W meczu 29. kolejki PKO Ekstraklasy, Górnik Zabrze przegrał z Lechią Gdańsk 1:3. Honorowego gola dla „Trójkolorowych” zdobył Bartosz Nowak. Dla gości dwukrotnie trafiał Durmus, trzecie trafienie dołożył z rzutu karnego Gajos.
Trener Jan Urban dokonał kilku zmian w składzie w porównaniu do spotkania przeciwko Wiśle Kraków. Do wyjściowej jedenastki powrócił przede wszystkim Alasana Manneh, który odpokutował kartki. Na prawą obronę desygnowany został Jakub Szymański, na lewą, w miejsce Erika Janży (pauza za kartki) powędrował Przemysław Wiśniewski. Wreszcie w ataku, Piotra Krawczyka zastąpił Higinio Marin.
Od pierwszych minut mecz niespecjalnie układał się Górnikowi. Gospodarze nie mogli złapać rytmu, ich akcje były rwane. Już na początku Lukas Podolski miał okazję powalczyć o piłkę na granicy szesnastki z Kuciakiem. Wygrał ten pojedynek i posłał futbolówkę do Marina, jednak cała akcja wcześniej była spalona. Lechia odpowiedziała niecelnym uderzeniem Zwolińskiego z ośmiu metrów, co było pierwszym i jak się okazało, ostatnim ostrzeżeniem dla zabrzańskiej defensywy. Jeszcze w 10 min zaatakowali „Trójkolorowi”. Po odbiorze w środku pola, Manneh uruchomił z lewej strony Bartosza Nowaka, ten zagrał w pole karne, gdzie Poldi doszedł do strzału, został jednak zablokowany. Chwilę później, goście błyskawicznie wyprowadzili akcję, po której objęli prowadzenie. Strzał jednego z gdańszczan wyblokował co prawda Rafał Janicki, niestety tak nieszczęśliwie, że futbolówka wpadła wprost na nogę nabiegającego Durmusa. Turek uderzył za szesnastki i futbolówka, jeszcze po słupku, wpadła do bramki Daniela Bielicy. Górnik znów, jak w poprzednich meczach, musiał ruszyć do odrabiania strat. I trzeba przyznać, że stworzył sobie odpowiednią ilość sytuacji, by poprawić wynik. Ponownie jednak zawodziła skuteczność. Najpierw Marin nie trafił w światło bramki z kilku metrów. W tej akcji arbiter odgwizdał ofsajd. Przy kolejnych szansach wszystko było zgodnie z przepisami, ale zabrzanie nie potrafili wykorzystać okazji. Dwukrotnie bliski pokonania bramkarza Lechii był Nowak. Mocny i precyzyjny strzał z rzutu wolnego, przeszedł tuż nad poprzeczką. W następnej sytuacji pomocnik Górnika powinien zdobyć gola, nie był jednak w stanie, po dobrym dograniu Mateusza Cholewiaka, skierować futbolówki do siatki. W końcówce jeszcze próbował Podolski, jego firmowe uderzenie z woleja poszybowało ponad bramką Kuciaka i do szatni to goście schodzili w dobrych nastrojach.
Druga połowa rozpoczęła się od dominacji przyjezdnych. Gdańszczanie trzykrotnie byli bliscy podwyższenia rezultatu. W 50 min. po kontrze, Diabate zbyt szybko zdecydował się kończyć akcję strzałem, po czym piłka wylądowała w rękawicach przyczajonego Bielicy. Za moment, golkiperowi zabrzan w sukurs przyszedł słupek. Po stracie Roberta Dadoka i przegranym pojedynku Szymańskiego, Diabate nie wykorzystał znakomitej okazji. Trzy minuty później Gajos trafił co prawda do siatki Bielicy, bramka nie mogła zostać jednak uznana z powodu spalonego. Nie zmieniało to faktu, że Górnik wyglądał w tych fragmentach bardzo źle i gol dla Lechii wisiał w powietrzu. Tymczasem to gospodarze doprowadzili do wyrównania. Nieskuteczny dotąd Nowak, zdecydował się na strzał z 20 metrów, czym zaskoczył Kuciaka. Od tego momentu Górnicy złapali wiatr w plecy, a z gdańszczan jakby powoli uchodziło powietrze. Między 67, a 68 minutą gospodarze przeprowadzili składne akcje. W pierwszej sytuacji, obrońcy Lechii zdołali przeciąć podanie Podolskiego. W następnej, po przechwycie Nowaka, Lukas zagrał na lewo do Cholewiaka. Strzał wahadłowego leciał w okienko, niestety Kuciak zdążył z interwencją. Górnik nadal nacierał i w 76 min. wydawało się, że stanie przed ogromną szansą. Faulowany w polu karnym był Nowak, a sędzia wskazał na wapno. W tym momencie do akcji wkroczył VAR. Arbitrzy dopatrzyli się wcześniejszego przewinienia Mvondo, co skutkowało zmianą decyzji przez Jarosława Przybyła. Tak, czy tak, teraz to Górnik był zdecydowanie bliżej rozstrzygnięcia meczu na swoją korzyść, aż przyszła 82 min i kuriozalny błąd Szymańskiego do spółki z Bielicą. Nieporozumienie zawodników gospodarzy wykorzystali goście. Tym razem sędziowie dopatrzyli się faulu Bielicy na rywalu, po czym arbiter podyktował jedenastkę dla Lechii. Skutecznym egzekutorem okazał się Gajos, przybliżając swój zespół do zwycięstwa. Do wyrównania mógł doprowadzić Dariusz Pawłowski, ale piłka po jego strzale zatańczyła na linii oraz między stopami obrońców Lechii i… wyszła w pole. Kilkadziesiąt sekund później mecz praktycznie się rozstrzygnął. Defensywa zabrzan został rozmontowana szybkimi podaniami, a Durmus po raz trzeci pokonał Bielicę.
Dla Górnika oznacza to czwarta porażkę w ostatnich pięciu meczach. Zabrzanie pozostaną zatem z 37. punktami. Kolejny mecz już w najbliższy piątek w Lubinie przeciwko Zagłębiu.
Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk 1:3 (0:1)
0:1 – Durmus, 11′
1:1 – Nowak, 58′
1:2 – Gajos, 83′ (k)
1:3 – Durmus, 86′
Górnik Zabrze: Bielica – Szymański, Janicki, Wiśniewski [c], Dadok (54′ Pawłowski), Manneh (79′ Pacheco), Mvondo, Cholewiak, Nowak, Podolski, Marin (64′ Krawczyk)
Rezerwowi: Sandomierski – Kubica, Pacheco, Pawłowski, Krawczyk, Stalmach, Dziedzic, Ziółkowski
Trener: Jan Urban
Lechia Gdańsk: Kuciak – Pietrzak (79′ Conrado), Maloca, Nalepa [c], Stec (87′ Biegański), Kubicki (79′ Kryeziu), Durmus, Gajos, Kałuziński (79′ Terazzino), Diabate (67′ Sezonienko), Zwaoliński
Rezerwowi: Buchalik – Tobers, Kryeziu, Conrado, Ceesay, Terrazzino, Biegański, Clemens, Sezonienko
Trener: Tomasz Kaczmarek
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Żółte kartki: Mvondo – Zwoliński
Widzów: 8432
Obserwuj nas w społeczności SuperSocial w aplikacji Superbet
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl