W trakcie spotkania z Cracovią Robert Warzycha nie rozstawał się ze swoim telefonem komórkowym. Obecny dyrektor sportowy nie posiada europejskiej licencji trenerskiej, dlatego mecze obserwować musi z perspektywy trybun.
– Kilka razy dzwoniłem do żony, bo moja teściowa jest bardzo chora. Oczywiście między telefonami był też kontakt z ławką. Skorzystałem z tego kilka razy, aby przypomnieć ustalenia. Wszystkich niezmiernie ciekawił fakt, kto odbiera telefony na ławce rezerwowych? – Co to za różnica, kto odbiera ode mnie telefony – umiejętnie unikał odpowiedzi. Jak przekonuje Robert Warzycha siedzenie na trybunach ma też swoje plusy – Siedziałem koło prezesa klubu, więc mogliśmy wymienić swoje spostrzeżenia – przekonuje. Czy zatem rachunki za telefon od tego miesiąca pójdą diametralnie w górę? – Jeśli dzwoni się z Playa do Playa ma się rozmowy za darmo, więc o koszty się nie martwię – powiedział żartobliwie.
Takie sytuacje, kiedy trener drużyny siedzi cały mecz na trybunach to nowość na ekstraklasowych boiskach. Jednak Robert Warzycha odpowiada – Takie sytuacje często można obserwować w Premier League. Niektórzy trenerzy np. Wenger z Arsenalu siedzi na trybunach i dzwoni do kogoś. Na pewno nie cały czas do żony. Wielokrotnie takie sytuacje można zaobserwować, w przypadku gdy trenera wysyła się karnie na trybuny tylko trwa to maksymalnie kilka meczów – Może trener może, a nie chce? Może ja też nie chcę? Fajnie siedzi mi się koło prezesa – zakończył.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl