Przez długi czas bagatelizowaliśmy nieciekawą sytuację Górnika w tabeli. Ciężko było dopuścić do siebie myśl, że mając taki potencjał „Trójkolorowi” mogliby spaść do I ligi. Teraz jednak ten scenariusz jest realny jak nigdy. Jeśli zabrzanie w końcu się nie obudzą, to nawet podział punktów niewiele pomoże. Obowiązkiem więc jest zgarnięcie trzech punktów w starciu z Lechią.
Jan Żurek miał bardzo niewdzięczny debiut. Górnik w Warszawie był skazany na porażkę, niezależnie od tego, czy na ławce usiadłby on, czy Leszek Ojrzyński. Dlatego dopiero mecz z Lechią da nam odpowiedź, jak zmiana trenera wpłynie na Górnika. Ale wydaje się, że można być dobrej myśli. Mimo że zabrzanie zgodnie z przewidywaniami przegrali z Legią, to w pierwszej połowie zaprezentowali się całkiem nieźle. Na boisku ekipa Jana Żurka wyglądała na poukładaną, a co najważniejsze, wreszcie udało się zdobyć premierową bramkę w 2016 roku. W przeciwieństwie do poprzednich meczów widać było, że Górnik ma plan i to jest dobry prognostyk przed niedzielnym spotkaniem.
Dużą zagadką pozostaje przygotowanie fizyczne piłkarzy. Już od początku rundy zarzucano Ojrzyńskiemu, że zespołowi brakuje sił. Potwierdziło się to w Warszawie, gdzie nie minęła nawet godzina gry, a Górnicy oddychali rękawami. Może Legia narzuciła wysokie tempo gry, ale nie takie, by przez ostatnie pół godziny rozpaczliwie wybijać piłkę z własnego pola karnego. Jak będzie w meczu z Lechią? Wątpimy, by Żurkowi udało się zrobić z piłkarzy maratończyków w tydzień. Jeśli Górnik i tego spotkania nie wytrzyma kondycyjnie, Lechia to wykorzysta.
Personalnie sytuacja przed meczem nie wygląda to najgorzej. Jan Żurek oprócz, Pawła Golańskiego, będzie miał wszystkich zawodników do dyspozycji, w tym Radka Sobolewskiego oraz wracającego po dwumeczowej dyskwalifikacji Marcisa Ossa. Czy należy spodziewać się zmian w składzie? Chyba nie, z wyjątkiem wspomnianego 'Sobola’, choć w tym przypadku także można mieć wątpliwości. My chętnie zobaczylibyśmy od początku Rafała Kurzawę w miejsce Aleksandra Kwieka.
W odniesieniu zwycięstwa Górnik potrzebuje w formie Łukasza Madeja i Romana Gergela. Obaj grają wiosną poniżej oczekiwań, a przecież na nich zawsze opierała się gra. Teraz zawodzą i cierpi na tym cała drużyna. Jeśli wrócą do dyspozycji z jesieni, czy poprzedniego sezonu, to Górnik ponownie stanie się bardzo niebezpieczny.
Remis tak naprawdę nie daj nam nic. Trzeba wygrać, aby złapać rywali. Inny rezultat sprawi, że ciśnienie będzie coraz większe, a kolejek do końca sezonu ubywa. Lechia również musi wygrywać, bo walczy o pierwszą ósemkę. Tutaj raczej nikt nie będzie kalkulował. Rywale na wyjazdach nie grają wielkiego futbolu i w tym również można upatrywać swojej szansy. Przede wszystkim trzeba pomóc sobie samemu. Tylko czy Górników na to jeszcze w tym sezonie stać?
Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk, 13 marca niedziela, godz. 18.00, sędzia Mariusz Złotek (Stalowa Wola)
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Kinga/Roosevelta81.pl