Grzegorz Bonin już blisko pięć lat swojej kariery spędził w górniczych klubach – informuje sobotni „Sport”.
W sobotę piłkarz przypomni się kibicom w Zabrzu, gdzie przez trzy lata był czołową postacią zespołu, a po nieudanych okresach w Polonii Warszawa, ŁKS-ie Łódź i Pogoni Szczecin znów próbował odbudować się w ekipie „Trójkolorowych”. Nie udało się, ale teraz przyjeżdża na Górny Śląsk w roli jednego z liderów Górnika Łęczna.
– Ostatnie dwa lata w mojej przygodzie z piłką to były ciągłe zmiany klubu plus kontuzje. Wiosną 2013 byłem w Zabrzu, później przeniosłem się do Łęcznej. Pierwsza liga, więc każdy myślał, że robię krok w tył. Ale potem okazało się, że szybko wróciłem na właściwe tory – mówi „Sportowi” Bonin.
Piłkarz przed dzisiejszym meczem żałuje jednego. – Za moich czasów burzono stadion, ale pamiętam jeszcze grę na Górniku dla blisko 20000 ludzi. Szkoda, że to tak długo trwa i zagramy tylko dla 3000 ludzi. A sportowo? Górnik z Zabrza dobrze wygląda pod względem piłkarskim, jak również motorycznym. Zresztą co roku rundy jesienne ostatnio były bardzo udane dla Górnika. Ale to dopiero początek sezonu, więc poczekajmy… Łatwo na pewno nie będzie.
Źródło: Sport
Foto: gornik-leczna.com
