Górnik Zabrze przegrał w Poznaniu 1:3, choć już do przerwy powinien zapewnić sobie trzy punkty. Do 65. minuty Lech był zespołem znacznie słabszym, ale trzy skuteczne akcje gospodarzy przesądziły, że „Trójkolorowi” doznali drugiej porażki z rzędu.
Choć Adama Nawałki zabrakło nawet na trybunach, to na środku defensywy Górnika po raz kolejny zagrała nowa para stoperów. Tym razem byli to Tomasz Wełnicki i Boris Pandża, ale tego drugiego tuż przed przerwą zmienił Seweryn Gancarczyk. „Trójkolorowi” do tego czasu mogli już rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, bo grali momentami przy Bułgarskiej koncertowo.
Już pierwsza akcja pokazała, że zabrzanie przyjechali na Bułgarską po trzy punkty. Po zagraniu piętą Przybylskiego, Gostomski nogami w ostatniej chwili uprzedził Madeja. Golkiper miejscowych miał bardzo dużo roboty i był tego dnia w naprawdę dobrej dyspozycji. Na rzut rożny zdołał sparować kapitalny strzał Przybylskiego z powietrza, a także końcami palców odbił piłkę po uderzeniu Zachary. W tym drugim wypadku do futbolówki dopadł jednak jeszcze Nakoulma, który nie miał problemów z trafieniem do „pustaka”.
To na chwilę obudziło piłkarzy „Kolejorza”, którzy głównie strzałami z dystansu próbowali zaskoczyć Steinborsa. Łotewski bramkarz pewnie jednak interweniował po strzałach Murawskiego, Możdżenia, Lovrencsicsa i Linettego. Później znów dominował Górnik i jedyne czego zabrakło, to lepszej skuteczności, bo akcje były rozgrywane z pomysłem i polotem. Nakoulmy piętą wycofał piłkę do Olkowskiego, ale nasz prawy obrońca nie zdołał oddać celnego uderzenia lewą nogą.
Najlepszą okazję na podwyższenie prowadzenia miał „Prezes”. W sytuacji „sam na sam” ominął Gostomskiego, ale za mocno wypuścił sobie piłkę. Burkińczyk oddał celny strzał, lecz piłkę z linii zdołał wybić Możdżeń. Swoją okazję na gola miał także niezwykle aktywny Kosznik, który z ostrego kąta chciał pokonać golkipera Lecha, ale ten obronił jego uderzenie, a także dobitkę.
W drugiej odsłonie więcej było chaosu na boisku i brakowało akcji z obu stron. Wydawało się, że Górnik kontroluje mecz, ale gola strzelił Lech. Prostopadle zagrana piłka do Teodotyczka, który jak pokazały telewizyjne powtórki był na pozycji spalonej, ale asystent sędziego nie podniósł chorągiewki. Było dośrodkowanie, zgranie głową i Lovrencsics z najbliższej odległości pokonał Steinborsa.
Po rzucie rożnym Lech zdobył drugiego gola. Zgranie piłki głową i Kamiński z najbliższej odległości trafił do siatki. Oziębała był sam przed Gostoomski, ale zachował się źle i zmarnował sytuację. To po raz kolejny się zemściło. Kontra Lecha, dośrodkowanie Trałki i Teodoryczk przypieczętował wygraną Lecha. Poznaniacy będąc zespołem słabszym wygrali 3:1, choć w końcówce pojedynek z Gostomskim Przybylski przegrał jeszcze pojedynek z Gostomskim. Zamiast wygranej, wracamy z Poznania na tarczy.
Lech Poznań – Górnik Zabrze 3:1 (0:1)
0:1 – Nakoulma, 12′
1:1 – Lovrencsics, 65′
2:1 – Kamiński, 75′
3:1 – Teodotczyk, 87′
Lech: Gostomski – Możdżeń, Ceesay, Kamiński, Henriquez – Lovrencsics, Trałka, Murawski, Linetty (58′ Douglas) – Hamalainen (75′ Ślusarski) – Teodorczyk (88′ Formella).
Trener Mariusz Rumak.
Górnik: Steinbors – Olkowski, Pandża (45′ Gancarczyk), Wełnicki, Kosznik – Nakoulma, Sobolewski, Mączyński, Madej (78′ Oziębała) – Przybylski – Zachara (80′ Cupriak).
Trener Bogdan Zając.
Żółte kartki: Trałka, FOrnella – Madej.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Grzegorz Dembiński/bulgarska.pl