Nie będzie wojenki – klubowe władze Górnika Zabrze dogadały się z PZPN w sprawie trenera Roberta Warzychy – informuje „Przegląd Sportowy„.
O tych kłopotach szef zabrzańskiego klubu Zbigniew Waśkiewicz długo rozmawiał z prezesem Zbigniewem Bońkiem oraz dyrektorem sportowym PZPN Stefanem Majewskim. Podobno przekonał ich, że w Górniku obowiązuje coś na kształt modelu brytyjskiego: czyli zajęcia prowadzi Dankowski, a Warzycha jest trenerem-menedżerem. – Myślę, że po tych rozmowach z Bońkiem i Majewskim przez najbliższe dwa miesiące, czyli do końca sezonu, z układem trenerskim Józef Dankowski – Robert Warzycha nie powinno być problemu. W przyszłym sezonie wypracujemy rozwiązanie, które będzie akceptowane przez wszystkie strony – mówi Waśkiewicz.
PZPN jednak zastrzegł, że w każdej chwili może wysłać na trening Górnika niezapowiedzianego człowieka, który oceni, czy Dankowski rzeczywiście prowadzi drużynę. – Jeżeli okaże się, że pierwszym trenerem jest Warzycha, to Dankowski w skrajnym przypadku będzie się musiał liczyć z zawieszeniem licencji. Mam jednak nadzieję, że klub będzie przestrzegał ustaleń – zaznacza Majewski. Warzycha w oficjalnych sytuacjach musi się zachowywać jak człowiek z cienia; nie może na przykład występować na pomeczowych konferencjach prasowych, bo to przecież domena głównego szkoleniowca. Sprawa ma również aspekt humorystyczny – już pojawiły się uszczypliwe komentarze, że skoro zmiana trenera nic nie dała (wcześniej był nim Ryszard Wieczorek), bo Górnik wciąż nie wygrywa. to szef klubu powinien zwolnić także obecnego trenera, czyli… Dankowskiego.
Tymczasem prezes Waśkiewicz deklaruje, że w przyszłości Warzycha uzupełni szkoleniowe wykształcenie za granicą. – Szukamy anglojęzycznego kraju, w którym do zdobycia odpowiednich trenerskich uprawnień nie jest potrzebna szkoła średnia – przyznaje szef Górnika i dodaje, że w międzyczasie trener Warzycha zacznie uzupełniać ogólne wykształcenie. Potwierdza to szkoleniowiec. – Wierzę, że w przyszłości wszystko poukładam tak, że Górnik nie będzie miał ze mną takich kłopotów, a na razie mogę tylko podziękować szefom PZPN, że aprobują stan przejściowy. Skoro miałem uprawnienia, które pozwalały mi prowadzić klub w najwyższej lidze w USA, to powinny one być honorowane i w polskiej lidze. I myślę, że tak będzie w przyszłości. Ja w swoim sportowym życiu już tak mam, że jako Polak przecierałem szlak choćby w Premiership czy w Stanach. Następni zwykle mają już łatwiej. Niech będzie, godzę się na rolę chłopca do bicia, jeżeli to komuś ma pomóc. A potrzebne wykształcenie uzupełnię, proszę się nie martwić –mówi Warzycha.
Źródło: przegladsportowy.pl
Foto: Ewa Dolibóg/Roosevelta81.pl