W sytuacji kiedy arbiter odgwizdał rzut wolny po którym Filip Starzyński zdobył wyrównującego gola, wydawało się, że faulowany chwilę wcześniej mógł być Paweł Bochniewicz. Trudno ocenić tą sytuację jednoznacznie, aczkolwiek sam zainteresowany miał odczucia, że został popchnięty. – Poczułem na plecach, że ktoś mnie pcha i tak naprawdę myślałem, że faul jest dla nas. Musiałbym to zobaczyć na powtórkach, żeby ocenić tą sytuację z boiska. „Na żywo” wydawało się, iż arbiter odgwizdał przewinienie na naszą korzyść.
Górnik dwukrotnie obejmował prowadzenie, grając już z przewagą jednego zawodnika. Nie był jednak w stanie dobić Zagłębia, które z czasem zaczęło przy Roosevelta dominować w piątkowy wieczór. – Mieliśmy swoje sytuacje, które pozwalały rozstrzygnąć ten pojedynek wcześniej. Nie stało się tak, inaczej rozmawialibyśmy w zgoła odmiennych nastrojach. Trzeba oddać rywalowi, że bardzo dobrze gra w piłkę, po prostu. – mówił rozgoryczony stoper Górnika oraz dodał – Często bywa tak, że jeżeli nie dokończy się rywala, to później się to mści. Jest takie powiedzenie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą i w tym przypadku niestety to się sprawdziło, podobnie jak we Wrocławiu ze Śląskiem – zakończył wypożyczony z Udinese, reprezentant młodzieżowej reprezentacji Polski.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl