Górnik miał wszystko, aby przełamać się przed własną publicznością i wreszcie sięgnąć po zwycięstwo. Do przerwy zabrzanie prowadzili 3:1, ale po fatalnych błędach w defensywie goście zdołali odrobić straty.
Spotkanie toczyło się w bardzo trudnych warunkach, ponieważ w Zabrzu cały czas padał deszcz, który nie ułatwiał gry piłkarzom. Nie licząc pewnych momentów, mecz mógł się kibicom bardzo podobać, a emocji nie brakowało pod obiema bramkami.
Na prowadzenie powinni wyjść podopieczni Leszka Ojrzyńskiego. Korzym wyszedł sam na sam ze Steinborsem i zdecydował się na strzał. Na szczęście chybił, a mógł jeszcze wyłożyć futbolówkę partnerowi do praktycznie pustej bramki. To się bardzo szybko zemściło. Grendel obrócił się z piłką i popisał się cudownym podaniem prostopadłym w pole karne. Do piłki dopadł Kosznik, który w sytuacji oko w oko z bramkarzem technicznym uderzeniem dał „Trójkolorowym” prowadzenie.
Zabrzanie jednak nie potrafią utrzymywać prowadzenia, co potwierdziło się również w meczu z bielszczanami. Wydawało się, że Górnicy mają pełną kontrolę, ale świetne zagranie piętą Śpiączki do Chmiela, który był już sam w polu karnym i nie dał szans na obronę Steinborsowi. Niesamowita była końcówka pierwszej połowy, kiedy sędzia podyktował dwa rzuty karne. Najpierw po indywidualnej akcji Kosznika sfaulował Kolcak, a pewnie jedenastkę wykorzystał Magiera. Kolejna akcja zabrzan, Madej zgrał futbolówkę głową do Gergela, a wychodzącego na czystą pozycję Słowak nieprzepisowo powstrzymał Tomasik. Piłkarz gości mógł się cieszyć, że nie wyleciał z boiska, a nie zobaczył nawet żółtej kartki. Do piłki po raz kolejny podszedł „Magic”, zdecydował się zmienić kierunek i Zajac był bardzo bliski skutecznie interwencji, lecz na nasze szczęście po rękawicy piłka wpadł do siatki.
Tuż po przerwie powinno być już po meczu. Fatalny błąd Podbeskidzia, które piłkę przed swoim polem karnym. Grendel wyszedł sam na sam i postanowił podcinką pokonać Zajaca. Zrobił to jednak zbyt lekko i Deja zdołał sprzed linii wybić futbolówkę. W odpowiedzi kapitalnie interweniował Steinbors po uderzeniu głową Kolcaka. Swoją szansę miał też Śpiączka, lecz i tym razem łotewski golkiper był górą. „Górali” trochę rozruszał w drugiej połowie Malinowski, były gracz Górnika, który zmienił w przerwie Korzyma. Goście złapali kontakt po złym zagraniu Augustyna. Iwański zagrał piętą i Śpiączka pokonał z bliska Steinborsa.
To trochę obudziło Górników, którzy na własne życzenie skomplikowali sobie zadanie. Kapitalna akcja Madeja z Kosznikiem, którą sfinalizował mocnym, ale niecelnym, strzałem Gergela. Sztab szkoleniowy gospodarzy zdecydował się na dwie roszady i zmianę ustawienie na czterech obrońców. Pechowo jednak zakończył się mecz dla Mańki, który po kilku minutach doznał poważnej kontuzji. Chwilę później już był remis. Kolejna fatalna strata przed własnym polem karny, tym razem Gergela, dośrodkowanie Malinowskiego i gol głową Chmiela. Po raz kolejny na własne życzenie zabrzanie nie sięgnęli po zwycięstwo i po meczu usłyszeli gwizdy.
Górnik Zabrze – Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:3 (3:1)
1:0 – Kosznik, 25′
1:1 – Chmiel, 35′
2:1 – Magiera, 41′
3:1 – Magiera, 44′
3:2 – Śpiączka, 58′
3:3 – Chmiel, 78′
Górnik: Steinbors – Szeweluchin, Augustyn, Magiera – Gergel, Danch, Grendel, Kosznik – Iwan (66′ Mańka (73′ Nowak)), Madej (66′ Jeż) – Łuczak.
Rezerwowi: Kasprzik –Gwaze, Nowak, Mańka, Gancarczyk, Skrzypczak, Jeż.
Trener: Józef Dankowski
Podbeskidzie: Zajac – Kolcak, Stano, Konieczny, Tomasik – Sokołowski, Deja, Iwański, Chmiel – Śpiączka (68′ Demjan), Korzym (46′ Malinowski).
Rezerwowi: Pesković – Horoszkiewicz, Adu Kwame, Malinowski, Kołodziej, Demjan, Pazio.
Trener: Leszek Ojrzyński
Żółte kartki: Grendel, Szeweluchin – Iwański, Śpiączka.
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 3000.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl