Jacek Wiśniewski pochodzi z Sośnicy, ale całe życie kibicuje Górnikowi Zabrze. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” popularny „Wiśnia” opowiada, że Górnik jest dla niego jak rodzina.
Górnik Zabrze ponad wszystko?
– No jasne, to klub mojego życia.
A Piast?
– A w Piaście nigdy bym nie zagrał.
I mówi to rodowity gliwiczanin…
– Pochodzę z Sośnicy, a to dzielnica, która kibicuje Górnikowi, tam jest praktycznie cała „Torcida”. No więc ja na Górnika byłem skazany od bajtla i bardzo się cieszę, że Bozia przyszykowała mi taki los. Gdy tylko zacząłem kopać piłkę, marzyłem, żeby kiedyś trafić na Roosevelta. To była dla mnie bardzo ważna motywacja. Pewnie, że grałem też w Cracovii czy Wiśle Płock, ale tam byłem tylko najemnikiem, który starał się dobrze wykonywać zleconą robotę i miał za to wypłatę. A w Górniku gdybym nawet nie miał płacone, to pewnie też bym grał. Tu są moi bliscy, przyjaciele. Wielu z nich pracowało na kopalni i tak jak ja mocno wrosło korzeniami w ziemię. Górnik jest dla mnie jak rodzina. Ostatnio jest ciężko, bo zmarł Michał Madeja. Chłopak ze sklepiku Górnika i niezwykle oddany kibic. Miał 36 lat, dopadła go choroba i wykończyła. Straszna wiadomość. Żegnam go w wielkim bólu. Na pewno szczególnie w tym niedzielnym meczu z Piastem wszyscy będziemy o nim pamiętać.
Podoba się panu ten obecny Górnik?
– Bardzo, a wie pan, dlaczego? Bo nie ma w nim gwiazdorzenia, tylko szacunek dla ciężkiej pracy. To jest gen Górnika. 2moich czasów wyglądało to podobnie, choć bez takich wyników. Było paru technicznych – Gierczak, Kuźba, Kompała, Kosowski, Agafon, Koseła – a my z tyłu byliśmy „fizole” od rąbania. Wojtek Kowalczyk mówił , że boi się jechać na mecz do Zabrza, bo tam ten rzeźnik Wiśniewski będzie. Co zrobić, takie życie, każdy ma jakieś atuty i próbuje ich użyć. Poza tym ja, taki rzeźnik i środkowy obrońca, ale gola też umiałem strzelić. W samej ekstraklasie nazbierało się ich dwanaście.
Źródło: Przegląd Sportowy
Foto: Roosevelta81.pl
