, nigdzie się nie chowam. Niektórzy mogą pisać o mnie zdrajca, ale w cztery oczy boją się to powiedzieć. Moi znajomi, rodzina wiedzą, jaka była sytuacja. Klub nie płacił mi około pół roku. To normalne, że zacząłem upominać się o pieniądze. Gdy byłem w Rzymie, zacząłem dzwonić do działaczy Górnika, ale po jakimś czasie nikt nie odbierał już moich telefonów. Roma przesłała sumę odstępnego, a nikt nie skontaktował się ze mną, aby wypłacić zaległości. Było mi trudno podjąć taką decyzję, bo wychowałem się w Zabrzu wśród samych swoich, ale musiałem zacząć walczyć.
Cały wywiad można przeczytać TUTAJ.
Źródło: Roosevelta81.pl/Sportowefakty.pl
Foto: Roosevelta81.pl