Ireneusz Jeleń w połowie czerwca odszedł z Górnika i zapadł się pod ziemię – napisał Przegląd Sportowy. Były napastnik reprezentacji Polski nie znalazł nowego pracodawcy, choć ofert miał sporo.
– Odchodzę z Górnika, ale moje serce tu zostaje. Trener Adam Nawałka rozmawiał ze mną na temat mojego pozostania w klubie, ale po przeanalizowaniu sytuacji doszedłem do wniosku, że różni nas spojrzenie na wykorzystanie moich umiejętności dla dobra zespołu. Być może kiedyś będzie mi dane zagrać w koszulce z herbem Górnika – napisał Jeleń w specjalnym oświadczeniu na swojej stronie internetowej (21 czerwca).
Od tamtego czasu nie było o nim żadnych informacji. – Co się dzieje z Irkiem? Dobre pytanie – mówi Grzegorz Więzik, menedżer Podbeskidzia Bielsko-Biała. – Jeszcze w czerwcu miałem z nim świetny kontakt. Nawet jeśli nie odbierał telefonu, to oddzwaniał. A teraz nic, głucha cisza – stwierdza.
W Górniku dowiadujemy się jedynie, że Jeleń od czasu rozstania z klubem nie gra w piłkę, a nawet nie trenuje. Miał ofertę występów w szwajcarskiej Luzernie. Warunki kontraktu nie były jednak oszałamiające i Jeleń nie zdecydował się na wyjazd. A propozycje z polskiej ligi, przynajmniej na razie, kompletnie go nie interesują. – Jeśli nie mogę grać w Górniku, wolę nigdzie nie grać – miał powiedzieć swojemu menedżerowi Tomaszowi Kaczmarczykowi, który jeszcze zimą tego roku miał dla Irka co najmniej 10 ofert pracy z różnych stron świata. Jego klient najwyraźniej jednak traci zainteresowanie futbolem i ma wielką ochotę odciąć się od piłkarskiego środowiska. – Z tego co wiem, teraz siedzi w Cieszynie, u rodziców. Ojciec jest chory, więc Irek jest z nim i pomaga w leczeniu – mówi Wojciech Borecki, prezes Podbeskidzia, które jeszcze w czerwcu próbowało złożyć Jeleniowi ofertę pracy.
źródło: Przegląd Sportowy
foto: Kamil Dołęga/Roosevelta81.pl