Erik Grendel strzelił świetnego gola po uderzeniu z woleja. Pomocnik Górnika był jednak rozczarowany, że nie udało się w Chojnicach wygrać. W rozmowie z Roosevelta81.pl zdradził m.in., dlaczego przedwcześnie opuścił murawę.
Roosevelta81.pl: Bramkę zdobyłeś pięknej urody.
Erik Grendel (pomocnik Górnika): – Dziękuję. Trzeba pochwalić Ledecky’ego za te podanie. To było świetne zagranie. Wystarczyło trafić dobrze w piłkę.
Z trybun wydawało się, że ta sytuacja wcale nie była łatwa.
– Ciężka piłka to była? Może trzeba było mieć trochę szczęścia przy tym strzale. Niestety, to był mecz do wygrania. Ogólnie byliśmy lepsi. Ustawiliśmy się bardziej do gry z kontry. Byliśmy groźni przy stałych fragmentach. Szymon Matuszek miał kilka okazji, aby zdobyć po nich bramkę. Takie mecz musimy wygrywać.
Byłeś jednym z najlepszych piłkarzy w tym meczu. Dlaczego tak szybko opuściłeś murawę?
– Nie czuję się zbyt dobrzy. Jestem przeziębiony. Nie miałem już sił, więc lepiej było wpuścić świeżego zawodnika, bo zbliżała się końcówka meczu i lepiej, aby grał ktoś, kto jest w pełni sił.
Sam poprosiłeś o zmianę?
– Już w przerwie powiedziałem trenerowi, że nie czuję się dobrze. Tak samo David Ledecky nie czuł się dobrze. Grał na środkach przeciwbólowych.
Stracone dwa punkty?
– Myślę, że tak. Takie mecze musimy wygrywać. Chojniczanka była na drugim miejscu. Tej różnicy w tabeli na boisku nie było widać, a to my nawet byliśmy lepsi.
Szkoda, że się cofnęliście po przerwie.
– W pierwszej połowie, kiedy utrzymywaliśmy się przy piłce, to nie wiem, czy rywalom nie chciało się biegać, ale nie potrafili nam zabrać futbolówki. Stwarzaliśmy sobie sytuacje. W drugiej połowie trochę tego za brakło. Cały czas byliśmy jednak groźni, czy po stałych fragmentach, czy też po kontrach, jak na przykład w samej końcówce szansę miał Dawid Plizga. Teraz trzeba wybiegać zwycięstwo w meczu ze Stomilem Olsztyn, a potem z „GieKSą”.
Twoja forma rośnie. Jak Ty się czujesz pod względem piłkarskim?
– Bardzo dobrze. Fizycznie nie jest jeszcze idealnie. Mam przed sobą teraz dwa tygodnie, bo złapałem czwartą żółtą kartkę. Mogę się więc „napompować”, aby na „GieKSę być w pełni gotowym.
Ta kartka to był przypadek?
– Tak, przypadek. Chciałem zabrać przeciwnikowi piłkę i zahaczyłem o Achillesa. Mówiłem sędziemu, że nie, bo to czwarta. Ale on powiedział, że musiał mi ją pokazać.
Sędzia z Ligi Mistrzów.
– Musiał się czuć… no wie wiem, bardzo źle, jak tam grali te wszystkie piosenki. Nie wiem jak, ale jakoś się musiał zmotywować do tego meczu.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl