Nawet najstarsi kibice Górnika Zabrze nie pamiętają, aby mecz o stawkę rozgrywano tak późno. Spotkanie Pucharu Polski z Legią Warszawa, mimo zimna i niezbyt dogodnego terminu, wywołało w naszych szeregach spore emocje, co przełożyło się na bardzo głośny doping.
Środa 18 grudnia to pora, kiedy raczej myśli się o świętach niż o kibicowaniu i grze w piłkę. Podczas poprzednich dwóch ligowych kolejek na naszym obiekcie widoczne były puste miejsca, ale na starciu pucharowym w środku tygodnia był komplet. Nikt nie miał wątpliwości, że pełen stadion byłby także wtedy, gdyby otwarte były trzy zmodernizowane trybuny. Na meczu wspierało nas 10 fanów Wisłoki Dębica. Dzięki!
Już przed meczem dało się wyczuć, że starcie z obecnym liderem ligi i drużyną, która triumfowała w Pucharze Polski trzy razy z rzędu w jego ostatnich edycjach, będzie toczyło się przy bardzo głośnym dopingu. Na samym starcie wyraziliśmy swoje niezadowolenie wobec instancji zwanej PZPN i daliśmy znać, co myślimy o karze nałożonej przez nasz klub. Liczba decybeli tego dnia stała na niezwykle wysokim poziomie i można ją porównać jedynie do jesiennego spotkania w ekstraklasie z Ruchem Chorzów. Do nieustannego śpiewu fanów na „młynie” niezwykle często włączały się wszystkie pozostałe sektory.
Nie zawiedli również nasi piłkarze, którzy przez większość meczu dominowali nad przeciwnikami ze stolicy. Trenerem Legii był wtedy jeszcze Jan Urban (krótko po meczu został zwolniony), który w Zabrzu zawsze witany jest bardzo ciepło. Postanowiliśmy mu jednak przypomnieć, że mecz wygląda jak za czasów, kiedy on sam grał na Roosevelta. „Zobacz Jasiu, co się dzieje! Górnik znowu Legię leje!” – niosło się z trybun.
Po golu przypieczętowującym awans i końcowym gwizdku arbitra u nas szał radości, podobnie jak wśród naszych piłkarzy. Dziękujemy im za udane zakończenie roku a oni nam na doping. Dzięki tej wygranej czekają nas wiosną przynajmniej dwa mecze więcej z Zawiszą Bydgoszcz i w perspektywie ewentualny wyjazd na finału na Stadionie Narodowym, na co po cichu wszyscy liczymy.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Kamil Dołęga/Roosevelta81.pl