Patrząc na zachowanie Jose Kante, który po urlopie nie wrócił do Zabrza tyko trenuje (bez zgody klubu) z Wisłą Płock wracają wspomnienia z nie tak odległych lat 90-tych XX wieku, gdy Górnik Zabrze z roku na rok zaczynał tracić swój blask.
Przegrana w kontrowersyjnych okolicznościach walka o mistrzostwo Polski z Legią Warszawa w sezonie 1993/94 spowodowała, że czternastokrotny mistrz Polski na trwałe przestał liczyć się w walce o najwyższe lokaty w polskiej piłce nożnej, a z klubu odeszli najlepsi zawodnicy z Tomaszem Wałdochem i Henrykiem Bałuszyńskim na czele.
W tym okresie w krótkim odstępie czasu na Roosevelta pojawiło się dwóch młodych zdolnych zawodników. W sezonie 1993/94 do pierwszej jedenastki przebił się zaledwie 18-letni Marek Szemoński, którego talent porównywany był nawet do zdolności Włodzimierza Lubańskiego. To on był autorem bramki w decydującym o mistrzostwie Polski spotkaniu z Legią Warszawa, którego wynik do dziś budzi kontrowersje i wściekłość wśród zabrzańskich fanów. W krótkim czasie piłkarz znalazł się na liście życzeń bogatszych klubów. Młodego zdolnego piłkarza zapragnął mieć w swojej kadrze Widzew Łódź. Zawodnik bez zgody Górnika rozpoczął treningi z „Widzewiakami”. Został zawieszony przez zabrzański klub, by ostatecznie przenieść się do Łodzi. Po tych wydarzeniach piłkarz nie prezentował się tak dobrze jak przy Roosevelta, a jego przygoda z piłką skończyła się na boiskach okręgówki.
Dwa lata później na murawie przy Roosevelta pojawił się sprowadzony z Gwarka Zabrze Marcin Kuźba. Piłkarz z marszu stał się głównym zagrożeniem dla bramkarzy drużyn przeciwnych. Bramka, jaką strzelił w meczu z Legią przez wiele lat była czołówką Aktualności Sportowych TVP Katowice. Podobnie jak to było w przypadku Szemońskiego młodego zawodnika zapragnął mieć Widzew, który drugi sezon z rzędu zdobył mistrzostwo Polski. Scenariusz próby pozyskania zawodnika przebiegał identycznie: piłkarz rozpoczął treningi w Łodzi, został zawieszony przez zabrzański klub. Jednak w tym przypadku „syn marnotrawny” wrócił na Roosevelta 81 i po sezonie 1997/98 przejść do francuskiego AJ Auxerre.
Wydawało się, ze czasy „Dzikiego zachodu lat 90” w polskiej piłce dawno mamy za sobą wszak rozgrywki prowadzi spółka Ekstraklasa, a stadiony należą do najnowocześniejszych w Europie. Jak widać na przykładzie Kante w dalszym ciągu w Polsce trwa „bonanza na całego”, a menadżerowie starają się jak najwięcej zarobić na swoich zawodnikach, nawet kosztem obowiązujących ich kontraktów.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl