Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że wszelkie formalności związane pełnieniem przez Roberta Warzychę funkcji pierwszego trenera Górnika zostały dopełnione – czytamy w „Sporcie„.
Były reprezentant Polski i piłkarz Evertonu dostał zgodę PZPN na prowadzenie meczów klubu z Zabrza. Tak było jednak tylko w pierwszej kolejce, kiedy zabrzanie grali w Krakowie z Wisłą. Warzycha witał się z Kazimierzem Moskalem i był na konferencji prasowej. Jednak już tydzień później w tej roli ponownie – jak w całym poprzednim sezonie – występował Józef Dankowski. W Gliwicach nic się nie zmieniło. Dlaczego? Okazuje się, że zgoda PZPN to jedno, a treść umowy Warzychy z… Górnikiem, to drugie. Warzycha ma w niej wpisaną funkcję dyrektora sportowego, a nie trenera pierwszej drużyny. Klub więc dmucha na zimne i nie chce, by ktoś zarzucił mu działania niezgodne z obowiązującymi przepisami.
Źródło: Sport
Foto: Roosevelta81.pl