Kapitan Górnika Zabrze, Erik Janża w rozmowie z serwisem Rooseveta81.pl opowiada m.in. o formie drużyny na wiosnę, swojej kontuzji, aspiracjach i celach na koniec sezonu oraz o swojej cieszynce po bramce strzelonej Lechii Gdańsk.
Jak oceniasz Górnika na początku rundy wiosennej? Wydaje się, że i gra, i wyniki mogłyby być lepsze…
– Nie jest tak, jak oczekiwaliśmy. Z drugiej strony, jest tak, jak spodziewał się trener. Zimą zaszło kilka zmian w zespole, nie jest to łatwa sytuacja. Do tego przydarzyła się moja kontuzja. Szukał trener długo tych rozwiązań i chyba dalej szuka, ale druga połowa w Gdańsku wyglądała już tak, jakbyśmy sobie tego życzyli.
Mecz z Lechią miał dwa oblicza.
– Jak piłkarsko nie idzie najlepiej, musisz być fizycznie i mentalnie zaangażowany na 100 procent. W pierwszej połowie Lechia poszła na nas agresywnie i chciała z tego meczu wyrwać jak najwięcej. My nie wiedzieliśmy jak odpowiedzieć. W drugiej połowie wyglądało to znacznie lepiej i poszedł za tym lepszy wynik.
W pierwszej połowie przegrywaliście mecz w głównej mierze w środku pola. Widać brak Damiana Rasaka…
– Nie powiem, że mamy teraz mniej jakości, bo tak nie jest. Po prostu jesienią byliśmy lepiej zgrani i to procentowało. Teraz jest tak jak jest i musimy pracować nad tym, by z każdym meczem wyglądała nasza gra coraz lepiej.
Twój uraz wyglądał fatalnie i wielu prognozowało, że to może być dla Ciebie koniec sezonu. Tymczasem wróciłeś po niespełna miesiącu.
– Bezpośrednio po tej sytuacji wiedziałem, że coś strzeliło i nie jest wszystko w porządku. Jak na to, jak ten uraz wyglądał i jakie mógł mieć konsekwencje, wróciłem naprawdę szybko. Nie jestem do końca zdrowy, cały czas czuję tę kostkę i cały czas boli. Codziennie walczymy z fizjo, biorę też leki przeciwbólowe przed meczem. Cały czas też jest opuchlizna. Taki jest jednak sport.
Czyli na boisko ciągnie Cię serce, bo kierując się uwarunkowaniami zdrowotnymi, powinieneś jeszcze odpoczywać.
– Gdybym nie musiał, nie wróciłbym jeszcze na boisko. Jakby drużyna wygrywała mecz za meczem i zbierała punkty, pewnie bym jeszcze się leczył. Wyniki były jedna nie najlepsze, a ja sam też chciałem wrócić jak najszybciej. Trochę presji miałem też ze sztabu reprezentacji Słowenii, żebym wrócił jak najszybciej, bo czekają nas baraże w Lidze Narodów ze Słowacją. Selekcjoner zapowiedział, że jeżeli zagram 2-3 mecze przed zgrupowaniem, dostanę powołanie.
Czyli sztab reprezentacji Słowenii na bieżąco monitoruje Twoją sytuację.
– Oczywiście, że tak. Zaraz po meczu dzwonili i pytali, jakie są rokowania i jak długo będę pauzował. Wiedziałem, że jeżeli wrócę na boisko kilka tygodni przed barażami, będę w grze o powołanie. Sztab reprezentacji też szuka zawodników, którzy są w rytmie meczowym i regularnie wybiegają na boisko. Wiedziałem, że powołanie dostaną tylko ci zawodnicy, którzy będą w dobrej formie fizycznej i psychicznej.
Szanse na powołanie do kadry Czech ma też Patrik Hellebrand.
– Życzę mu, żeby dostał to powołanie. Widzę, że on sam jest ciekawy, jak to będzie wyglądać. Na pewno obecna forma daje mu predyspozycje do tego, żeby o tym powołaniu myśleć. Reprezentacja Czech jest bardzo dobra i na pewno łatwo nie będzie, ale jeżeli utrzyma obecną formę, to kto wie. Ja mu życzę, żeby się dalej rozwijał jak obecnie, bo ma potencjał na naprawdę dużą karierę.
Ty do formy doszedłeś bardzo szybko. Ukoronowaniem było piękne trafienie w meczu z Lechią.
– W końcu udało mi się trafić, bo długo na to czekałem, żeby trafienia z boisk reprezentacyjnych przenieść na boiska Ekstraklasy. Udało się, że byłem w dobrym miejscu, w dobrym czasie, trafiłem, a ta bramka dała nam bardzo ważne dla nas trzy punkty.
Po tym jak piłka wpadła do siatki, pobiegłeś od razu do trenera Jana Urbana.
– W szatni było dużo śmiechu z tego powodu (śmiech). Mówili, że synek pobiegł do taty. Tak naprawdę, to trener Urban miał duży udział w tej bramce. Przez cały tydzień mówił mi, że muszę być w tym miejscu, zamykać strefę i szukać strzału, a piłka w końcu tam będzie. Tak się stało, dlatego chciałem mu podziękować i stąd ta cieszynka.
Wyrównujecie rachunki z jesieni. Po porażce z Lechią w Zabrzu, odebraliście punkty w Gdańsku. Teraz trzeba wyrównać rachunki z Motorem Lublin.
– Jeżeli uda nam się ten mecz wygrać, będziemy bardzo zadowoleni. Najbliższa kolejka jest taka, że drużyny przed nami grają ze sobą bezpośrednie mecze i na pewno ktoś straci punkty. Te trzy punkty mogą nam nie tylko pomóc wskoczyć wyżej w tabeli, ale też odskoczyć Motorowi i GieKSie, które się gdzieś tam za nami czają. To też bardzo ważne, żeby wygrać mecz przed przerwą na kadrę. Wtedy się łatwiej trenuje, mental jest lepszy. Koncentrujemy się w pełni na ten mecz i zrobimy wszystko, żeby wygrać.
Dodatkowe miejsce w europejskich pucharach rozbudza waszą wyobraźnię i apetyty?
– Oczywiście, że o tym rozmawiamy. Jesteśmy jednak też realistami i wiemy, że musimy twardo stąpać po ziemi. Na pewno jeżeli przydarzy się okazja, będziemy chcieli o miejsce premiowane awansem do pucharów powalczyć. Ja przede wszystkim cieszę się z tego, że polska piłka zrobiła krok do przodu i są dwa kluby w ćwierćfinale Ligi Konferencji. Długo nie było też polskiego klubu w Lidze Mistrzów, a jeden będzie startował od IV rundy eliminacji.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl
Z innej beczki – naprawdę opłaca się grać i WYGRYWAĆ w pucharach
https://sport.tvp.pl/85595726/liga-konferencji-legia-warszawa-i-jagiellonia-bialystok-zarobily-juz-po-ponad-85-mln-euro
PP- był już x razy w zasięgu KSG- ale książę Urban- wystawiał składy na odpuszczenie- za co jest wielbiony w Zabrzu…… Również w ciągu 2 ostatnich sezonów KSG miał realną szansę na podium, ale ostatnie 5 meczy przed końcem sezony książę Urban przez wystawienie katastrofalnego składu ( z dużo wtedy słabszymi przeciwnikami) spowodował uzyskanie tylko „6” miejsca. W tym sezonie, książę Urban- wielbiony w Zabrzu- zrobi to samo, a potem być może ? – odejdzie do Widzewa, gdzie za takie numery zostanie bardzo szybko pozbawiony insygniów książęcych. Takie cuda tylko w Zabrzu, dopóki nasz klub nie zostanie sprywatyzowany. Marcin Brosz, był jedynym trenerem, który zaraz po awansie dał Górnikowi możliwość gry w europejskich pucharach… I nie ma co porównywać „sukcesów” księcia młodzieżowców- z prawdziwym trenerem-Ślązakiem.
W układzie Brosza: Krawczyk, Szala, Sarapata, Buksa (ulubieńcy księcia Urbana) – nie mieliby miejsca- bo BROSZ- taktował Górnika, nie , jak Przedszkole, tylko, jak Wielki Klub z tradycjami.
Tak, ale trzeba najpierw mieć zespół na poziomie europejskim i wygrywać, wygrywać, wygrywać. Na razie tego nie mamy, bo dziura budżetowa była i jest karmiona umiejętnie i z wyczuciem przez władze Zabrza. 14 marzec – i nic się nie dzieje w sprawie prywatyzacji, tajne przez poufne, rozgrywki zakulisowe, brak transparentności.
Co Ty Knurów opowiedasz to właśnie u Brosza w/w trójka przez Ciebie by grała plus pewnie dwóch dodatkowych, i nie prawdą jest, a wręcz kłamiesz i lawirujesz bo tamten sezon to nie Urban przegrał tylko głowa zawodnika, a sezon wcześniej dzięki Jasiowi pozostaliśmy w lidze, idź na piwo i tam wciskaj głupoty i dalej poluj na czarownice….., a i Brosz ma dziś zadyszkę bi co ugrał na jesień to na wiosnę już wszystko stracił, a w Zabrzu Brosz się sam wypalił przy tej karuzeli transferowej , zresztą podobnie jest lub może było dotychczas…..ot wszystko