Niedzielne spotkanie w Bielsku Białej pomiędzy Podbeskidziem a Górnikiem Zabrze, lepiej rozpoczął się dla gości. W 10. min Michał Koj wyprowadził „Trójkolorowych” na prowadzenie. W końcówce meczu, rezultat na swoją korzyść przechylili gospodarze. W przerwie spotkania kapitan Górnika, w rozmowie z Canal+, skomentował najważniejsze wydarzenia z pierwszej połowy.
Gol dla Górnika padł po kombinacyjnie rozegranym rzucie rożnym. W końcowym fragmencie akcji dośrodkowywał Erik Janża, a idealnie w tej sytuacji odnalazł się właśnie Koj. – Ćwiczymy na treningach stałe fragmenty gry, by zaskoczyć przeciwnika i to nam się udało. Zagraliśmy na dwa tempa, wyszło i z tego się cieszymy.
W 25. min piłka ponownie znalazł się w siatce gospodarzy, tym razem za sprawą obrońcy Podbeskidzia. W tą sytuację ponownie zamieszany był kapitan zabrzan, który walczył o piłkę w polu karnym. – Nie wiem co zadecydowało o nieuznaniu gola, ale skoro sędzia podjął taką decyzję, widocznie była słuszna. Nie uważam, że faulowałem w tej sytuacji, decyzję arbitra należy jednak uszanować.
Ostatecznie, jak wiemy, bramka nie została uznana z powodu spalonego, a Górnik do Zabrza wraca bez punktów. W Bielsku obu zespołom przyszło się mierzyć w trudnych warunkach. – Nie ma co narzekać na murawę. Jest luty, a warunki są jednakowe dla obu drużyn. Po prostu wychodzimy i gramy. – zakończył stoper Trójkolorowych.
Źródło: Canal+/ Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl