Historia Górnika Zabrze
28.03.1936. Piłkarze drużyny Preussen Zabrze, m.in. Schneider, Pawlik, Pawelczyk, Elsmer, Flanke, Michacz, Hula, Dziubacz, Danket, Buchczyk, Janek. Foto: audiovis.nac.gov.pl, Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny
Początki
W 1945 roku niemiecka część Śląska trafiła administracyjnie do Opolszczyzny. Organizowanie życia sportowego było tam zdecydowanie trudniejsze niż na polskim Śląsku, dramatycznie przebiegała weryfikacja narodowościowa, a każdy działacz i piłkarz przed podpisaniem karty zgłoszenia do klubu musiał uzyskać zaświadczenie miejscowej komisji weryfikacyjnej. Gdy 14 października 1945 ze Śląskiego OZPN wyodrębniono podokręg opolski (od 8 września 1946 okręg), zrzeszonych w nim było 30 klubów. Pierwsze powojenne rozgrywki zainaugurowano tydzień później. Wśród zespołów, które walczyły o awans do klasy A Śląska Opolskiego, były cztery drużyny, które w 1948 roku dały podwaliny narodzinom legendy Górnika.
Pierwszym zalążkiem klubu górniczego był Klub Sportowy Zabrze, założony 1 maja 1945 roku przez przybyszy z Krakowa, dawnych juniorów Wisły i Cracovii, na czele z Józefem Płonką. Miasto przekazało im w dzierżawę stadion miejski. W rozgrywkach o awans do klasy A w sezonie 1945/46 klub zajął ostatnie miejsce w swojej grupie. Wynikało to głównie z bardzo trudnej sytuacji finansowej. Dopiero, kiedy udało się uzyskać wsparcie Zabrzańskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego sytuacja znacznie się poprawiła. Jedynym warunkiem pomocy była zmiana nazwy, tym samym w marcu 1946 roku powstał KS Zjednoczenie Zabrze. Początkowo klub nie odnosił większych sukcesów, dobre wyniki przyniósł dopiero rok 1948. Zjednoczenie dotarło do decydującej fazy turnieju trzech okręgów o Puchar „Sportu”, pokonując w ćwierćfinale faworyzowany chorzowski Ruch aż 3:1. Był to drugi w dziejach niebieskich występ w Zabrzu, po piętnastu latach przerwy, pierwszy po wojnie, pierwszy w polskim Zabrzu i pierwszy przegrany. W rejestrze zmagań chorzowsko- zabrzańskich ma on ważne miejsce, jako druga i ostatnia gra Ruchu w tym mieście przed powstaniem Górnika. Ze Zjednoczenia wywodzili się m.in. Antoni Garus i Eryk Nowara, późniejsi wspaniali piłkarze biało- niebiesko- czerwonych.
Drugim z zabrzańskich zespołów, z połączenia, których powstał Górnik była powstała 20 kwietnia 1945 roku w dzielnicy Zaborze, Pogoń. Opierała się w głównej mierze na tradycji SC Preussen i jego przedwojennych asach: Fryderyku Buchcziku i Ginterze Pawelczyku. Pogonią opiekowała się kopalnia „Zabrze-Wschód”, dzięki czemu klub był jedną z najsilniejszych drużyn ówczesnej Opolszczyzny. W sezonie 1945/46 Pogoń awansowała do klasy A, gdzie powoli osiągała coraz to lepsze wyniki. Marzenia o awansie do powstałej właśnie 2. ligi przerwała likwidacja sekcji piłkarskiej klubu i włączenie do Górnika, w którym występowali później m.in. Antoni Franosz czy Józef Buchta.
Trzecim klubem, z połączenia, których powstał Górnik Zabrze była założona 22 kwietnia 1945 roku, Concordia. W pierwszym roku gry zespół nie zakwalifikował się do klasy A Śląska Opolskiego. Concordia zaczęła się liczyć w piłkarstwie dopiero w 1947 roku. Przed wchłonięciem zespołu przez Górnik, zespół zajmował drugie miejsce na półmetku sezonu 1948/49. Po fuzji wielu piłkarzy Concordii odmówiło gry w Górniku, ostatecznie w podstawowej jedenastce występowało trzech piłkarzy rodem z tego klubu: bramkarz Ginter Procek, obrońca Henryk Zimmermann i pomocnik Józef Holesz.
Czwartym i ostatnim klubem, na bazie którego powstał Górnik była Skra, założona jesienią 1945 roku przy kopalni „Zabrze-Zachód”. Klubowe boisko mieściło się przy kopalni, a było przystosowanym dla potrzeb piłkarskich dawnym stadionem lekkoatletycznym przedwojennego klubu Preussag Hindenburg. Piłkarsko Skra nie była w stanie walczyć z najlepszymi, nigdy nie awansowała do klasy A Śląska Opolskiego.
Pod koniec listopada 1948 roku katowicki „Sport” obwieścił swym czytelnikom, że Wydział Wychowania Fizycznego i Sportu Centralnych Związków Zawodowych Górników dąży do komasacji kilku istniejących w jednej miejscowości klubów górniczych. Zapowiadano, że pierwszy tego rodzaju klub powstanie w Zabrzu, z połączenia Pogoni Zabrze, Zjednoczenia, Concordii i Skry i będzie nosić nazwę Górniczy Zakładowy Klub Sportowy Górnik. Ostro rywalizujące w Zabrzu kluby stosunkowo łatwo było połączyć, istniały bowiem niewiele ponad trzy lata, więc nie zdołały się jeszcze zakorzenić w pełni w swym środowisku. Głównym inicjatorem tej fuzji był wielki sympatyk sportu, Julian Gajdzicki, który zorganizował spotkanie założycielskie nowego klubu, zdając sobie sprawę z ogromnego potencjału sportowego w Zabrzu. Inicjatywa ta była na rękę działaczom komunistycznym. To nie przypadek, że Górnik powstał 14 grudnia 1948 roku, w przeddzień tzw. kongresu zjednoczeniowego polskiej lewicy. Rozpoczynał się szczytowy okres stalinizmu, walki z tradycyjnymi wartościami oraz kultywującymi je instytucjami. Propagowano sport masowy, potępiano niektóre dyscypliny, np. tenis, jako typowo burżuazyjny, czy wreszcie likwidowano typowo mieszczańskie kluby i tworzono w ich miejsce nowe, przynajmniej jeśli chodzi o nazwę – towarzystwa sportowe, połączone organizacyjnie z różnymi gałęziami gospodarki. Nie wszystkim te idee przypadły jednak do gustu. Zebranie założycielskie nie było łatwe, działaczom czterech klubów daleko było do jednomyślności, ale nie mieli wyjścia. Górnik musiał powstać, a jako że jego patronem były kopalnie Zabrzańskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego nie mógł przyjąć innej nazwy. Pierwszym prezesem został Filip Sieroń. Utworzono 12 sekcji sportowych. Prawdopodobnie jeszcze przed statutową rejestracją klubu, w 1949 roku GZKS przekształcił się w terenowe koło sportowe „Górnik”, na czele którego stanął dyrektor kopalni „Zabrze – Zachód”, Bernard Bugdoł.
Pierwszy mecz piłkarze z Zabrza rozegrali prawdopodobnie w styczniu, bądź lutym 1949 roku, przeciwko rezerwom Pogoni Zabrze, kolejny w Sośnicy z tamtejszym Orłem. Z kolei pierwszym odnotowanym przez prasę spotkaniem był towarzyski pojedynek z Szombierkami – 27 lutego 1949 zabrzanie przegrali u siebie 1:2 (1:1). Wiosną 1949 roku Górnik rozegrał natomiast swój pierwszy mecz międzynarodowy, z rywalem występującym jako Armia Radziecka (żołnierze sowieccy stacjonujący na Śląsku). Górnik przegrał 2:4 (1:2). Trenerem drużyny był w tym czasie Ginter Pawelczyk, niegdyś świetny zawodnik. Wkrótce zastąpił go jednak Teodor Meiser, a następnie Karol Luks.
Zespół Górnika Zabrze z 1959r. W tym roku Górnik zdobył swoje drugie Mistrzostwo Polski. Foto: infootball.futbolowo.pl
Droga na szczyt
Pierwsze lata upłynęły na konsolidacji klubu. Górnik Zabrze awansował na zaplecze ekstraklasy w 1952 roku i na krótko opuścił tą ligę rok później ze względu na reorganizację. Wówczas II ligę stanowiły cztery grupy po 10 zespołów. Po reorganizacji utworzono jedną grupę z czternastoma zespołami. W 1955 roku Górnicy uplasowali się na drugim miejscu za Budowlanymi Opole i wywalczyli awans do pierwszej ligi. Zdobyli wówczas 39 pkt. w 26 meczach, wygrali 17 meczów zremisowali 5 i 4 przegrali, stosunek bramek wynosił 65-15 i był najlepszy w całej II lidze.
Szansę na zdobycie pierwszego trofeum Górnik Zabrze był bliski w 1956 roku, gdy awansował do finału Pucharu Polski, w którym uległ Warszawskiej Legii 0:3. W kolejnym sezonie znów zagrał w finale Pucharu tym razem ulegając ŁKS Łódź 1:2, ale co ważniejsze rok ten przyniósł pierwsze Mistrzostwo Polski. Zabrzanie zaledwie o punkt okazali się lepsi od Warszawskiej Gwardii i w 22 meczach zgromadzili 33 punkty przy stosunku bramek 58-24.
Drużyna mistrzowska z 1961r. U góry od lewej: Ginter Gawlik, Ernest Pohl, Antoni Franosz, Edward Jankowski, Stanisław Oślizło, Roman Lentner. Na dole od lewej: Jerzy Musiałek, Edward Olszówka, Hubert Kostka, Jan Kowalski, Erwin Wilczek.
Foto: infootball.futbolowo.pl
Lata sukcesów
W następnych 16 latach Górnik nie schodził już poniżej „medalowych” miejsc w tabeli ligowej, co w historii naszego piłkarstwa jest wydarzeniem bez precedensu. Tylko w latach 1958, 1960, 1968 i 1970 zabrzanie zajmowali trzecie miejsce, w roku 1962 i 1969 byli zaś wicemistrzami, natomiast w latach 1959, 1961, 1963, 1964, 1965, 1966, 1967, 1971 i 1972 zdobyli aż dziewięciokrotnie Mistrzostwo Polski. Szczególnie imponująca jest „złota seria” lat 1963-1967, kiedy Górnik ustanowił rekord ligi polskiej, pięciokrotne z rzędu zdobywając Mistrzostwo. W następnych latach do drużyny Mistrza Polski ściąga wiele utalentowanych zawodników. Kostka – bramkarz, Oślizło, Olszówka, Musiałek, Kulanek, Wilczek, Szołtysik, Gorgoń, Lubański, Szarmach, którzy wraz Polem i Lentnerem zdobywają kolejne trofea. Tytuły Mistrzowskie w lidze zostały „podbudowane” jeszcze sześciokrotnym zdobyciem Pucharu Polski w latach 1965 (4:0 Czarni Żagań), 1968 (3:0 Ruch Chorzów), 1969 (2:0 Legia Warszawa), 1970 (3:1 Ruch Chorzów), 1971 (3:1 Zagłębie Sosnowiec), 1972 (5:2 Legia Warszawa) również dwukrotnym udziałem w PP 1962 (1:2 z Zagłębiem Sosnowiec) i 1966 (1:2 z Legią Warszawa). Kolejne boje Zabrzan to pojedynki na stadionach całej Europy, a nawet świata. X edycja Pucharu Europy (sezon 1964) przyniosła trzy dramatyczne pojedynki z praską Duklą (1:4, 3:0, 0:0), oraz wyeliminowanie Górnika poprzez losowanie. W 1965 roku Górnik wyeliminował mistrza Austrii Linzer ASK (3:1 i 1:2), ale w II rundzie uległ praskiej Sparcie – 0:3, 1:3. W następnym roku po wyeliminowaniu mistrza NRD Vorwärts Berlin – 2:1, 1:2, 3:1, uległ w pierwszym fatalnym występie przeciwko mistrzowi Bułgarii CSKA Sofia – 0:4, 3:0. Kolejny, szósty już występ Górnika w Europie w sezonie 1967/68 przyniósł mu pierwszy w historii polskiej piłki awans do ćwierćfinału Pucharu Europy. W pierwszej rundzie Górnik wyeliminował mistrza Szwecji Djurgårdens IF 3:0, 1:0 – w drugiej – co było największą sensacją tej edycji pucharu – okazał się lepszy od rewelacyjnego Dynama Kijów, wygrywając w Kijowie 2:1 i remisując w Chorzowie na Stadionie Śląskim 1:1. W spotkaniu ćwierćfinałowym angielski Manchester United F.C. okazał się lepszy o jedną bramkę od Górnika. W pierwszym meczu w Manchesterze było 2:0 dla gospodarzy, natomiast w drugim Górnik wygrał, lecz tylko 1:0. Później drużyna Manchesteru zdobyła Puchar Europy, a zespół Górnika Zabrze był jedynym, który wygrał z mistrzem Anglii w tej edycji Pucharu Europy.
1968 rok, Górnik zdobywa swoje drugie trofeum w Pucharze Polski. Foto: infootball.futbolowo.pl
Pamiętne Europejskie Puchary 1969/70 i to jak rywalizacja Górnika z Romą zmieniła przepisy piłki nożnej
Górnik Zabrze jest jedynym Polskim klubem, który dotarł do finału europejskich rozgrywek. Dokonał tego w sezonie 1969/70, podczas którego uległ Manchesterowi City w nieistniejącym już Pucharze Zdobywców Pucharów. Górnikowi kibicowała wtedy cała Polska, a Skaldowie napisali piosenkę, którą wszyscy nucili. Mówi się, że słynny komentator Jan Ciszewski na tych meczach zbudował swoją legendę, natomiast talizmanem drużyny była czołowa prezenterka telewizyjna Krystyna Loska, żona ówczesnego kierownika sekcji piłkarskiej Henryka Loski.
Droga do finału usiana była wieloma dramatycznymi sytuacjami jak zmiana trenera. Węgra Gezę Kolocsaya zmienił Michał Matyas w dość dziwnych okolicznościach. Piłkarzom Górnika towarzyszyła też nieprzychylność sędziów z państw komunistycznych, co dało się odczuć zwłaszcza w półfinałowych starciach z AS Romą, a te zmieniły futbol.
Trener Kolocsay był wielkim autorytetem wśród piłkarzy i kibiców, lecz musiał odejść podobno ze względu obyczajowych. Plotka głosi, że przed jednym z meczów ligowych, Kolocsay nie stawił się na zbiórkę przed wyjazdem, więc postanowiono podjechać po niego do jego mieszkania. Gdy autobus zatrzymał się pod blokiem trenera, a do jego drzwi zapukał kierownik drużny, Węgier oznajmił mu, że jest chory i nie da rady jechać na mecz. Równocześnie na balkon od strony gdzie zaparkowany był autobus z całą drużyną i działaczami, wyszła młoda dziewczyna. Relacja kierownika w autobusie, który z powagą przekazał niedyspozycję szkoleniowca, spotkała się z uśmiechem piłkarzy, lecz niedługo później Gezy Kolocsaya w Zabrzu już nie było. Zastąpił go wspomniany wcześniej Michał Matyas.
Bilet na mecz półfinałowy Pucharu Europy. Foto: wikigornik.pl
Pierwszy półfinał z AS Romą rozegrano na wyjeździe i zakończył się remisem 1:1. Włosi strzelili gola po rzucie karnym, skutecznie wykonanym przez Fabio Capello. Rewanż na stadionie Śląskim zobaczyć chciało aż 200 tysięcy ludzi. „Kocioł Czarownic” mieszczący o połowę mniej wypełnił się więc do ostatniego miejsca, a przed telewizorami transmisję śledziło 10 milionów widzów. Rzymianie wyszli na prowadzenie po problematycznym rzucie karnym wykorzystanym „na raty” przez Capello w 11. minucie. Po tej decyzji nienawiść całego stadionu skupiła się na arbitrze, który ostatecznie zrehabilitował się dyktując rzut karny w 90. minucie dla Górnika. Był on również wątpliwy, ponieważ faul na Gorgoniu był na granicy pola karnego. W decyzji sędziemu pomógł też pomocnik zabrzan Erwin Wilczek, który nieco pod przymusem zaprowadził arbitra na 11 metr. Gola dającego dogrywkę zdobył Lubański, który zaraz na początku dodatkowego czasu gry wyprowadził Górnika na prowadzenie. Niestety w ostatniej minucie dogrywki Włosi zdobyli gola na 2:2 uciszając stadion. Nikt nie zdawał sobie wtedy sprawy, że według regulaminu bramki wyjazdowe strzelone w dogrywce nie liczą się podwójnie i zostanie rozegrane trzecie spotkanie na neutralnym terenie we Francuskim Strasburgu.
Tydzień później emocje rozpoczęły się już dwie godziny przed spotkaniem, gdy Górnicy czekali w hallu hotelu na autobus, który miał zawieźć ich na stadion. Okazało się, że kierowca, który wpierw zawiózł przeciwników na Stade de la Meinau, zapomniał o zabrzanach. Istnieje też wersja, w której to trener rzymian Helenio Herrera zabronił kierowcy powrotu pod hotel. Na szczęście z pomocą przyszli polonusi mieszkający we Francji, którzy prywatnymi samochodami przewieźli całą ekipę na arenę tuż przed pierwszym gwizdkiem.
Mecz, w którym od czasu do czasu gasło światło i istniała groźba kolejnej powtórki, ostatecznie zakończył się remisem 1:1. Włosi bramkę znów zdobyli z karnego wykonywanego przez Capello. O wszystkim zadecydował rzut monetą, a właściwie zielono- czerwonym żetonem, po którym Jan Ciszewski wypowiedział niezapomniane słowa: „Polska, Górnik, brawo, brawo (…) sprawiedliwości stało się zadość”. Gdy emocje już opadły, na konferencji prasowej na pytanie dziennikarzy do trenera Herrery, kogo by wziął do siebie ze składu Górnika odpowiedział, że piłkarzy może nie, ale tą panią, która zapowiada mecze.
Do legendy przeszła też historia zasypanego górnika w kopalni, którego cudem uratowano po ośmiu dniach. Jego pierwsze słowa po odkopaniu brzmiały: „Chopy powiydzcie, jak groł Górnik”. Półfinał z AS Romą trwał w sumie pięć i pół godziny. Po nim zmieniono regulamin i od tej pory bramki wyjazdowe w dogrywkach liczą się podwójnie a ostatecznym rozstrzygnięciem nie jest rzut monetą, tylko seria rzutów karnych.
Finał na wiedeńskim Praterze z Manchesterem City niestety Górnik przegrał 1:2, a honorowego gola zdobył kapitan zespołu Stanisław Oślizło. Porażkę zabrzan tłumaczyć może to, że mieli mniej czasu na przygotowanie, niż Manchester. Finał był również dla nich sam w sobie nagrodą, więc można stwierdzić, że motywacja nie była już tak wielka, tym bardziej, że Anglicy za finał mieli obiecane aż 11 tyś funtów, a Górnicy zaledwie około 300 dolarów. Zawodnicy po meczu przyznali, że nie wiedzieć czemu, zagrali poniżej swojego poziomu. Można też pokusić się o pytanie, co by było, gdyby na Praterstadion trójkolorowych poprowadził charyzmatyczny trener Geza Kolocsay…
Droga do finału PZP 1969/70
Olympiakos Pireus – Górnik Zabrze 2:2 (0:2) (Wilczek 8′, 36′)
Górnik Zabrze – Olympiakos Pireus 5:0 (1:0) (Wilczek 1′, Skowronek 62′, Szołtysik 70′, Banaś 82′ (karny), 84′)
Glasgow Rangers – Górnik Zabrze 1:3 (0:2) (Lubański 5′, 87′, Szaryński 11′)
Górnik Zabrze – Glasgow Rangers 3:1 (0:1) (Olek 63′, Lubański 77′, Skowronek 81′)
Lewski Sofia – Górnik Zabrze 3:2 (2:1) (Szołtysik 5′, Banaś 52′)
Górnik Zabrze – Lewski Sofia 2:1 (1:0) (Lubański 44′, Banaś 56′)
AS Roma – Górnik Zabrze 1:1 (0:1) (Banaś 28′)
Górnik Zabrze – AS Roma 2:2 (0:1, 1:1, 2:1) (Lubański 90′ (karny), 93′)
baraż – Strasbourg (Stade de la Meinau)
Górnik Zabrze – AS Roma 1:1 (1:0, 1:1, 1:1) (Lubański 40′) – losowanie dla Górnika
Finał – Wiedeń (Praterstadion) 29 kwietnia 1970
Manchester City – Górnik Zabrze 2:1 (2:0) (Oślizło 68′)
[youtube id=”_3Yz5ZyU18k”]
Okazjonalna piosenka kabaretu RAK nagrana z wykorzystaniem głosu komentatora Jana Ciszewskiego
Z nieba do piekła, czyli lata 70-te
Na początku lat siedemdziesiątych Górnik Zabrze zdobył dwa dublety, czyli Mistrzostwo Polski i Puchar Polski, lecz w sezonie 1972/73 pierwszy raz od 16 lat nie plasował się na podium zajmując 4 miejsce. Trójkolorowi w strefie medalowej znaleźli się jeszcze w latach 1974 (wicemistrzostwo) i 1977 (brązowy medal) by niespodziewanie spaść z ligi w roku 1978, zajmując ostatnie 16 miejsce w tabeli z 23 punktami w 30 spotkaniach. Na szczęście banicja do drugiej ligi trwała tylko rok, gdyż Zabrzanie zdecydowanie wygrali II grupę (w tym czasie druga liga miała dwie grupy po 16 zespołów), zdobywając w 30 meczach 47 punktów przy stosunku bramek 65-24 i o 13 punktów wyprzedzając drugi Star Starachowice.
Drużyna w roku 1986. Foto: gornikzabrze.pl
Powrót na szczyt.
Kolejną dekadę Górnik Zabrze zaczął przeciętnie plasując się wśród średniaków Polskiej ligi. Tytuł mistrzowski odzyskany został po trzynastu latach w roku 1985, gdy trójkolorowi zaczęli kolejną dynastię, na którą złożyły się cztery Mistrzostwa Polski. Niestety w Pucharze Polski w tym okresie tylko raz udało się dotrzeć do finału w roku 1986, gdzie Górnik uległ GKS Katowice aż 1:4. W sezonie 1987/1988 Górnik wygrał swój jedyny Superpuchar Polski wygrywając z Lechem Poznań 2:1. W tym czasie w barwach Górnika grali tacy piłkarze jak: Waldemar Matysik, Marek Piotrowicz, Ryszard Komornicki, Ryszard Cyroń, Józef Wandzik, Jan Urban, Andrzej Iwan, Robert Warzycha.
Wraz z przemianami demokratycznymi w naszym kraju, zmniejszyła się rola górnictwa w sponsorowaniu Górnika Zabrze. Na początku lat dziewięćdziesiątych Górnik próbował jeszcze budować wielką drużynę i walczyć o najwyższe cele, lecz nie udało się im zdobyć Mistrzostwa Polski. Najwyższe pozycje to wicemistrzostwo w 1991 roku i trzecie miejsce w 1994. Pucharu Polski również nie wygrał, pomimo dwóch występów w finale. Pierwszy z nich w 1992 roku, przegrany po rzutach karnych 3:4 z Miedzią Legnica (w regulaminowym czasie było 1:1), drugi w 2001 roku po porażce w dwumeczu 3:4 z Polonią Warszawa (1:2 w Zabrzu i 2:2 w Warszawie)
Od drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych Górnik przeważnie bronił się przed spadkiem. Niewiele było sezonów, w których zabrzanie plasowali się w górnej połówce tabeli. Wraz z reorganizacją rozgrywek w 2004 roku I liga zmieniła się w Ekstraklasę i nastał czas heroicznych bojów o utrzymanie. Najbliżej spadku trójkolorowi byli w sezonie 2006/07 gdzie zaledwie o 2 pkt wyprzedzili Wisłę Płock, zapewniając sobie utrzymanie w bezpośrednim starciu z tym właśnie rywalem. Co ciekawe, w tamtym sezonie za korupcję zdegradowane zostały Arka Gdynia i Górnik Łęczna, więc łącznie z ligą pożegnały się aż cztery drużyny. Wraz z sezonem 2007/08 w Górniku miały nastać lepsze czasy, gdyż większościowym udziałowcem została firma Allianz. Dzięki przejęciu przez potentata ubezpieczeniowego, budżet Górnika niemal się podwoił i zabrzanie zajęli bezpieczne ósme miejsce. Kolejny sezon miał być jeszcze lepszy. Z piątym budżetem w Ekstraklasie trójkolorowi mięli zawalczyć o europejskie puchary, czy nawet mistrzostwo, lecz wyniki były zgoła odmienne. Już na półmetku zabrzanie byli w strefie spadkowej, więc w klubie zrobiono sporą rewolucję. Odsunięto od składu najbardziej doświadczonych Tomasza Hajtę i Jerzego Brzęczka, a za spore pieniądze zakontraktowano zawodników z listy życzeń zatrudnionego Henryka Kasperczaka. Pomimo lepszych wyników na wiosnę Górnik cały czas nie mógł wydostać się ze strefy spadkowej. Decydujący mecz odbył się w Zabrzu 30 maja z Polonią Warszawa.
Mecz z Polonią Warszawa, 30.05.2009 rok. Foto: torcida.eu, LipinyKSG
Bolesny spadek, gdy 22 tysięcy ludzi nie mogło pogodzić się z porażką i opuścić stadionu.
Mecz ostatniej kolejki w sezonie 2008/09 dla obu zespołów był niezwykle istotny. Polonia Warszawa walczyła o europejskie puchary, a Górnik o utrzymanie. Zabrzanie zajmowali przedostatnie miejsce z 29pkt, oczko wyżej lecz z taką samą ilością punktów plasowała się Cracovia, natomiast na ostatnim miejscu z 27pkt była Arka Gdynia. Spaść mogła także jeszcze Lechia Gdańsk, która jednak grała z pewnym ligowego bytu Piastem w Gliwicach. Na stadionie imienia Ernesta Pohla stawił się nadkomplet ponad 22 tysiące kibiców wierzących, że trójkolorowi kolejny raz uciekną spod gilotyny. Przy Roosevelta długo utrzymywał się wynik bezbramkowy. Równolegle w meczach zainteresowanych drużyn wieści nie były z byt optymistyczne. Arka już w 7. minucie zdobyła gola w spotkaniu z Odrą i awansowała na 14. lokatę, a w Poznaniu Cracovia straciła gola w 12. minucie. W 29. minucie dla Odry Wodzisław bramkę zdobył były zawodnik Górnika Tomasz Moskal i w tym momencie trójkolorowi znajdowali się na bezpiecznej pozycji. W kolejnych minutach pomimo bezbramkowego remisu w Zabrzu, podopieczni Henryka Kasperczaka spadali i wskakiwali na upragnione 14 miejsce. Wpierw Lechia Gdańsk wychodzi na dwubramkowe prowadzenie po golach strzelonych Piastowi w 36. oraz 44. minucie i ucieka na bezpieczną lokatę. W 46. minucie Cracovia wyrównuje w Poznaniu i wyprzedza Górnika, ale w 67. Lech znów wychodzi na prowadzenie i zabrzanie są na bezpiecznym miejscu. Niestety, ostatnie 12 minut są bardzo niepomyślne dla Górnika. W Gdyni Arka zdobywa zwycięskiego gola w 79. minucie, a 180 sekund później w Poznaniu wyrównuje Cracovia. W tym momencie Górnika ratuje tylko zwycięstwo, które ostatecznie oddala się w 89. minucie, gdy Polonia zdobywa zwycięskiego gola. Po ostatnim gwizdku nikt z 22 tysięcy kibiców Górnika nie mógł uwierzyć w to co się stało. Stadion przy Roosevelta opustoszał dopiero ponad godzinę po zakończeniu spotkania. Płakali kibice, pracownicy, piłkarze, nawet Polonii Warszawa. Przy golu dla „Czarnych Koszul” asystował Michał Chałbiński, który był związany w przeszłości z Górnikiem i jemu również trudno było zaakceptować to, co się wydarzyło. Po spadku rozwiązano umowę z Henrykiem Kasperczakiem i kilkoma zawodnikami lecz część piłkarzy sprowadzonych przez trenera pozostało obciążając znacznie klubowy budżet. Kolejny sezon przyszło więc Górnikowi rozpocząć w I lidze.
Powrót
Pomimo spadku, Górnika nie opuścili wierni kibice. Prawie na każdym meczu frekwencja oscylowała na poziomie 14-15 tysięcy widzów, a rekord padł w spotkaniu z zaprzyjaźnionym GKS Katowice gdzie przy Roosevelta znów zanotowano nadkomplet ponad 22 tysięcy kibiców, a wielu pozostało pod bramami. Runda jesienna nie była zbyt udana pomimo niezłej pozycji w tabeli, więc doszło do roszady na stanowisku trenera. Ryszarda Komornickiego zastąpił Adam Nawałka. W tym czasie spore zawirowania działy się w zarządzie Górnika. Kibice zapamiętają szczególnie charyzmatycznego prezesa Łukasza Mazura, który zyskał sobie sporą sympatię kibiców. Runda wiosenna wprawdzie też nie była idealna, ale Górnikowi udało się zapewnić awans na kolejkę przed końcem rozgrywek. W wyjazdowym spotkaniu z Dolcanem Ząbki gola na wagę awansu strzelił w 78. minucie Tomasz Zahorski. Ostatecznie Zabrzanie zajęli drugie miejsce z dorobkiem 61.pkt w 34 meczach ze stosunkiem bramek 47-30.
Trener Adam Nawałka. Foto: nz24.pl, Marcin Król
Rewelacyjny beniaminek
Do pierwszego sezonu w Ekstraklasie po awansie zabrzanie przystępują ze sporymi ambicjami. Pomimo długów wygenerowanych głównie przez spadek i nieudane transfery oraz z wciąż zalegającymi na listach płac niechcianymi graczami, trenerowi Nawałce udaje się skompletować ciekawy skład. Główna w tym zasługa świetnej pracy byłego zawodnika Górnika, a następnie dyrektora sportowego Tomasza Wałdocha, przy którego pomocy udało się wyselekcjonować i sprowadzić do Zabrza kilku młodych i perspektywicznych zawodników. Na koniec sezonu trójkolorowi zajęli szóste, najwyższe od blisko dwóch dekad, miejsce w Ekstraklasie. Oprócz dobrego wyniku sportowego dobre wieści napłynęły też z Urzędu Miasta w Zabrzu, gdzie dopinano szczegóły związane z budową nowego nowego stadionu dla Górnika.
źródło: Luq/WikiGórnik, dokument Canal + „O krok od Pucharu – Górnik Zabrze 1969/70”, ekstraklasa.net, 90minut.pl