Górnik spokojnie prowadził 3:1, ale wtedy swoje show zrobił Raczkowski z Warszawy. I tak zabrzanie zremisowali z Cracovią 3:3. Przypadek?
Przed tym spotkaniem wydawało się mało prawdopodobne, aby trener Brosz nie musiał nic zmieniać w wyjściowym składzie. W meczu z Arką bardzo mocno ucierpiał Michał Koj, a przez cały tydzień jego występ stał pod sporym znakiem zapytania. Jak się okazało, doczekaliśmy się miłej niespodzianki, bo Koj zagrał od pierwszej minuty.
Ledwie mecz się rozpoczął, a Górnik przegrywał już jedną bramką. Zagranie od Szczepaniaka z środka pola na prawą stronę, tam Koj nie upilnował Zenjova i Estończyk silnym strzałem z 16 metrów nie dał szans Losce. Górnik nie mógł podnieść się po szybkim ciosie, a Cracovia spokojnie grała. Bliski podwyższenia był Piątek, jednak piłkę po uderzeniu głową skierował tuż nad poprzeczkę. Sytuacje zabrzan nie potrafiły się zakleszczyć. Najwięcej działo się w ostatnich 10 minutach. Najpierw Zenjov uderzył i po rykoszecie od Kurzawy piłkę w ostatnim momencie obronił Loska. Choć Górnik sprawiał lepsze wrażenie, chyba nikt nie spodziewał się tak piorunującej końcówki. Kurzawa dośrodkował z rzutu rożnego, piłka znakomicie przeszła wzdłuż pola karnego i Koj grający w kasku, skierował piłkę głową do bramki. Górnik widział, że Cracovia jest rozbita, dlatego znakomicie to wykorzystał. Początkowo Koj zagrał do Kurzawy, ten znakomicie wprowadził do akcji Łukasza Wolsztyńskiego, pomocnik Górnika próbował podciąć piłkę obok Sandomierskiego, ale fenomenalną interwencją popisał się bramkarz rywali – tylko, że odbił piłkę przed siebie. Ta spadła pod nogi Kurzawy, kreator gry Górnika wypatrzył Angulo, Hiszpan uderzył bramkarz Pasów z trudem interweniował, jednak tam najprzytomniej zachował się Łukasz Wolsztyński i strzałem wolejem wyprowadził Górnika na prowadzenie.
Górnik drugą połowę rozpoczął bardzo mądrze. Czekając na to, co potrafi najlepiej, czyli wyprowadzać zabójcze kontrataki. Górnicy grali swoje i to oni byli drużyną lepszą, stwarzając kolejne znakomite sytuacje. Marcin Brosz zdecydował się wpuścić na boisko Rafał Wolsztyńskiego, co okazało się znakomitym posunięciem. Młody napastnik Górnika znakomicie wykorzystał błąd Malarczyka i pomknął na bramkę, podwyższając wynik spotkania. Cracovia nie istniała, a Górnik spokojnie kontrolował losy spotkania. Wszyscy czekali na końcowy gwizdek arbitra, ale wtedy swoje show rozpoczął Raczkowski (podobnie jak w Białymstoku) dyktując karnego z kapelusza, który załamał zabrzan. Sędzia dopatrzył się faulu Żurkowskiego w polu karnym, jednak to Helik bardziej szukał tego karnego i znakomicie go nabrał. Cracovia złapała wiatr w żagle, a Górnicy nie potrafili się podnieść. W dodatku Wolniewicz nie wytrzymał presji i sfaulował w polu karnym Dytiatjewa. To była woda na młyn dla arbitra i bez wahania wskazał na wapno, do piłki podszedł Piątek i dokonał dzieła. Górnik został okradziony z trzech punktów. Najwięcej pretensji do arbitra można mieć szczególnie za pierwszy rzut karny, którego po prostu nie było.
Raczkowski show!
Cracovia – Górnik 3:3 (1:2)
1:0 – Zejnov, 3′
1:1 – Koj, 39′
1:2 – Ł. Wolsztyński, 45′
1:3 – R. Wolsztyński, 71′
2:3 – Piątek, 85′ (k)
3:3 – Piątek, 90+4′ (k)
Zapisz naszej relacji minuta po minucie: TUTAJ
Cracovia: Wójcicki, Malarczyk (79′ Helik), Dytiatiev, Sowah – Szczepaniak (70′ Wdowiak), Covilo, Drewniak, Zenjov – Mihalik (64′ Hernandez) – Piątek.
Rezerwowi:Peskovic, Diumun, Siplak, Wdowiak, Deleu, Helik, Hernandez
Trener: Michał Probierz
Górnik: Loska – Wolniewicz, Wieteska, Suarez, Koj – Kądzior (62′ R. Wolsztyński), Ambrosiewicz, Żurkowski, Kurzawa – Ł. Wolsztyński (66′ Urynowicz), Angulo (81′ Matuszek)
Rezerwowi: Kasprzik, Olszewski, Szeweluchin, D. Pawłowski, Urynowicz, Matuszek, R. Wolsztyński
Trener: Marcin Brosz
Żółte kartki: Sowah, Wójcicki – Żurkowski, R. Wolsztyński, Loska, Wieteska, Suarez.
Czerwona kartka: Wolniewicz (za dwie żółte)
Widzów: 8346
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl