Kilka dni po porażce z Legią nie opadły emocje, nie nastąpiło wyciszenie, jak to z reguły bywa po przegranym meczu, a oczekiwanie na kolejny „szpil” z nadzieją, że tym razem to my zgarniemy całą pulę przestało być tematem wiodącym. Jest stan wrzenia i mam wrażenie, że już w tej chwili wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Emocje negatywne są powszechne i nawet informacja o obniżce cen karnetów ich nie zmieniła. Zarząd od dłuższego czasu nie reaguje na żadne opinie. Krótka wypowiedź nowego członka Rady Nadzorczej, iż tragedii nie ma, nie może tutaj być probierzem panujących nastrojów również w Magistracie.
Potyczka z Koroną to wyjątkowo ważny mecz Pierwszy sygnał dla Zarządu to frekwencja, bo tylko tak kibic może wyrazić swoją opinię i zaufanie lub nie, do osób kierujących i podejmujących decyzje w klubie. Przy ograniczonej do trzech tysięcy miejsc pojemności stadionu nie powinno z tym być problemu, a jak będzie? Przekonamy się w sobotę. Druga sprawa to potęgująca się niechęć do trenera Wieczorka, w coraz szerszym wymiarze i coraz bardziej powszechna wśród kibiców Górnika. Oczekiwanie na zmianę szkoleniowca jest już tak powszechne, że nawet w rozmowach dotyczących innych tematów nie związanych z trenerem , ”nie dla Wieczorka„ kończy większość dyskusji. Pomijam już opinie na internetowych forach, często wulgarne, czego nie popieram.
Jest też trzeci temat najbardziej niebezpieczny i wyjątkowo istotny dla klubu, czas przygotowywania dokumentów dla Komisji Licencyjnej. W tym temacie zapanowała zupełna cisza , może to i dobrze, bo ważne decyzje powinny zapadać w ciszy gabinetów, ale brak informacji, iż wszystko zmierza w dobrym kierunku musi budzić niepokój. Sygnały docierające, iż zaległości płacowe w stosunku do piłkarzy przekroczyły trzy miesiące nie napawają optymizmem.
Pozostał jeszcze stadion i to co się na nim dzieje, a tak naprawdę nie dzieje się nic. Pogoda wymarzona do prowadzenia prac budowlanych a na koronie stadionu jedynie hula wiatr. Brak informacji czy terminy ogłoszenia przetargów (przypominam iż zostały wyznaczone na luty) zostaną dotrzymane itd., itp.
Nie chcę już pastwić się nad polityką transferową klubu i wypożyczeniem młodego bramkarza w sytuacji, gdy pierwszy ma kontuzję a pozostali dwaj, mówiąc delikatnie, nie należą do „wirtuozów”. Jedno jest pewne: mecz na przełamanie z Koroną jest nam bardzo potrzebny, mecz zwycięski i nie w kontekście „idziemy na mistrza”, ale dla odzyskania normalności, odrobiny spokoju i zebrania sił na kolejny trudny okres, który nas czeka.
TEKSTY PUBLIKOWANE W DZIALE “OKIEM KIBICA” SĄ PRYWATNYMI OPINIAMI AUTORA
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: przegladsportowy.pl