W spotkaniu Górnika z Hajdukiem Split trener Marcin Brosz dał okazję pograć zawodnikom, którzy mniej szans dostają w sezonie. Wojciech Pawłowski nie dostaje ich w lidze praktycznie wcale, tym bardziej byliśmy ciekawi jak zaprezentuje się przy tak licznie zgromadzonej publiczności i w tym prestiżowym przecież spotkaniu. Swoim występem, Wojtek ponownie utwierdził nas, jak i zapewne sztab szkoleniowy, że cały czas pozostaje w dobrej dyspozycji.
Zobaczyliśmy w końcu Wojciecha Pawłowskiego na boisku. Jakie uczucie zagrać przy takim święcie?
– Cieszy to, że mogłem wystąpić przy tak dużej publice. Fajna sprawa dla mnie, dla mojej kariery, szkoda, że nie gram regularnie. Na treningach ciężko zasuwam, rywalizuję z Tomkiem o miejsce w składzie i robię wszystko żeby go wygryźć. Wracając do meczu, wygraliśmy go 3:2, sparing sparingiem, ale nasz przeciwnik to była dobra drużyna. Nie ma się co oszukiwać Hajduk to mocny zespół, zarówno my jak i oni mieliśmy braki kadrowe. U nas weszli nowi chłopcy, trener chciał ich spróbować, pokazali się z dobrej strony. Dalej pracujemy, teraz czeka nas mecz z Sandecją i będziemy chcieli go wygrać.
Miałeś sporo pracy, mimo straty dwóch goli pokazałeś się z bardzo dobrej strony. Występ na pewno jak najbardziej pozytywny.
– Jestem zadowolony ze swojego występu, ale uważam, że zawsze są rzeczy, które można poprawić. Pracuję nad słabymi punktami bo wiem, że one są, jestem w tym konsekwentny. Tak jak mówię fajnie, że wygraliśmy, fajnie mi się broniło. Nie czułem jakiegoś spięcia, luz na bramce, po prostu chciałem zaliczyć dobry występ i myślę, że mi się udało.
Kibice na trybunach świetnie się bawili, stąd znakomita atmosfera tego meczu.
– Wiadomo, że na meczach zgód kibicowskich zawsze przychodzą tłumy, zawsze się dobrze bawią. Jest zdecydowanie mniej wulgaryzmów, niż na innych meczach ligowych. Takie spotkanie to piłkarskie święto i tylko możemy się cieszyć z tego, że tak dobra drużyna chciała z nami rozagrać sparing.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl