Górnik walczy o lidera! Widzew na drodze na szczyt

3
2142

W wyniku tego jako ułożyły się rezultaty 9. kolejki PKO BP Ekstraklasy Górnik Zabrze ma szansę wskoczyć na fotel lidera. Warunkiem koniecznym jest pokonanie na własnym stadionie Widzewa Łódź, który w tym sezonie na wyjeździe jeszcze punktu nie zdobył, ale zdążył już zmienić trenera.

Po raz ostatni „trójkolorowi” na szycie ligowej tabeli najwyższego poziomu rozgrywkowego w Polsce byli 27 listopada 2017 roku, po 17. kolejce sezonu. Od tego czasu minęło aż 2855 dni. Czy zabrzańscy kibice doczekają się tego niezwykle pożądanego efektu i zobaczą swoich idoli na 1. miejscu? Po tym, jak swój mecz w piątkowy wieczór przegrała Wisła Płock wszystko zależne jest już tylko od piłkarzy Górnika, którzy jeśli tylko pokonają Widzew Łódź, to w fotelu lidera spędzą przynajmniej trzy dni. Spoglądając w ligową hierarchię i analizując je wnikliwiej niż zazwyczaj można domniemywać, że zadanie powinno należeć do łatwych, bo rywalem będzie zespół, który wszystkie trzy wyjazdowe spotkania w tym sezonie po prostu przegrał. Jeszcze pod wodzą Żeljko Sopicia wyższość nad naszym najbliższym rywalem wykazała Jagiellonia Białystok, która przegrywając 1:2 tylko w doliczonym czasie zdołała zdobyć dwa gole, a następnie Widzew przegrał także w Krakowie, ulegając Cracovii 0:1. Już po zmianie pierwszego szkoleniowca, którym został dotychczasowy asystent Patryk Czubak, łodzianie przegrali w Poznaniu z Lechem 1:2.

Pieniądze to nie wszystko

Kiedy w marcu 2025 roku właścicielem Widzewa został Robert Dobrzycki, założyciel firmy Panattoni Europe, osiągającej roczne przychody na poziomie 5 miliardów euro, w Łodzi serca kibiców zabiły mocniej. Spora część z nich pamięta jeszcze bogate w sukcesy lata 90. poprzedniego wieku, kiedy to ich pupile nie tylko królowali na polskim rynku, ale też występowali w legendarnej i dziś nieosiągalnej Lidze Mistrzów. I te wysokie oczekiwania poniekąd mogły podtrzymywać letnie ruchy transferowe, gdzie szacuje się, że klubowi działacze wydali na nowych piłkarzy ponad 7 milionów euro, gdzie tylko Raków Częstochowa z polskich klubach mógł pochwalić się większą kwotą przeznaczoną na wzmocnienia. O tym jednak, że wydane sumy pieniędzy nie mają wprost przełożenia na wynik sportowy, w Łodzi przekonali się dość szybką, a pierwszą ofiarą niezadowalających rezultatów został wspomniany wcześniej Sopić. Po tym jak koncie Widzewa widniało siedem punktów po sześciu meczach w klubie podjęto decyzję o przedwczesnej rezygnacji z usług trenera. W kuluarach mówi się, że powodów tej decyzji było więcej, m.in. Chorwat publicznie krytykował warunki treningowe, infrastrukturę klubu. Wskazywał na niedobory kadrowe, np. brak napastnika. W klubie odnoszono wrażenie, że szkoleniowiec odsuwa odpowiedzialność i „gra w chowanego”, czyli szuka tematów zastępczych.

Bramkarz jest jak saper 

Być może do zwolnienia Sopicia by nie doszło, gdyby Widzew po pierwszych dwóch kolejkach miało już sześć punktów. I wcale to nie był nieprawdopodobny scenariusz, bo na inaugurację sezonu łodzianie wygrali u siebie z Zagłębiem Lubin, a następnie prowadzili w Białymstoku jeszcze w 90 min. Jagiellonia najpierw jednak wyrównała, a następnie skorzystała z prezentu gości, a konkretnie serii błędów Rafała Gikiewicza i Mateusza Żyry.

Zobacz jak Widzew stracił zwycięstwo!

Karę za utratę punktów poniósł ten pierwszy, bo chorwacki trener odsunął go od składu, a między słupki wskoczył Maciej Kikolski. I choć po zmianie szkoleniowca spekulowano, że doświadczony golkiper wróci do bramki, to ostatecznie nie tylko tak się nie stało, a zawodnika zabrakło w ostatnim meczu z Arką Gdynia na ławce rezerwowych. Usiadł na niej Kikolski, który musiał ustąpić ściągniętemu na początku września Veljko Iliciowi. Rezerwowy bramkarz reprezentacji Serbii został ściągnięty z Baćki Topoli, czyli klubu z którym jeszcze w lutym rywalizowała Jagiellonia w ramach fazy play off Ligi Konferencji. Piłkarze z Białegostoku zaaplikowali Iliciowi sześć bramek, ale ten w debiucie na boiskach PKO BP Ekstraklasy z Arką Gdynia zdołał zachować czyste konto.

Indywidualności to za mało

Jednym z zarzutów do byłego już trenera było to, że Widzew opierał się głównie na indywidualnościach, a piłkarze nie tworzyli monolitu. Łodzianie strzelali bramki głównie po indywidualnych akcjach (np. Fran Álvarez czy Angel Baena), rzadziej po długich zespołowych akcjach z dużą liczbą podań. Dodatkowo zawodnicy ofensywni często decydują się na indywidualne dryblingi (np. Samuel Akere czy Mariusz Fornalczyk) zamiast prostych rozwiązań (podanie do partnera). To widać w raportach pomeczowych: np. wysokie liczby strat przy próbach dryblingu, a niska liczba podań progresywnych. Z drugiej strony spora liczba dryblingów piłkarzy z centralnej Polski powoduje, że są oni najczęściej faulowani w PKO BP Ekstraklasie. Dodatkowo analitycy wskazują, że Widzew wygląda chaotycznie, jeśli chodzi o atak pozycyjny. Nie widać wypracowanych automatyzmów. Jak szybko ten stan rzeczy będzie potrafił zmienić trener Czubak? Tuż po przejęciu zespołu starał się podkreślać rolę jedności, pracy zespołowej i przyznał, że „hasłem przewodnim musi być jedność” i że drużynę trzeba „poukładać”. I choć w debiucie z Lechem jeszcze przegrał, to już w meczu z Arką można było zauważyć pierwsze symptomy zmian. Więcej czasu na odciśnięcie piętna na drużynie dostał dzięki reprezentacyjnej przerwie i w Zabrzu zapewne zobaczymy, na ile owocny był ten okres.

Sinusoida zabrzańskiej areny

Po ośmiu rozegranych kolejkach Górnik ma lepszy bilans na wyjazdach (trzy zwycięstwa i jedna porażka) niż u siebie (po dwa zwycięstwa i porażki). Wcześniej taka sytuacja miała miejsce w sezonie 2022/23, kiedy to koniec rozgrywek okazało się, że pod dowództwem Bartoscha Gaula, a następnie Jana Urbana zespół zgromadził 25 punktów występując w roli gości, a 23 w roli gospodarza. Wracając do obecnego sezonu, zabrzanie w spotkaniach przy Roosevelta 81 grają w kratkę. Rozpoczęli od zwycięstwa z Lechią Gdańsk 2:1, by potem przegrać z Bruk-Betem Termalicą Nieczecza 0:1, pokonać GKS Katowice 3:0 i znów uznać wyższość rywala, tym razem Motoru Lublin 0:1. Czy fala sinusoidy ponownie powędruje do góry i „trójkolorowi” ograją Widzew? Wiele będzie zależeć od taktyki, którą przygotuje Michal Gasparik i czy słowacki trener będzie potrafił zaskoczyć rywala czymś nieszablonowym.

Co przygotuje Gasparik?

Warto w tym miejscu przypomnieć, że nasi najbliższe rywale Zabrza raczej nie wspominają za dobrze. W całej historii wzajemnej rywalizacji, na 38 spotkań rozegranych przy Roosevelta 81 wygrali zaledwie siedem razy, odnosząc aż 17 porażek.

Przewidywane składy


Górnik: Łubik – Szcześniak, Janicki, Josema, Janża –  Hellebrand, Ambros, Kubicki – Kmet, Liseth, Sow.

Widzew: Ilić – Andreou, Visus, Żyro, Kozlovsky – Baena, Czyż, Alvarez, Shehu, Fornalczyk – Bergier.

Górnik Zabrze – Widzew Łódź, 21 września, 17:30. Transmisja: CANAL+ 4K Ultra, CANAL+ Premium, CANAL+ Sport 3, Ekstraklasa TV, TVP Sport.

3 komentarzy
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Tak żeby studzić głowy – do tej pory graliśmy z zespołami, które aktualnie zajmują miejsca 18,17, 13, 16, 10, 12, 6, 15. Oczywiście zespoły mogą uzyskać na koniec sezonu zupełnie inne miejsce, ale nie ma co się ekscytować awansem na 1 miejsce, itp.

Ważne jest żebyśmy dzisiaj po prostu zdobyli 3 punkty.

w punkt

Ja tam zaś się tym awansem na lidera ekscytuję, bo nie wiadomo kiedy znowu taka okazja będzie. Studzić głowy można raczej że mistrzostwa nie zdobędziemy, ale żeby nie cieszyć się z pozycji lidera, dziwne.