W Zabrzu od dłuższego czasu w budowlańca, menadżera, dyrektora sportowego, prezesa, a czasami nawet w rzecznika prasowego klubu bawi się Krzysztof Lewandowski, wiceprezydent Zabrza. Zabawa z jakim skutkiem? Pewnie część kibiców już to wie..
Jeśli uwierzylibyśmy w prognozy wiceprezydenta Zabrza, pewnie przez całą zimę chodzilibyśmy w kąpielówkach oczekując afrykańskich upałów, ale na szczęście nam do tego bardzo daleko. Na potwierdzenie naszych słów przytoczymy wypowiedź pana Lewandowskiego z 23 listopada 2013r. Sprawa ma związek z gorącym tematem mianowicie budową stadionu w Zabrzu. „Jestem przekonany, że w przyszłym roku (przyp. red. 2014 r.) pierwszy etap modernizacji zostanie ukończony„. Deklaracja ta już wtedy wydawała się z gatunku sci-fiction, bo w tym czasie miasto wypowiadało umowę głównemu wykonawcy firmie Polimex-Mostostal, a zmiana wykonawcy to proces długotrwały, o czym przekonaliśmy się na własnym przykładzie, ale wiceprezydent nie zważając na nic wytrwale brnął dalej…
I tak 29 lipca 2014r, czyli ROK później dziennikarz z tej samej gazety znów udaje się do pana Lewandowskiego, aby zapytać, jak to dokładnie jest z tymi jego przepowiedniami. Niby dziennikarz, a w konsekwencji kibice dostali zapewnienie, że pierwszy etap będzie gotowy w 2014r., a postępów na budowie jak na lekarstwo. Po zadaniu pytania dziennikarz otrzymuje odpowiedź „Optymistyczna wersja zakłada, że jeszcze w tym roku (przyp. red. 2014 r.). To jest jednak budowa i nie wiadomo, co może się wydarzyć. Nie ma gwarancji, że ktoś znowu nie zejdzie z budowy. Z drugiej strony na obiekcie nie zostało już wiele prac do przeprowadzenia„.
O kolejnych zejściach firm ze stadionu w Zabrzu nie słyszeliśmy, a mimo to prawie DWA LATA później pierwszy etap budowy stadionu w Zabrzu wciąż nie został ukończony, panie Krzysztofie to jednak trochę tych prac do wykonania zostało? Skoro już wiemy, że w budownictwie prognozy pana Lewandowskiego (najłagodniej pisząc) po prostu się nie sprawdzają, zobaczmy jak wygląda sprawa w kwestiach sportowych, gdzie ta sama osoba ma równie dużo (a nawet więcej) do powiedzenia.
Krzysztof Lewandowski już od lat otwarcie mówi w mediach o sprawach sportowych. Nie rozumiejąc, że to należy do obowiązków ludzi pracujących w klubie. Mówiąc zbyt wiele można po prostu zaszkodzić, ale najważniejszy jest rozgłos. Swego czasu wiceprezydent głośno na sprzedaż typował Prejuce’a Nakoulmę, Łukasza Skorupskiego i Pawła Olkowskiego. Co z ust właściciela pachniało, jak wyprzedaż i jasny komunikat: Zabrze jest zdesperowane, aby nawet po kosztach sprzedać zawodników.. Pan Lewandowski po prostu lubi być w centrum uwagi, zdradzając transferowe szczegóły w sprawie odejścia Nakoulmy do innego klubu. Słowa szybko odbijały się echem w środowisku piłkarskim, a w konsekwencji fiaskiem negocjacji.
Na koniec przytoczymy dwie perełki wypowiedziane z ust wiceprezydenta:
„Trener Warzycha chciał transferów, ale nie był wystarczająco zdeterminowany, by przekonać do nich panią prezydent. Pamiętam determinację, jaką miał w tym temacie trener Nawałka. Ona była znacznie większa. Kiedy trener Nawałka oczekiwał wzmocnień, regularnie dzwonił do pani prezydent i starał się ją przekonać. Trener Warzycha aż tak bardzo zdeterminowany nie był” – wypowiedź na łamach „Gazety Wyborczej” 27.11.2015r.
W pięknych słowach dostaliśmy odpowiedź, dlaczego nie przeprowadzono latem żadnych transferów, a błagań Warzychy o transfery, nikt usłyszeć nie chciał. Trener powinien uklęknąć przed władzami miasta i błagać o pieniądze na napastnika, albo może w ramach protestu powinien próbować skoczyć z klubowego budynku – parafrazując strajki ekologów. Już teraz każdemu trenerowi Górnika radzimy zapisać sobie numer pani prezydent i wydzwaniać regularnie, co najmniej dwa razy dziennie.
– Jose chce zostać, a i obecny sztab szkoleniowy rekomenduje właśnie takie rozwiązanie. Oczywiście, może okazać się tak, że dojdzie do zmiany sztabu i ten nowy będzie miał inną wizję – wypowiedź na łamach „Gazety Wyborczej” 28.05.2016r.
Pan Lewandowski znów „wyręcza” pracowników klubu. W zasadzie można już zredukować kilka etatów w klubie, bo pan Lewandowski wciela się w role trenera i dyrektora sportowego, wiedząc już, jaka przyszłość czeka poszczególnych zawodników.
Wydaje się, że Krzysztof Lewandowski zbyt często chce towarzyszyć Robertowi Lewandowskiemu na pierwszych stronach gazet. Przyjmując taktykę, jednym zdradzę jakiś szczegół z klubu, tam powiem coś kontrowersyjnego – byle o mnie było głośno.
Panie prezydencie, prosimy, żeby zajął się pan rozwiązywaniem problemów mieszkańców Zabrza, a zabawę w piłkarskiego menadżera zostawił fachowcom.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Bronisław Wątroba/wiadomosci24.pl