Raków na przerwę reprezentacyjną czekał jak na zbawienie. Pucharowy cel zrealizował bez problemów, ale w rozgrywkach ligowych radził sobie mizernie. Z kolei w Zabrzu grać mogliby od razu, bo po pechowej porażce z Motorem Lublin, przede wszystkim chciano szybko się zrehabilitować. Czy uda się w Częstochowie?
Jak we wszystkich polskich klubach, które sezon 2024/25 zakończyły na miejscu premiowanym udziałem w europejskich pucharach, tak również w Rakowie celem nadrzędnym na pierwszą część sezonu był bezwzględny awans do fazy pucharowej – w przypadku drużyny Marka Papszuna – Ligi Konferencji. Zadanie udało się zrealizować bez większych kłopotów, bo w trzech rundach eliminacyjnych zespół z Częstochowy wygrał aż pięć razy i doznał tylko jednej pechowej porażki na własnym stadionie w rywalizacji z Maccabi Haifa. W rewanżu udało się rywalom zaaplikować więcej bramek i to pozwoliło awansować do ostatniej rundy eliminacyjnej, w której z kolei dwukrotnie gorsza okazała się bułgarska Arda.
Ligowe kłopoty
Walka na europejskich boiskach spowodowała, że po pierwsze Raków dwa razy zdecydował się przełożyć swoje ligowe spotkania (z Zagłębiem Lubin i Lechem Pozoań), a po drugie w pięciu rozegranych kolejkach zdołał zebrać tylko sześć punktów, w efekcie czego na przerwę reprezentacyjną udawał się zajmując pierwsze miejsce spadkowe. Zespół Marka Papszuna wygrał dwa wyjazdowe spotkania w Katowicach (1:0 z GKS-em) i w Niecieczy (3:2 z Bruk-Betem Termalicą), natomiast odniósł porażkę na własnym stadionie z Wisłą Płock (1:2) oraz w Radomiu (z Radomiakiem 1:3) i Szczecinie (z Pogonią 0:2). To wyniki, które zdecydowanie nie zadowalają częstochowskich działaczy i ci ostatnie dni okienka transferowe spędzili niezwykle aktywnie, nie tylko kontraktując nowych zawodników, ale też żegnając się z zawodnikami, którzy mieli niższe notowania u pierwszego szkoleniowca.
Problematyczna ofensywa
Najwięcej pretensji do dotychczasowej dyspozycji trener Papszun ma do formacji ofensywnej. Ta w większości spotkań stwarza się sporą liczbę sytuacji do zdobycia gola, ale już ma spore problemy z umieszczeniem futbolówki w siatce. Dodatkowo, nie znoszący sprzeciwu szkoleniowiec, miał też problemy dyscyplinarne z Jonatanem Burnesem, czyli najlepszym strzelcem Rakowa. Ten na skutek sankcji był nawet kilka spotkań poza kadrą meczową, a w ostatnich dniach okienka transferowego był łączony ze Slavią Praga, ale ostatecznie do transferu nie doszło. To z kolei spowodowało, że Częstochowę musiał opuścić Leonardo Rocha, który jeszcze w ostatnim meczu przed reprezentacyjną przerwą z Pogonią wyszedł w pierwszym składzie. Zawodnik udał się na wypożyczenie do Zagłębia Lubin, robiąc miejsce Imadowi Rondicowi wypożyczonemu z kolei z Kolonii. Bośniak, jeszcze jako gracz Widzewa Łódź, był w kręgu zainteresowań Papszuna, ale kiedy pojawiła się oferta z Niemiec, częstochowianie nie byli w stanie przebić tej propozycji.
Sprzeciw gwiazdy
Co ciekawe, wypożyczenie Rochy odbiło się szerokim echem również w szeregach samej drużyny Rakowa. Na emocjonalny wpis na platformie X pozwolił się piłkarz o statusie gwiazdy w Częstochowie, czyli Ivi Lopez. Hiszpan, łapiący pierwsze minuty w sezonie po powrocie po kontuzji kolana zdecydowanie zaprotestował przeciwko decyzji o wypożyczeniu Portugalczyka, twierdząc m.in. iż jest ona niezrozumiała. Zapytany o tą sytuację trener Papszun zbagatelizował ją, ale niewykluczone jest, że surowy szkoleniowiec wyciągnie z tej sytuacji jakieś konsekwencje. Z drugiej strony Lopez – po kontuzji Władysława Koczerhina – pozostaje jedynym nominalnym środkowym ofensywnym pomocnikiem Rakowa. Inny z jego rywali do miejsca w wyjściowym składzie, czyli sprowadzony latem ze Stali Rzeszów Jesus Diaz także został wypożyczony do Zagłębia Lubin. Te rolę może jeszcze próbować przejąć sprowadzony na początku września 19-letni Bogdan Mircetić. Młodzieżowy reprezentant Serbii sprowadzony z FK Radnicki 1923 Kragujevac kosztował 1,5 mln euro i może się wkrótce okazać naturalnym następcą 31-letniego Hiszpana.
Upragniona przerwa
Ostatnie transfery, ale też i kontuzje spowodowały, że trener Papszun mocno wyczekiwał przerwy w rozgrywkach, która w wypadku jego zespołu trwała 15 dni – tyle liczyła przerwa między ostatnim meczem z Pogonią, a najbliższym z Górnikiem. Dzięki temu nie tylko mógł próbować wpasować do swojego systemu nowych zawodników – nie licząc Mirceticia, który akurat przebywał na zgrupowaniu reprezentacji – ale też poszukać alternatyw na niektórych pozycjach. Po kontuzji Erica Otieno w klubie pozostało tylko trzech nominalnych wahadłowych i jednym z nowych pomysłów szkoleniowca może być próba gry na tej pozycji Michaela Ameyawa, który mógłby zastąpić na prawej flance Frana Tudora. Brak spotkań ligowych oznaczał też walkę o skład tych, którzy miejsce w podstawowej jedenastce stracili już jakiś czas temu. W tej grupie znalazł się m.in. Karol Struski, który w pierwszych meczach sezonu regularnie zaczynał spotkania od 1. minuty, ale z czasem dostawał coraz mniej szans gry. Zgłosił nawet chęć odejścia z klubu, przez co nie znalazł się na liście 23 zawodników mogących brać udział w Lidze Konferencji, ale ostatecznie w Rakowie pozostał i będzie walczył o minuty, ale już tylko na boiskach PKO BP Ekstraklasy.
Drugi garnitur w przeglądzie
Zarówno Raków jak i Górnik przerwę reprezentacyjną wykorzystali to rozegrania gier sparingowych z udziałem zawodników mających w tym sezonie mniej rozegranych minut niż podstawowi piłkarze. Zespół Marka Papszuna zmierzył się z Odrą Opole i wygrał 6:1, a do bramki trafiali: Struski, Lopez, sprowadzony z Dinama Zagrzeb Marko Bulat, Jean Carlos, Roberto Amorin i Brunes. Z kolei Górnik zmierzył się z GKS-em Katowice i przegrał 1:2, a bramkę strzelił Gabriel Barbosa, który cały czas czeka na debiut w meczu o punkty. Dodatkowo pierwszy występ w sezonie zaliczył wracający po kontuzji Luka Zahović, a minuty „złapali” m.in. Natan Dzięgielewski, Maksym Chłań, Kryspin Szcześniak, Roberto Massimo czy też Young-jun Goh. Szczególnie zawodnicy występujący na pozycji skrzydłowego mieli ochotę dobrze zaprezentować się przed trenerem Michalem Gasparikiem, bo transfer Taofeeka Ismaheela do Lecha Poznań spowodował, że w wyjściowym składzie pojawiło się wolne miejsce do obsadzenia.
Jaka twarz Górnika?
Zabrzanie w siedmiu meczach obecnego sezonu zgromadzili 12 punktów, a punkty pogubili głównie w meczach, w których mieli wyraźną przewagę, czyli z Bruk-Betem Termalicą i Motorem Lublin. Z kolei w spotkaniu, gdzie mieli mieć zdecydowanie większe kłopoty, czyli w Szczecinie, potrafili wypunktować miejscową Pogoń i wygrać aż 3:0. Także w meczu z Lechem, który ostatecznie przegrali 1:2 długimi fragmentami pokazywali przewagę na boisku. Czy również w meczu z Rakowem, który po tym jak pogubił sporą liczbę punktów na początku sezonu i będzie chciał bezwzględnie zgarnąć pełną pulę, „trójkolorowi” również zagrają bez kompleksów i znajdą sposób na neutralizację atutów rywala? Trener Gasparik miał czas, by przygotować taktycznie zespół do rywalizacji z przedstawicielem Polski w europejskich pucharach i w poniedziałkowy wieczór przekonany się, czy zdołał przechytrzyć Papszuna.
Przewidywane składy
Raków: Trelowski – Racovitan, Arsenić, Mosór – Tudor, Barath, Repka, Silva – Ameyaw, Brunes, Pieńko.
Górnik: Łubik – Szcześniak, Janicki, Josema, Janża – Sow, Hellebrand, Ambros, Kubicki, Lukoszek – Liseth.
Raków Częstochowa – Górnik Zabrze, 15 września, 19:00. Transmisja: CANAL+ Sport 3, Ekstraklasa TV.
Foto: Roosevelta81.pl







