– Nie odejdę z Górnika tylko po to, żeby grać i żyć za granicą. Mam blisko 33 lata i nie będę już podbijał lig zagranicznych. W pierwszej kolejności skupiam się na tym, aby w polskiej lidze tak grać, żeby dawać radość kibicom, drużynie oraz sobie. – mówi w rozmowie z polsatsport.pl Łukasz Madej, pomocnik Górnika.
W najbliższą sobotę Górnik zagra na wyjeździe z coraz to lepiej prezentującą się Lechią w Gdańsku. Obawiacie się tego meczu?
– Nie obawiamy się naszego najbliższego rywala, ale wyjazd do Gdańska traktujemy w kategoriach bardzo trudnego. Lechia jak na polskie warunki ma silny zespół. W jej szeregach grają piłkarze, którzy posiadają odpowiednią jakość. Może w grze gdańszczan nie ma fajerwerków, ale są dobrze poukładani w defensywie. Tracą mało bramek, w tej rundzie stracili zaledwie jedną. Cały czas zespół idzie do przodu. Jednak znamy swoją wartość i na pewno powalczymy o pełną pulę.
W takim razie, ile lat planuje Pan jeszcze grać w ekstraklasie? Do czterdziestki?
– W życiu niczego nie można być pewnym, dlatego nie mam daleko idących planów. Tak jak wspominałem wcześniej najważniejsze, żeby omijały mnie urazy. Moje podejście do wykonywanego zawodu jest profesjonalne i wierzę, że przede mną jeszcze wiele lat gry. Ile dokładnie to nie wiem, ale cztery czy nawet pięć lat spokojnie dam sobie radę. Dobrze się prowadzę, dbam o siebie, a grą w piłkę na dobre zacząłem się cieszyć, gdy skończyłem 30 lat. Jestem świadomy swoich umiejętności i swojego organizmu.
Można w Pana przypadku mówić o drugiej młodości. Nie jeden młodzieniaszek może pozazdrościć Panu dyspozycji.
– Czuję się lepiej niż wtedy, gdy byłem młodym zawodnikiem. Z perspektywy czasu wiem, że mentalnie i fizycznie nie do końca byłem przygotowany do gry na najwyższym poziomie. Dopiero teraz wiem na co mnie stać. W młodszym wieku bywało tak, że brakowało mi motywacji. W Górniku znalazłem swoje miejsce na ziemi. W Zabrzu czuję się doceniony i w pełni dowartościowany. Zewsząd słyszę pochwały, a to dodatkowo napędza. Motywacji nie brakuje.
Jeżeli pojawiłaby się atrakcyjna oferta z zagranicznego klubu spróbowałby Pan swoich sił poza granicami Polski? Kiedyś wyjechał Pan do Portugalii, ale tam się nie powiodło.
– Wyjeżdżając do Portugalii nie byłem na to przygotowany wewnętrznie, ale również fizycznie. Pobyt na Półwyspie Iberyjskim przerósł mnie i dlatego w lidze portugalskiej nie zaistniałem. Jednak uważam, że każdy piłkarz chce spróbować swoich sił w mocniejszej lidze. Ja nie jestem wyjątkiem, ale decydując się na ewentualny transfer musiałbym dostać naprawdę ciekawą ofertę. Nie odejdę z Górnika tylko po to, żeby grać i żyć za granicą. Mam blisko 33 lata i nie będę już podbijał lig zagranicznych. W pierwszej kolejności skupiam się na tym, aby w polskiej lidze tak grać, żeby dawać radość kibicom, drużynie oraz sobie.
Gdyby Chińczycy złożyli ofertę skusiłby się Pan na wyjazd do Azji? Pana rówieśnik Marcin Robak długo się nie zastanawiał. Szybko wyjechał podbijać Chiny. Wrócił w zasadzie od razu, ale to już osobna historia.
– Trudno jest gdybać, ale nie ma co ukrywać, że ciężko byłoby odrzucić taką ofertę. Jak jest się w pewnym wieku to inaczej myśli się o wielu kwestiach. Podejrzewam, że gdybym dostał taką propozycję to skorzystałbym z niej, ale to jest normalne. Takich pieniędzy, jakie oferują Chińczycy chyba nigdzie się nie zarobi.
Cały wywiad do przeczytania na polsatsport.pl
Źródło: polsatsport.pl
Foto: Roosevelta81.pl