W tym sezonie Górnik dawał niewiele powodów, by tłumnie chodzić na jego mecze. Czas to w końcu zmienić.
W rewelacyjnym poprzednim sezonie Górnik przyzwyczaił nas, że przy Roosevelta najlepiej czuje się grając z najmocniejszymi drużynami, a w starciach z niżej notowanymi rywalami najczęściej tracił punkty. Trzeba liczyć, że potwierdzi się to także w dzisiejszym spotkaniu z Jagiellonią, bo ta ma wszystkie atuty po swojej stronie i w tej chwili jest zdecydowanie lepszą piłkarsko drużyną. Ale niejednokrotnie podkreślaliśmy, że to jest tylko Ekstraklasa, gdzie absolutnie każdy może wygrać z każdym. Pierwszy przykład z brzegu, to piątkowy mecz pomiędzy Pogonią a Wisłą Kraków.
Górnik w tym sezonie jeszcze u siebie nie wygrał, choć za nami już pięć meczów przy Roosevelta. I tak jak w tamtym sezonie byliśmy świadkami wielu wspaniałych spektakli na Arenie Zabrze, tak w tym sezonie piłkarze serwują nam widowiska wątpliwej jakości. To oczywiście najbardziej wpływa na frekwencję, która w porównaniu z poprzednim sezonem jest słaba. Przydałby się w końcu mecz, który nie musielibyśmy nazwać męczeniem buły.
Wielu zmian w składzie się nie spodziewamy. W Sosnowcu przez większość meczu Górnik grał miernie, ale końcówka była już całkiem całkiem. Dobrze w nowej drużynie odnalazł się Kamil Zapolnik, choć dzisiaj czeka go o wiele trudniejsze zadanie z obrońcami Jagiellonii. Na swoją szansę zapracował także Adam Wolniewicz, który dał bardzo dobrą zmianę w Sosnowcu i zaliczył asystę przy bramce Igora Angulo. Coś jeszcze? Jak zwykle najwięcej do życzenia pozostawiły po sobie skrzydła, więc może i tam zobaczymy rotację.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl