Łukasz Madej: Na efekty trzeba trochę poczekać

Milo  -  24 lutego 2014 10:01
0
969

Łukasz_Madej_Legia
– Uważam, że praca którą wykonujemy z trenerem w końcu przyniesie efekty, bo nie zawsze jest tak, że od razu wszystko znakomicie wychodzi – 
mówił po przegranym meczu z Legią pomocnik zabrzańskiego Górnika, Łukasz Madej.

Roosevelta81.pl: Na początku gra w wykonaniu Górnika nie wyglądała źle.

Łukasz Madej (pomocnik Górnika): – Graliśmy do 41 minuty tak jak sobie założyliśmy przed meczem i na początku nawiązaliśmy z Legią walkę, ale to oni strzelili gola ze stałego fragmentu i nasza gra się posypała. Później dążyliśmy do tego, żeby doprowadzić do remisu i z biegiem czasu otworzyliśmy się, co się okazało „wodą na młyn” dla gości. Musimy oddać to Legii, że skoro wygrała 3:0 to rozegrała dobre, a przede wszystkim mądre spotkanie i nas wypunktowali.

 Liczne kontuzje bardzo wpływają na waszą grę?

– Jeżeli wypada pół drużyny, to wiadomo, że jest ciężko. Dzisiaj grało pięciu nowych zawodników w porównaniu ze spotkaniem z Lubinem. Nie możemy się tym usprawiedliwiać, bo po to klub kontraktuje 25 zawodników, żeby w razie kontuzji jakiegoś zawodnika, mógł go zastąpić następny. Na kontuzjach otwierają się kariery innych piłkarzy, jednak to na razie nam nie wychodzi.

Dziś był Pan najlepszym zawodnikiem w szeregach „Trójkolorowych” i miał kilka sytuacji podbramkowych.

– Po moich sytuacjach nie udało się zdobyć bramki. Cokolwiek byśmy powiedzieli o mojej postawie, czy innych zawodników, nie zmieni to rezultatu. Czeka nas teraz ważny mecz z Koroną, a dla nas najważniejsze jest każde następne spotkanie. Tamte mecze ułożyły się dla nas źle. Może wpływ na to miał fakt, że nie traciliśmy bramek na zgrupowaniu. W piłce niestety tak to jest, że jak nie tracisz goli na zgrupowaniach, to później w lidze nie wiesz co robić. My ich nie traciliśmy i to nas chyba uśpiło. Runda dopiero się zaczęła i zostało jeszcze dużo spotkań do rozegrania. Musimy sobie zapewnić jak najszybciej miejsce w pierwszej ósemce, brakuje nam jeszcze paru punktów i trzeba to jak najszybciej zrobić.

Treningi Ryszarda Wieczorka mocno różnią się od zajęć u trenera Nawałki?

– Są to trenerzy o odmiennych koncepcjach gry, ale nie zwalajmy winy na trenera Wieczorka. Trenujemy inaczej, co nie znaczy gorzej. Wcześniej wychodziliśmy z takich trudnych sytuacji w meczu. Piłka raz daje, a drugi raz zabiera. Wszystko jest przeciwko nam, ale mamy nadzieję że pierwsze „śliwki robaczywki” i jeszcze pokażemy w lidze, że potrafimy grac. Uważam, że praca którą wykonujemy z trenerem w końcu przyniesie efekty, bo nie zawsze jest tak, że od razu wszystko znakomicie wychodzi. Staramy się realizować to co sztab szkoleniowy założył sobie przed spotkaniem. Na efekty trzeba trochę poczekać. W sparingach wyglądało to naprawę znakomicie i sami byliśmy zaskoczeni, że z tak dobrymi drużynami w naszej grze była jakość. Teraz coś pękło, ale trzeba dalej pracować i przy poprawie niuansów, które decydują o zwycięstwie lub porażce, robić to co do tej pory. Suma szczęścia zawsze wychodzi na zero. Mieliśmy go dużo jesienią, teraz przyszedł „pech”, ale taka jest piłka. Trzeba wierzyć i nieszczęście przełamywać.

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments