Górnika Adama Nawałki zawsze bardzo ceniłem, ale dopiero z czasem zdałem sobie sprawę, jak świetnych mieliśmy w tamtym okresie piłkarzy. Znacie to uczucie – oglądacie tych zawodników co tydzień, zachwycacie się nimi i w pewnym momencie już się do tego przyzwyczajacie. Ale kiedy odchodzą i okazuje się, że cholernie trudno ich zastąpić, to myślicie sobie: ale to byli kozacy, ale wtedy mieliśmy pakę.
Dzisiaj czeka nas arcyważny mecz z Wisłą, który zadecyduje o tym, czy zagramy w przyszłym sezonie w europejskich pucharach (a przynajmniej w ich eliminacjach). Ale nie tylko z tego powodu będzie on wyjątkowy. Tym spotkaniem wielu piłkarzy pożegna się z Górnikiem. Już wiemy, że odchodzą Erik Grendel, Rafał Kurzawa i Damian Kądzior. Pewnie zaraz zgłoszą się chętni po Tomasza Loskę, Szymona Żurkowskiego oraz Mateusza Wieteskę i ich także w Zabrzu zabraknie. A skoro więc to ma być ich ostatni mecz w barwach Górnika, to w meczu z Wisłą po prostu nacieszmy się nimi.
Oczywiście jestem przekonany o tym, że bez nich Górnik sobie poradzi. Marcin Brosz doskonale wie, kogo latem straci i z pewnością ma już gotową listę piłkarzy, którzy będą wstanie ich zastąpić. Być może trener poszuka nowych rozwiązań, położy nacisk na inne pozycje i Górnik w przyszłym sezonie będzie jeszcze mocniejszy. Nikt z nas tego wykluczyć nie może.
Ale jednak nie robię sobie nadziei, że Górnik znajdzie drugiego Kurzawę. Piłkarza, który ma tak kapitalną lewą nogę, że nawet na poziomie reprezentacji wszyscy się nią zachwycają. A to jest naprawdę niesamowite, że wchodzi skromny chłopak z Górnika do reprezentacji Polski i mając obok siebie piłkarzy formatu światowego, jak Lewandowski czy Zieliński, potrafi się czymś wyróżnić. Fajnie jest więc wiedzieć, że przez ostatnie dwa lata mieliśmy przyjemność oglądać najlepszą lewą nogę w lidze.
Niestety trudno mi też uwierzyć, aby łatwo nam przyszło znaleźć drugą taką perełkę, jak Szymon Żurkowski, który w półtora roku przeszedł drogę od III ligi do reprezentacji Polski. Takie historie bardzo rzadko się zdarzają. W Górniku czy na Śląsku jest dużo utalentowanej młodzieży, która lada chwila może z powodzeniem radzić sobie w Ekstraklasie, ale żeby zbliżyć się do „Zupy”, to trzeba znacznie, znacznie więcej. Oczywiście nikt tego od nich nie będzie wymagał, bo to po prostu Szymon był niesłychanie wyjątkowy.
Na pewno nie znajdziemy też drugiego Damiana Kądziora, bo obecnie nie ma w I lidze zawodnika, który potrafiłby wejść na poziom, jaki nasz skrzydłowy pokazywał na zapleczu Ekstraklasy w zeszłym sezonie. I kiedy podpisał on w końcu kontrakt z Górnikiem, to naprawdę mieliśmy co świętować. Teraz, kiedy postanowił odejść, kibice mogą narzekać, że w sumie taki dobry to on nie jest i nikt płakać po nim nie będzie. Fakty są jednak takie, że Kądzior trafił do Górnika tuż przed inauguracyjnym spotkaniem z Legią i w swoim pierwszym sezonie w Ekstraklasie wykręcił lepsze statystyki, niż Madej w swojej szczytowej karierze w Zabrzu i dopiero co został nominowany do najlepszego pomocnika sezonu w Lotto Ekstraklasie. Damian jest kozakiem i tyle.
Chciałem na przykładzie tej trójki tylko pokazać, że w tym sezonie Górnik miał bardzo wyjątkowych piłkarzy. A miał, bo dopiero tutaj w Zabrzu zostali oszlifowani i ukształtowani przez Marcina Brosza. Nasz klub nie stać, by ściągać do siebie gwiazdy ligi, ale mamy tutaj wszystko, by zawodnikom z potencjałem pomóc wejść na ten poziom i tak było z dużą częścią naszego zespołu. Nacieszmy się więc nimi dzisiaj, bo gdy tylko odejdą z Górnika, to warci po kilka milionów złotych staną się dla niego nieosiągalni. I podziękujmy im, że dali nam w tym sezonie tyle radości.
TEKSTY PUBLIKOWANE W DZIALE “OKIEM ŻABOLA” SĄ PRYWATNYMI OPINIAMI AUTORA
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl