Bardzo smutne nastały czasy w naszym Górniku. Jest rzeczą przykrą, że piłka nożna musi zejść na drugi plan, żeby odstąpić fatalnej sytuacji finansowej klubu. Ostatnie dni wstrząsnęły Zabrzem i tymi, którzy do końca nie zdawali sobie sprawy z sytuacji naszego klubu. Musimy jednak zrobić wszystko, aby zapomnieć o kłopotach i stworzyć dobre widowisko ze szczęśliwym zakończeniem. Jest na to szansa, bowiem oba zespoły zagrały przed tygodniem bardzo dobrze i ten mecz zasługuje na miano wydarzenia kolejki.
Kibice raczej mogą być spokojni o koncentrację i zaangażowanie piłkarzy. Dla nich piłka nie jest tylko źródłem zarobku, lecz przede wszystkim pasją. Jak sam powiedział Łukasz Madej na konferencji przed spotkaniem, zawodnicy zagrają dla siebie i dla kibiców. Jeśli tak się stanie, a jesteśmy tego pewni, Lech ma się czego obawiać. W porównaniu do meczu z Cracovią, w niedzielę powinien się znaleźć w protokole meczowym Armin Cerimagić, który w tygodniu dostał uprawnienia do gry w T-Mobile Ekstraklasie. Mimo niegroźnego urazu w meczu przeciwko „Kolejorzowi” nie zagra Ołeksandr Szeweluchin. Jednak przed tygodniem nieźle sobie radził w jego zastępstwie Dominik Szadzawicki. Z powodu Klauzuli w kontrakcie nie zobaczymy również wypożyczonego z Lecha do Górnika Szymona Drewniaka. Niestety, jego interwencje u władz poznaniaków nie przyniosły zamierzonego skutku i młody pomocnik będzie mógł obejrzeć mecz w towarzystwie naszego dyrektora sportowego.
Rozpędzony Lech przyjeżdża do Zabrza po dwóch imponujących zwycięstwach z rzędu i daje sygnał, że przegrana z estońską drużyną była wypadkiem przy pracy. W zespole Mariusza Rumaka wykreowało się na początku sezonu dwóch liderów i to bardzo zaskakujących. Łukasza Trałka, jakby go podmieniono. Odbiera piłki, asekuruje kolegów, rozgrywa akcje… Drugim niespodziewanym bohaterem jest Vojo Ubiparip. Przed sezonem część kibiców Lecha myślała, że Vojo dawno opuścił Poznań, a druga nie wiedziała, że ktoś taki w ogóle istnieje. Bo tak naprawdę gra w Polsce już kilka lat, a jego najlepszy dorobek strzelecki to 3 bramki w sezonie, co w przypadku napastnika jest nędznym wynikiem. Teraz, gdy wrócił po długiej kontuzji, zmienił się nie do poznania. Przede wszystkim jest bardzo aktywny na boisku, piłka go szuka, a gdy ją dostanie, niezależnie od pozycji oddaje strzał na bramkę. W meczu z Piastem zanotował hat-tricka i musiałby się stać mały cud, aby nie pobił swojego rekordu bramek w sezonie. Kontuzje w Lechu dalszym ciągu leczą Bary Douglas oraz Keba Cessay. W tygodniu kontuzji nabawił się Karol Linetty i także nie zobaczymy go w niedzielnym spotkaniu.
Zabrzanie w 6 ostatnich spotkaniach nie zdołali zdobyć z „Kolejorzem” kompletu punktów. Co więcej, w poprzednim sezonie poznaniacy zaaplikowali naszej drużynie aż 8 goli! Każda seria jednak kiedyś musi się skończyć, a dla Lecha występ przy Roosevelta będzie czwartym spotkaniem w przeciągu 10 dni, co w Polskich realiach może być niezwykle trudne. Kto w takim razie poradzi sobie lepiej ze swoimi problemami?
Załóż młynówkę i przyjdź na mecz!
Górnik Zabrze – Lech Poznań, 27 sierpnia, niedziela, godz. 18.00
Przypuszczalne składy
Górnik: Steinbors – Sadzawicki, Augustyn, Gancarczyk – Sobolewski, Danch – Gergel, Jeż, Madej, Kosznik – Zachara.
Lech: Burić – Kędziora, Kamiński, Wilusz, Henriquez – Trałka, Jevtić – Lovrencsics, Hamalainen, Keita – Ubiparip.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Kamil Dołęga/Roosevelta81.pl