Od kilku lat Górnik osiągał wyniki ponad stan. Wielu myślało, że ta chwila będzie wieczna, ale nic bardziej mylnego. W tym sezonie czar prysł i zabrzanie przechodzą samych siebie. Trzeba przyznać, że na krótką chwilę prowizorka zdała egzamin, ale na dłuższą metę złe zarządzanie zawsze wyjdzie na jaw i tak stało się i tym razem.
Problemy finansowe Górnika w dużej mierze przykrywały nadzwyczajne wyniki, ale właśnie w tym sezonie ujawniła się zabrzańska prowizorka. Brak stadionu, brak planu na dalsze funkcjonowanie i brak drużyny. Nie można zapomnieć też o bezsensownych decyzjach kadrowych i organizacyjnych. Wniosek jest jeden: póki nie skończy się w Zabrzu zachowanie jakby jutra nie było, Górnik może szykować się na występy w I lidze. Na 24 możliwe punkty zdobyliśmy tylko trzy dwa. Teraz wyśmiewany przed startem punkt ujemny może się okazać dla nas zbawienny. O tym, jak ważny jest dobry początek przekonał się w zeszłym sezonie bydgoski Zawisza, który mimo dalszego szaleńczego pościgu nie zdołał odrobić już straty i ostatecznie spadł. A do hańby ze stadionem dochodzi jeszcze hańba sportowo-organizacyjna.
O hańbie z budową stadionu było mówione już bardzo wiele i wciąż nie wiadomo, co ludzie odpowiedzialni za tę budowę w tej spółce jeszcze robią, bo u prywatnego inwestora już dawno szukaliby nowego pracodawcy. Teraz zaczęła zawodzić ostatnia rzecz, która jakoś funkcjonowała w Górniku, mianowicie sprawy sportowe. Wliczając także w to transfery oczywiście do klubu, bo z klubu już od dawna nie funkcjonują. Z cały szacunkiem, ale przedłużenie umów z Mańką i Słodowym i ruchy kadrowe dokonane w tym roku wołają o pomstę do nieba. Działacze mieli cały rok, aby skompletować wartościową kadrę, sprowadzić do Zabrza napastnika, a pomimo wszystko tego nie zrobili. Nikt nie pomyślał, że drużyna jest już wiekowa, a nie każdy piłkarz będzie przeżywał drugą młodość jak Sobolewski. Na tę chwilę Górnik ma ponad 30-osobową kadrę, gdzie tylko pojedyncze jednostki nadają się do ekstraklasy – przypomnijmy, wciąż mówimy o drużynie, której główny cel to tylko górna ósemka, a klub boryka się z ogromnymi problemami finansowymi.
Na same pensje dla zawodników Górnik wydał w poprzednim roku 14,2 mln zł, co lokuje go – uwaga – w czołówce ligi (więcej przeznaczyły na to tylko Legia Warszawa, Lech Poznań i Lechia Gdańsk). Wyniki? Szybko znaleziono sobie kozła ofiarnego w postaci Warzychy i Dankowskiego, ale jak się okazuje nie w nich leżał problem, bo drużyna i tak przegrywa. Warto wspomnieć, że wciąż byłych trenerów (jednego, bo Warzycha ostatecznie otrzymał klasyczne wypowiedzenie) musimy opłacać, ale kto bogatemu zabroni? Szybko zdecydowano się łatać dziury transferami bez przemyśleń i tak do Zabrza w dużej mierze ściągnięto zawodników, którzy mają zapchać powstałe dziury bez dalszych perspektyw na przyszłość. Zabrze pomocnikami i bramkarzami stoi – mawiałby klasyk. Tylko co z tego, jak lepiej mieć jednego piłkarza kreatywnego niż dziesięciu przeciętnych. Sytuacja w tabeli stała się katastrofalna, ale w Zabrzu oprócz wspomnianych trenerów dalszych winnych brak.
Osobiście jest mi wstyd patrząc w tabelę, bo nawet beniaminek z Niecieczy wyprzedza nas już o 10 „oczek”. W czym leży tajemnica „sukcesu”? Może w tym, że nawet klub z małej miejscowości wie na czym polega prawidłowe zarządzanie. Nie ma w nim miejsca na kominy płacowe, robienie własnych interesów, ale jest pełna przejrzystość i to co jest na papierze zgadza się z rzeczywistością. Dodatkowo inne śląskie drużyny Piast i Ruch to aktualnie czub ligowej tabeli i biorąc pod uwagę, że te drużyny grały już w ostatnim czasie w pucharach, my wciąż cieszymy się z czołowej ósemki o którą w tym sezonie będzie bardzo trudno. Kiedyś Górnik grał o najwyższe cele, a teraz? Czołowa ósemka to szczyt marzeń, niestety nie moich. Kto zawinił, że w dalszym ciągu tak to wszystko wygląda? Już do tego nas w Zabrzu przyzwyczaili, że winnych brak, a karawana jedzie dalej. Za chwilę znów miasto sypnie z kasy bez dna, ci sami rządzący będą rozdawać kasę i tak się kręci od lat ta nasza karuzela. Dla obecnych ludzi zarządzających klubem już nie ma szans. Z nimi nie osiągniemy niczego, bo oni zatrzymali się w epoce przed 1989 rokiem. Na zakończenie dodam, że właśnie wyrównaliśmy rekordową serię 13 spotkań bez zwycięstwa z jesieni 1980. Jak długo jeszcze będziemy musieli znosić takie rekordy?
TEKSTY PUBLIKOWANE W DZIALE “OKIEM ŻABOLA” SĄ PRYWATNYMI OPINIAMI AUTORA
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl