Leszek Ojrzyński w Lidze+ Extra. „Czekamy z nadzieją na lepsze chwile”

Milo  -  22 listopada 2015 22:39
0
1176

ojrzynski_gornik_korona_1516

Leszek Ojrzyński był gościem niedzielnej Ligi+Extra, której gospodarzami byli: Andrzej Twarowski i Tomasz Smokowski. W programie można było sporo dowiedzieć się odnośnie przemyśleń Leszka Ojrzyńskiego na zespół Górnika.

Powiedzieliśmy sobie w przerwie, że musimy skorygować pewne rzeczy szczególnie w środku boiska, bo tam ta bramka została stracona. Trzeba pamiętać, że Wisła miała jeszcze swoje sytuacje w pierwszej połowie. To wszystko wynikało z złego ustawienia w środkowej strefie boiska. W drugiej połowie skorygowaliśmy te błędy. W przerwie dużo słów powiedziałem do środkowych pomocników, bo to właśnie oni mieli stanowić o sile Górnika. Jakie są przyczyny tego, że Górnik po raz kolejny traci gola na początku meczu? – Trzeba przyznać, że są to dziwne zbiegi okoliczności. Mogliśmy na samym początku meczu pokusić się o zdobycie bramki, a chwilę później dostaliśmy bramkę. Podobnie było w meczu z Koroną, gdzie wyszliśmy naładowani, ale po stałym fragmencie dostaliśmy bramkę i musieliśmy gonić wynik.. niestety nie udało się.

Swoją opinię na temat ostatniego spotkania Górnika wyraził także obecny w studiu Grzegorz Mielcarski, były zawodnik zabrzan. – Górnik na drugą połowę w meczu z Wisłą wyszedł z nastawieniem, że gorzej już być nie może. W Górniku trwa poszukiwanie lidera, gdy nie ma „Sobola”. Oczywiście kapitanem jest Danch, ale to nie jest typ zawodnika, który pociągnie zespół. Liderem chcieli być Madej albo Kwiek. Górnik bez Sobolewskiego nie potrafi odnaleźć swojej tożsamości. Nie ma zawodnika, który weźmie odpowiedzialność na swoje barki. Zawodnicy wychodzą na mecz bez wiary, dlatego nie wierzyłem, że Górnik podniesie się w drugiej połowie – przyznał Mielcarski.

Czy trener Ojrzyński ma coś sobie do zarzucenia? – Gramy bez prawdziwego defensywnego pomocnika, ponieważ w dalszym ciągu do gry nie jest gotowy Radek Sobolewski. Staramy się łatać te dziury stawiając na Olka Kwieka, bo jest przyzwyczajony do gry na tej pozycji. W meczu z Podbeskidziem było podobnie, bo kluczowe akcje rozgrywały się przez środek boiska. W konsekwencji straciliśmy dwa gole. To się nam powtarza, dlatego nad tym ciężko pracujemy. Może za bardzo chcemy? – zastanawia się Ojrzyński.

Leszek Ojrzyński czuje, że siedzi na beczce prochu? – Spokojnym w tym fachu nigdy nie możesz być. Nie wiem co będzie dalej, bo tego nikt nie może być pewnym. Wchodząc w trakcie sezonu powinno się mieć kredyt zaufania. Pracujemy nad tym, aby poprawić grę, ale mamy trochę pecha. Pracujemy na szczęście, ale nie zawsze nam się to udaje. Czekamy z nadzieją na lepsze chwile i musimy jak najwięcej z tych meczów wyciągnąć. W Podbeskidziu wyszliśmy ze strefy spadkowej dopiero po… 30 kolejce – przypomina trener Górnika.

Górnik zamyka ligową tabele przy czym zwycięstwo potrzebne jak tlen. – Musimy zanotować serię. Zdecydowanie za dużo mamy remisów. Wygraliśmy tylko jeden mecz. Zwycięstwa podbudowują zespół. Wygrane na razie nam nie są dane, dlatego dryfujemy na dnie ligowej tabeli. Patrząc na tabelę staram się skupiać tylko na dole tabeli. Oczywiście mamy jeszcze szanse na czołową ósemkę. Aktualnie różnice pomiędzy zespołami są małe, a jeszcze trochę meczów do rozegrania zostało. Ubolewam nad tym, że na wiosnę jest mniej spotkań. 

Jak trener Górnika podsumowuje swój dotychczasowy czas pracy? – Były różne momenty. Na samym początku dostaliśmy od Termaliki. W tym meczu nasza gra wyglądała katastrofalnie. W drugim meczu z Zagłębiem Lubin przegrywaliśmy 2:0 po pierwszej połowie. W drugiej połowie gra wyglądała już lepiej mogliśmy nawet wygrać. W tym spotkaniu było widać agresję i taki ząb drużyny. Wtedy bramka Radka Sobolewskiego dała impuls drużynie. Później już pewne rzeczy nam uciekały. Nie potrafiliśmy zagrać 50-70 minut w dobrym tempie. Mieliśmy momenty przestoju i dekoncentracji, gdzie dostaliśmy bramki – zauważa trener. 

Wtedy na kolejne już wywołanie „Sobola” przez Leszka Ojrzyńskiego zareagował Grzegorz Mielcarski, były zawodnik Górnika. – Trzeba sobie powiedzieć, że jeśli trener Ojrzyński będzie za dużo podkreślał brak „Sobola” w drużynie. Zespół to czuje i będzie odczuwał braki. Być może zawodnicy potrzebują wiedzieć, że jest życie bez „Sobola”, bo nie ma ludzi niezastąpionych. Piłkarze nie mogą ciągle myśleć, że brakuje im Sobolewskiego, bo spotkań nie wygrają. Wtedy wytwarza się zamknięte koło, bo drużyna będzie myślała: jeśli wygrywamy to tylko z Sobolem, jeśli przegrywamy to dlatego, że brakuje „Sobola”. Trzeba dać szansę tym, którzy zastępują Sobolewskiego.

W odpowiedzi Leszek Ojrzyński powiedział. – Pracujemy nad tym, ale mecz z Wisłą pokazał, że środek boiska nie funkcjonował w pierwszej połowie. W środkowej strefie te braki kosztowały nas dużo zmian. Traciliśmy sporo goli i kombinowaliśmy również z ustawieniem. Myślę, że drużyna się już do tego przyzwyczaiła, że gramy bez Radka. Jestem trenerem Górnika przez 12. kolejek, a od 7. już go nie było. Uczymy się grać bez Radka, ale liczmy na to, że pomoże, gdy będzie przygotowany w odpowiednim momencie. Nie robię z tego tragedii, a zwłaszcza psychozy. 

Ostatnia część rozmowy z Leszkiem Ojrzyńskim dotyczyła transferów. Na początek trener Górnika został poproszony o ocenę dokonanych transferów. – Nigdy nie jestem w pełni zadowolony, bo zawsze można grać lepiej. Od zawodników wymagam więcej. Niektórzy mogą sprawować się dużo lepiej, ale też nie wszyscy mogą od razu grać. Transfery były robione w razie kontuzji, czy kartek. Musieliśmy wzmocnić rywalizację w zespole.

Czy to byli na tyle wartościowi zawodnicy, by ściągać ich do Górnika? – „Synków” Ojrzyńskiego w składzie Górnika dużo nie widzę. Taka łatka jest przyklejona do Korzyma. Tutaj mógłbym się może i zgodzić. Szukaliśmy napastnika, a akurat Korzym był wolny. Michała Janotę znam dobrze, ale nie tak jak Maćka Korzym. Ci zawodnicy przychodząc do Górnika mają dużo do zyskania, ale też dużo do stracenia.. Podobnie jest wśród trenerów, bo zawsze dostaje się za transfery i poszczególną formę zawodników. Musimy wspólnie zrobić wszystko, by wydostać Górnika ze strefy spadkowej – zapewnia Ojrzyński.

Jakich zawodników będzie starał się pozyskać Górnik w zimowym okienku transferowym? – Musimy zrobić takie transfery, które od razu będą dla nas wzmocnieniem. Na ten moment ciężko powiedzieć jacy to będą zawodnicy. Życie wszystko zweryfikuje. Apelowałem o transfery, bo nie będę zaklinał rzeczywistości. Musimy wzmocnić rywalizację. Trzeba pamiętać, że coraz mniej meczów jest do zakończenia sezonu. Każdy mecz jest o życie. Mam nadzieję, że nasza sytuacja w tabeli zmieni się do końca roku. Musimy zobaczyć jakie mamy możliwości w okienku transferowym, ale wierzę jednocześnie w tych chłopaków, których mam w zespole. W przerwie zimowej będę miał czas by przygotować ich po swojemu i wspólnie intensywnie popracować. 

O wskazanie najsłabszej formacji Górnika został poproszony Grzegorz Mielcarski. – Patrząc na skład to środek pomocy jest za stary. Jeż, Kwiek, Sobolewski do tego dochodzi Janota, który ma wahania formy. W tej formacji każdy jest bardziej do grania niż biegania. Wydaje mi się, że jak na jedną pozycję jest zbyt dużo nazwisk. Górnik nie miał napastnika z nazwiskiem, a takim jest Korzym, dlatego jego transfer do Zabrza mogę zrozumieć, ale tego nie mogę powiedzieć o Janocie. Na te słowa Ojrzyński odpowiedział. – Postawiłem na Janotę, bo wierzę w niego. Zobaczymy jak nasza współpraca będzie układała się dalej. Michała nie omijają różne bardzo nieszczęśliwe sytuacje, a do tego musiał zejść w meczu z Wisłą. 

Źródło: Roosevelta81.pl/Canal+
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments