Po meczu w Warszawie udało nam się porozmawiać z braćmi Łukaszem i Rafałem Wolsztyńskimi. W czasie wywiadu czuć było bagaż emocji jaki towarzyszył bliźniakom. Chłopaki nie szukają tanich tłumaczeń, ale też nie spuszczają głowy na kwintę. Zdają sobie sprawę, że dla zespołu przyszedł trudny moment, ale z wiarą w drużynę patrzą w przyszłość.
Czerwona kartka za wejście w Łukasza?
– To gestia sędziego. Wykluczenie legionisty mogło zaważyć na przebiegu spotkania, ponieważ grali by niemal od początku w osłabieniu. Przegraliśmy wysoko i bezdyskusyjnie czterema bramkami. Legia wygrała z nami jakością piłkarską, ale nie sędziowaniem. Mieli zawodników i do grania w piłkę i do biegania, dołożyli do tego umiejętności. Każdy, kto oglądał sobotni mecz widział, że gospodarze byli zespołem lepszym, nie pozostawili nam złudzeń.
W drugiej połowie nawiązaliście walkę.
– Nawiązaliśmy, ale było to trochę podyktowane wynikiem. Legia miała bezpieczny wynik, my nie mieliśmy nic do stracenia i mogliśmy tylko zyskać w tym wszystkim. Próbowaliśmy się dłużej utrzymać przy piłce z przodu, tworzyliśmy w miarę jakieś akcje, byliśmy blisko gola, jednak w tej sytuacji był spalony. Coś tam zaczęło się dziać. Wyżej podeszliśmy, Legia już troszkę czuła się mniej pewnie i mogliśmy nieco więcej wskórać. Rezultat miał na to pewnie wpływ, grali sobie spokojnie z tyłu i czekali na odbiór, kontrolowali mecz.
Mentalnie siadło po pierwszej bramce.
– Nie do końca. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Legia jest dobrym zespołem i spotkanie różnie może się ułożyć. Bramka, co prawda padła szybko, ale to jeszcze nic nie znaczyło. Graliśmy dalej swoje, jednak dostaliśmy dwa kolejne trafienia i to już nas podłamało. Rywal kreował sobie sytuacje, pomogli swojemu szczęściu, my nie możemy mówić o jakimś splocie niefortunnych zdarzeń, jak odbita ręka, czy coś podobnego. Szczęściu trzeba pomóc, oddawać strzały i liczyć na to, że bramkarz się pomyli.
Gospodarze zagrali dzisiaj agresywnie.
– Wiedzieli, że naszą bronią jest to, że zagrywamy piłkę do przodu do Łukasza a on próbuje się obrócić i szuka Igora, wytrącali go, próbował się jakoś przeciwstawić, ale niestety nie wychodziło. Czujemy, że ciężar gry spoczywa na nas. Kto ma ten ciężar gry wziąć na siebie jak nie my? Mamy młody zespół i na nas ciąży żeby ciągnąć chłopaków w górę.
Wejście Rafała rozruszało trochę grę w ofensywie.
– Co z tego jak przegrywamy, cieszymy się że to wejście było fajnie, Łukasz pokazał się z dobrej strony, mamy nadzieje, że zaskarbił sobie trochę większe zaufanie trenera i będzie stawiał na niego częściej. Nie udało się nic strzelić ani wykreować sytuacji kolegom. Z tego jesteśmy rozliczani, gra grą, fajnie, ale bramka ze spalonego. Szkoda, całe życie marzyliśmy żeby grać w Górniku i przeciw Legii strzelić bramkę, to cudowne uczucie. Mecz z Lubinem pokazał, że potrafimy grać w piłkę. Trzeba przyznać tez, że nie przegraliśmy dziś z byle jaką drużyną, co sezon biją się o mistrzostwo, mają bardzo dobrych zawodników, którzy potrafią grać w piłkę i nie pękają, biorą na siebie ciężar gry, kreują sytuacje i zasłużenie z nami wygrali. Byliśmy dziś słabsi, ale jeszcze nie jeden mecz z Legią zagramy i nie jeden wygramy. Mamy młody zespół i wierzymy w to, że ci zawodnicy, którzy dzisiaj grali pokażą w następnych meczach, że wyciągnęli wnioski, którą drogą iść i że trzeba jeszcze więcej pracować i dawać z siebie maksa na treningu, skupić się tylko i wyłącznie na piłce, kochać ją i jeżeli to będzie to w niedalekiej przyszłości jesteśmy spokojni o chłopaków, bo to, że dziś przegraliśmy 0:4 nie oznacza, że któryś z nich jest słabszy. Po prostu jest to wynikiem mniejszego doświadczenia i pewności siebie a to się nabywa jak się gra w lidze i ogrywa z lepszymi zawodnikami. Po tych perturbacjach zdrowotnych wróciliśmy, fajnie było wrócić, byłaby asysta brata do brata, on strzela… Miejmy nadzieje, że w następnym meczu się uda i będziemy rozmawiali już tylko o naszych bramkach a nie o porażkach. Musimy nadal ciężko pracować. Dzisiaj przegraliśmy, bo byliśmy po prostu słabsi i tyle. Trzeba z tego meczu wyciągnąć wnioski, obejrzeć go jeszcze raz, zobaczyć gdzie zostały popełnione błędy, gdzie możemy się lepiej zachowywać.
Jakie były przyczyny porażki?
– Jakość czysto piłkarska. Nie szukamy wymówek, że Legia super zagrała i nie mieliśmy z nimi szans. Wychodzi się na boisko i każdy mecz chce się wygrać. Tak się ułożyło, że nie mieliśmy za bardzo argumentów i trzeba sobie jasno powiedzieć, że przegraliśmy zasłużenie. Szybkie myślenie na boisku, przyjęcie, czytanie gry, przewidywanie pewnych sytuacji, kiedy można przyjąć obrócić się i odnaleźć kolegę. To wszystko bierze się z doświadczenia. To nie są przypadkowi zawodnicy m.in. Carlitos król strzelców, niektórzy przychodzą z lig zagranicznych, gdzieś tam już zaistnieli, to nie są zawodnicy młodzi, którzy nie wiedzą, co się dzieje na boisku, przed zagraniem głowa w górę i on już wie czy ktoś go presuje, obróci się z piłką, to się nabywa latami, wiadomo, że niektóre rzeczy się ma albo nie, ale myślę, że właśnie te umiejętności czysto piłkarskie, spokój na boisku, rozumienie się z innymi zawodnikami to przeważyło. W drugiej połowie jakaś iskierka nadziei na lepszą grę była, wyglądało to momentami jak równy z równym i jeśli będziemy grali tak jak tą drugą połowę bardziej odważnie i agresywnie, podchodzili wyżej – to zostawiamy trenerowi – chodzi o odwagę i determinację, jeśli to będzie, to wszystko w naszych nogach i będzie dobrze, nie ma co płakać nad jednym przegranym meczem, mamy większość sezonu przed sobą i wierzymy, że będzie dobrze.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl