Legia trzy ostatnie mecze w Zabrzu wygrała, ale tym razem nie przyjeżdża w roli faworyta. Górnik jest liderem PKO BP Ekstraklasy po 10 kolejkach, a o tym jak mocno w Warszawie obawiają się tego starcia może świadczyć fakt, że w meczu Ligi Konferencji przeciwko tureckiemu Samsunsporowi trener Edward Iordanescu wystawił zawodników rezerwowych.
Rumuński trener, który Legię prowadzi od czerwca tego roku w czwartkowy wieczór mocno zadziwił, desygnując do gry przeciwko Samsunsporowi tylko jednego piłkarza (bramkarza Kacpra Tobiasza), który brał udział w zwycięskim meczu przeciwko Pogoni Szczecin. Wprawdzie turecki klub debiutował w europejskich pucharach, ale mimo wszystko desygnując do gry drugi garnitur, Iordanescu znacznie ograniczył szanse swojego zespołu na końcowy sukces. Trudno też więc było się dziwić temu, że bezpośrednio po końcowym gwizdku i porażce 0:1 wielu ekspertów wypowiedziało się krytycznie w stosunku do tak odważnego posunięcia. Obrońcy szkoleniowca próbują tą decyzję argumentować tym, że priorytetem jest wywalczenie mistrzostwa Polski, które ostatni raz Legia świętowała w 2021 roku, ale mimo wszystko tak lekceważący stosunek do gry w Europie może się stołecznemu klubowi zwyczajnie nie opłacić – zarówno finansowo, jak i sportowo w długoterminowym rozrachunku. Tracąc punkty, szczególnie na własnym boisku – „Wojskowi” redukują swoje szanse na awans do kolejnej fazy oraz tracą punkty do rankingu krajowego i klubowego.
Va banque Iordanescu
Szkoleniowiec Legii, traktując europejski puchar jako drugorzędne rozgrywki, sporo zaryzykował. Po porażce z Samsunsporem, aby wyjść z twarzą z całej sytuacji w Zabrzu po prostu musi wygrać. Jednakże puszczenie do boju optymalnego zestawienia wcale nie musi być gwarantem sukcesu. Górnik w ostatnich tygodniach jest w wybornej formie, a taktyczne posunięcia Michala Gasparika mają znamiona dobrze przemyślanych i dopasowanych do gry rywala. Warszawianie, choć ostatni ligowy mecz z Pogonią skromnie wygrali, to wcześniej rywalizując z innymi kandydatami do czołowych miejsc, czyli Jagiellonią Białystok (0:0) i Rakowem Częstochowa (1:1) tylko remisowali, a z Cracovią wręcz przegrali (1:2). „Wojskowi” zaliczyli też wpadkę w Płocku z Wisłą (1:0) i po dziewięciu rozegranych spotkaniach zajmują 6. miejsce z bilansem 15 punktów, tracąc najmniej goli spośród wszystkich zespołów PKO BP Ekstraklasy – tylko sześć.
Późne wzmocnienia
Legia tego lata nie była zbyt aktywna na rynku transferowym, co zresztą miało odzwierciedlenie w niezadowoleniu Iordanescu, który co jakiś czas przypominał działaczom o obietnicach sprzed podpisania kontraktu. Dopiero ostatnie dni przed zamknięciem okna transferowego obrodziły w transfery, zresztą w obu kierunkach. W Warszawie sięgnięto też po Polaków niemieszczących się w składach zagranicznych klubów i w ten sposób w stolicy znaleźli się Kamil Piątkowski i Kacper Urbański. Nieco wcześniej tą samą drogę obrali Arkadiusz Reca i Damian Szymański. Po stronie plusów trzeba też zapisać wypożyczenia z klubu Bundesligi Freiburga takiego piłkarza jak Noah Weisshaupt oraz z czeskiej Sparty Praga Ernala Krasniqi. Taka liczba ruchów do klubu musiała też oznaczać pożegnania. Z gatunku tych, z którymi się liczono i na których klub sporo zarobił były odejścia Jana Ziółkowskiego do włoskiej Romy, Ryoyu Morishity do angielskiego Blackburn i Maxiego Oyedele do francuskiego Strasbourga. Szacuje się, że trzy transfery mogły przynieść około 15 mln euro do klubowej kasy. Zdecydowanie mniejsze kwoty przyniosły odejścia tych, którzy nie mieścili się w koncepcji trenera Iordanescu, czyli Miguela Alfareli (Aris Saloniki), Ilii Szkurina (GKS Katowice) i Marco Guala (Rio Ave).
Wydarty z szatni
Najwięcej kontrowersji pojawiło się jednak przy transferze Antonio Colaka. Chorwat z niemieckim paszportem był już w Zabrzu dogadany, wziął udział w sesji zdjęciowej w barwach Górnika całując klubowy herb, po czym udał się w podróż do Warszawy i jak się później okazało właśnie tam podpisał nową umowę.
Więcej o zamieszaniu z Colakiem!
Póki co były zawodnik m.in. włoskiej Parmy rozegrał w Legii trzy spotkania (łącznie 77 min.), dwukrotnie wchodząc z ławki rezerwowych i póki nie zanotował żadnych liczb. Oczywiście za wcześniej jest by ten transfer móc w jakikolwiek sposób oceniać, ale faktem jest że Górnik mając w pewnym momencie do dyspozycji tylko Sondre Lisetha, który po prostu wykorzystał swoją szansę, jest na chwilę obecną wygranym rejetrady urodzonego w Ludwisburgu piłkarza. Natomiast pewnym jest, że piłkarz wychodząc na boisko w Zabrzu może być pewien solidnej porcji gwizdów i epitetów skierowanych w swoim kierunku.
Ligowy klasyk
Nie ma w Polsce drużyn, które ze sobą mierzyły się tak często i co więcej stawka tych spotkań niejednokrotnie była bardzo wysoka. Łącznie tych gier było ponad 140, choć niektóre źródła podają że mogło być ich jeszcze więcej. Faktem jest, że akurat ostatnie trzy mecze rozegrane w Zabrzu kończyły się zwycięstwami Legii. Sześć miesięcy temu Górnik przegrał 1:2, a jedyną bramkę dla „Trójkolorowych” zdobył Taofeek Ismaheel. Rok wcześniej goście wygrali 3:1, choć po celnym strzale z rzutu karnego w wykonaniu Lawrence’a Ennaliego prowadzili miejscowi. Z kolei jeszcze wcześniej „Wojskowi” wygrali 1:0. Ostatni raz 14-krotni mistrzowie Polski wygrali z odwiecznym rywalem w 2021 roku, po niezwykle pasjonującym spotkaniu i finalnym rezultacie 3:2. Górnik rozpoczął wyśmienicie i po golach Erika Janży oraz Lukasa Podolskiego prowadził 2:0. Legia zdołała wyrównać, ale decydujący cios zadał w 96 minucie meczu Krzysztof Kubica po celnym strzale głową po tym jak piłkę doskonale dograł Janża! Z obecnego składu zabrzan tamto spotkanie pamięta jeszcze Rafał Janicki.
Zobacz jak Górnik ograł Legię!
Pamiętny mecz miał miejsce również w 2017 roku, kiedy to Górnik świeżo po powrocie do PKO BP Ekstraklasy już na inaugurację sezonu ograł Legię 3:1, a dwa razy do siatki trafił Igor Angulo. Hiszpan, który znalazł się w Galerii Sław zabrzańskiego klubu łącznie trafiał cztery razy do bramki Legii. Niekwestionowanymi liderami pod tym względem są Włodzimierz Lubański i Ernest Pohl, autorzy 11 trafień. Dwa gole mniej ma na swoim koncie Jan Urban, który jako piłkarz święcił sukcesy w Zabrzu, a jako trener w Warszawie.
Selekcjoner reprezentacji Polski z pewnością w niedzielny wieczór pojawi się przy Roosevelta 81. Komu przyniesie szczęście? Z powołanych zawodników na najbliższe zgrupowanie kadry będzie obserwował piłkarzy Legii: Kacpra Tobiasza, Pawła Wszołka i Bartosza Kapustkę. Natomiast z pewnością w notesie znajdują się także inne nazwiska, być może nawet z Górnika…
Przewidywane składy
Górnik: Łubik – Szcześniak, Janicki, Josema, Janża – Hellebrand, Ambros, Kubicki – Kmet, Liseth, Sow.
Legia: Tobiasz – Wszołek, Kapuadi, Pankov, Reca – Kapustka, Szymański, Elitim – Weisshaupt, Rajović, Krasniqi.
Górnik Zabrze – Legia Warszawa, 5 października, 20:15. Transmisja: CANAL+ 4K Ultra, CANAL+ Premium, CANAL+ Sport 3, Ekstraklasa TV.
Foto: Roosevelta81.pl
Małe sprostowanie – Ennali doprowadził do remisu strzelając karnego – nie prowadziliśmy w tym meczu.
Właśnie Legia jest faworytem w tym spotkaniu,i raczej to udowodnić niestety.
Nie wiem, jak twoja żona lub twój mąż z tobą wytrzymuje. Wiecznie niezadowolony ze wszystkiego, wieczny pesymista, malkontent. Życie z tobą musi być mega smutne.
Wytrzymuje żona.😁 ze mną juz25 kat.Niezadowolony?Jak to wywnioskowałas ?Pesymista?,raczej racjonalista,a ty co współczesna psycholożka za 5groszy,a życie zemną jest mega ciekawe.
Poczytaj wszystkie swoje komentarze, to się załamiesz. Zero optymizmu, tylko pesymizm i flustracje. Podziwiam twoją żonę, że toleruje kogoś takiego, jak ty…
Wiem co piszę,po co mam to czytać.Do załamki mi daleko hehe, już ci pisałem,ale jeszcze raz RACJONALIZM,nie pesymizm,a flustracja no to może po meczu w Krakowie,jak Dzięgielewski się rozkraczyl hehe Ty Dorcia to nowa,czy kolejny nick z wielu.