Dariusz Kamiński, bo o nim mowa, pojechał wraz pierwszym zespołem Górnika na zgrupowanie do czeskiej miejscowości Kravare. Zawodnik pochodzący z Dolnego Śląska na obozie dzieli pokój z Szymonem Żurkowskim i z pewnością marzy, aby jego przygoda z piłką podążała ścieżką wyznaczoną przez kapitana młodzieżowej reprezentacji Polski. Czy tak będzie, dziś tego nie wie nikt nawet sam zainteresowany, aczkolwiek zdaje on sobie sprawę, że tylko poprzez ciężką pracę oraz samodyscyplinę można w tym sporcie do czegoś dojść. Młody pomocnik zabrzan dzieli się z Roosevelta81.pl swoimi wrażeniami z obozu, ale nie tylko. Opowiada jak trafił z Dolnego na Górny Śląsk w poszukiwaniu piłkarskiego szczęścia.
Roosevelta81.pl: – Grałeś do niedawna w Gwarku Zabrze, nie ukrywajmy jest to piłka juniorska. Jak widzisz swój przeskok do dorosłego futbolu?
Dariusz Kamiński (pomocnik Górnika): – Różnica jest widoczna. Jeżeli chodzi o fizyczność to jest przepaść, także taktyka wiele rzeczy się różni. W moim przypadku, na początku ciężko było mi się wprowadzić do zespołu. Pierwsze miesiące wyglądały nie najlepiej, żeby nie powiedzieć słabo. W sumie to jednak dobrze, ponieważ z niskiego pułapu szybko można zrobić progres.
Występujesz głównie w rezerwach, jak układa się współpraca z trenerem Wojciechem Gumolą?
– Do października trenowałem w rezerwach i bardzo dobrze prowadził nas, przygotowywał do występów na III-ligowych boiskach.
Oglądając ciebie w rezerwach, wyglądasz na typowego playmakera
– W Gwarku grałem zazwyczaj na „10”, często podwieszonego, miałem więcej zadań ofensywnych. W Górniku jest inaczej, tutaj jestem typowym defensywnym pomocnikiem, są to na pewno nowe doświadczenia.
Jak z twojej perspektywy widzisz obóz pod okiem trenera Brosza?
– Treningi są bardzo intensywne, ale teraz jest odpowiedni czas przygotować motorykę. Zajęcia pod kątem taktycznym też są bardzo ważne i potrzebne w okresie zimowym.
Kończycie zajęcia i odpoczynek, raczej drzemka niż spacery
– Tak, ja po każdym treningu i posiłku śpię, potrzebuję tego, aby być jak najlepiej zregenerowanym…
…jesteście bardziej świadomi, nie ma kart czy innych tego typu rozrywek
– Wiadomo, że piłka bardzo poszła do przodu. Wiele informacji można teraz czerpać z internetu, dlatego każdy zawodnik może lepiej dbać o siebie.
Pochodzisz z Dolnego Śląska, jak wpisujesz się w śląski charakter Górnika?
– Będąc pierwszy rok w Gwarku była to dla mnie pewnego rodzaju nowość. Teraz natomiast najlepiej chyba zobrazuję to tym, że kiedy wracam do domu, mama mówi mi, że mam już trochę Ślązaka w sobie.
Kiedy grałeś jeszcze w regionie, z którego pochodzisz nie miałeś sygnałów z takich klubów jak: Śląsk Wrocław czy Zagłębie Lubin?
– Nie, nie było żadnych. Nigdy nie uchodziłem za jakiś wyjątkowy talent, raczej moja droga do kolejnych kroków opiera się przede wszystkim na ciężkiej pracy. Grając w klubie z małej miejscowości, miałem duże zaległości w podstawach piłkarskiego „abecadła”. Przychodząc do pierwszej klasy liceum w Zabrzu musiałem bardzo wiele nadrobić, pod względem sportowym, by móc rywalizować z chłopakami.
Skąd pomysł wyjazdu na Śląsk w poszukiwaniu przyszłości w piłce nożnej?
– Właściwie była to inicjatywa mojego trenera, który pochodzi z Chorzowa. Sam miał syna w Gwarku i podpowiedział mi, abym też spróbował sił w tym klubie. Przyjechałem na testy, trochę stresu było, aczkolwiek udało mi się pozytywnie je przejść. Pierwszy rok był ciężki, grałem niewiele, za to nadrabiałem zaległości względem moich rówieśników.
Twój pobyt na tym obozie jest niejako nagrodą. Masz nadzieje na występy wiosną w pierwszej drużynie, czy czas Dariusza Kamińskiego nadejdzie nieco później?
– Jestem bardzo daleki od składanie tego typu deklaracji, czy rokowań na dalszą przyszłość. Najważniejszym dla mnie jest teraz sobotni sparing z Karviną. Zdaję sobie sprawę, że poprzez dobrą postawę na boisku właśnie w takich spotkaniach, ta szansa może prędzej czy później przyjść. Byłem już sześć razy w meczowej osiemnastce, nie zagrałem ani minuty. Widocznie nie jestem jeszcze gotowy, za to teraz w sparingach mogę pokazać na ile mnie stać na ten moment.
Wracając jeszcze do przygotowania fizycznego, jak znosicie – jako młodzi – obciążenia treningowe na zgrupowaniu w Kravare?
– W zawód piłkarza wpisane jest ciężko trenować, choć za piłkarza w pełnym tego słowa znaczeniu ja się jeszcze nie uważam. Także kontuzje, które nas mogą dopaść, trzeba mieć w tym wszystkim nutkę szczęścia.
Jesteś pod wrażeniem tego obozu, ośrodka?
– Tak, jest to dla mnie wielki przeskok. Nigdy nie uczestniczyłem w czymś takim, do tej pory było to tylko w sferze moich wyobrażeń.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl