W Bielsku-Białej zobaczyliśmy Górnika, który przypominał swoją grą ekipę z jesieni minionego sezonu. Choć rywal nie zawiesił zbyt wysoko poprzeczki, to można z coraz większym optymizmem patrzeć w przyszłość. Na co będzie stać „Trójkolorowych” w obecnych rozgrywkach? – Nie zamierzamy kalkulować – zapowiada Mariusz Przybylski, pomocnik naszej drużyny.
Za nami zaledwie dwa rozegrane spotkania i na razie nie można wyciągać daleko idących wniosków. Cztery punkty zdobyte w dwóch wyjazdowych potyczkach to naprawdę solidny dorobek, bez względu na poziom, jaki zaprezentowali nasi rywale. W porównaniu do starcia z Wisłą, poprawiła się nasza gra w ataku oraz skuteczność. Lepiej wyglądaliśmy też na tle Podbeskidzia pod względem fizycznym, o sportowym nie wspominając. – Górnik był od nas lepszy w każdym aspekcie gry – przyznał bez ogródek Czesław Michniewicz, trener „Górali”.
Adam Nawałka uważa, że czas działa na korzyść naszej drużyny. – Ciągle pracujemy nad jakością gry – podkreśla szkoleniowiec. – Praktycznie na sześciu pozycjach występują nowi zawodnicy i szczególnie w pierwszym meczu mieliśmy trochę problemów z utrzymaniem się przy piłce oraz automatyzmem. W dalszym ciągu to poprawiamy i mam nadzieję, że ten mecz (z Podbeskidziem dop. red.) wpłynie na to, że zawodnicy bardziej uwierzą w swoje umiejętności, ich morale będzie rosło i w następnych spotkaniach będzie jeszcze lepiej.
Trener bardzo szybko jednak stara się chłodzić nastroje wśród piłkarzy i kibiców. – Nie może być mowy o jakimś przesadnym entuzjazmie, bo widzieliśmy, że jeszcze wiele elementów jest do poprawienia – zaznacza. – Jeszcze 35 meczów przed nami. Strach pomyśleć, co będzie w ostatnim… – dodaje z uśmiechem.
Zabrzanie w Bielsku-Białej zagrali znacznie lepiej jako zespół. Cieszyć może, oprócz solidnej obrony, znaczny progres w akcjach ofensywnych. Widać, że ważną postacią w ekipie „Trójkolorowych” jest doświadczony Radosław Sobolewski, który wraz z Krzysztofem Mączyńskim gra jako defensywny pomocnik. – Współpraca z Radkiem układa się bardzo dobrze. Zarówno w szatni jak i na boisku – przyznaje Maciej Małkowski, lewoskrzydłowy Górnika.
Nadal można mieć zastrzeżenia do skuteczności, bowiem spotkanie z Podbeskidziem powinno zakończyć się znacznie wyższą wygraną naszego zespołu. Najbardziej wysuniętym napastnikiem jest Mateusz Zachara, który cieszy się największy zaufaniem sztabu szkoleniowego. – Gdy Arek Milik wchodził do drużyny, to też nie strzelił bramki przez pół roku – przypomina Mariusz Przybylski. – Teraz nasze siły ofensywne rozkładają się na cały zespół i to, że Mateusz zacznie strzelać gole, jest tylko kwestią czasu.
W niedzielę Górnik zmierzy się z mającym dwie wygrane na koncie Piastem Gliwice, a później uda się do Łodzi na mecz z Widzewem i podejmie u siebie Ruch Chorzów. Po tych spotkaniach będziemy znacznie mądrzejsi na co stać 14-krotnych mistrzów Polski tym sezonie. – Nie zamierzamy kalkulować. Nie zastanawiamy się także nad miejscem, jakie możemy zająć. Każde spotkanie chcemy wygrać i takie są nasze założenia. Co przyniesie końcówka sezonu? Okaże się dopiero po jesieni i wiośnie – kończy Przybylski.
źródło: Roosevelta81.pl
foto: Kamil Dołęga/Roosevelta81.pl