Wyjazd do Poznania wypadł nam w niedzielę i był bardzo udany. Pokazaliśmy się z dobrej strony pod względem ilości, prezencji i dopingu.
Do Poznania pojechaliśmy pociągiem, w którym po raz pierwszy zastosowaliśmy nowe zasady. Każdy FC miał swój wagon, w którym jechał i za który odpowiadał, co w sumie sprawdziło się naprawdę dobrze. Na stadionie w Poznaniu zameldowało się dokładnie 1030 osób, w tym 53 kibiców „GieKSy” oraz 18 Wisłoki Dębica. Dzięki za wsparcie! Warto podkreślić, że na tym spotkaniu pierwszy raz zameldował się nasz nowy FC (TORCIDA WESTFALEN), a gościnnie wraz z nimi pojawiło się 4 kibiców Schalke 04. Wywiesiliśmy bardzo dużą ilość flag (16 – Syrynia, Rydułtowy, Torcida Gliwice, Żory, Lipiny, Torcida Piekary, 1948, Ruda Śląska, KS Wisłoka, Sektor 13, Ultras Gieksa, Gieksa on tour, Górnik, Torcida Germany, Straight Edge Torcida, Pamięć to twarda skała…). Na kilka, które mieliśmy ze sobą po prostu zabrakło już miejsca.
Już przed meczem rozpoczęliśmy głośny doping, który tego dnia stał na bardzo wysokim poziomie (zwłaszcza w pierwszej połowie). Najlepiej wyszła nam pieśń „My jesteśmy chłopcy z Zabrza”, która melodyjnie niosła się po stadionie „Kolejorza”. W drugiej połowie machamy flagami na kijach, co w połączeniu razem z „koszulkami młynowymi” dało fajny efekt. Gospodarze tego dnia zaprezentowali się przeciętnie. „Kocioł” prowadził doping przez cały mecz, ale na reszcie stadionu było jak w teatrze. Na pewno fanów Lecha stać na znacznie więcej.
Niestety nasi piłkarze przegrali spotkanie, choć przez godzinę niewiele wskazywało, abyśmy mieli meczu nie wygrać. W kierunku drużyny gospodarzy często było słychać gwizdy. Ba, nawet po końcowym gwizdku próżno było szukać braw, a zawodnicy Lecha nie podeszli podziękować swoim fanom za doping. Z naszej strony było zupełnie odwrotnie. Piłkarze przyszli podziękować nam za głośne wsparcie. Od nas otrzymali brawa za walkę. Na koniec zaśpiewaliśmy głośno „Nie straszny nam porażki smak…” i udaliśmy się w drogę powrotną do Zabrza.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Grzegorz Dembiński/bulgarska.pl