Były zawodnik Górnika ojcem chrzestnym transferu Maksyma Chłania? „Dzwonił do mnie Maks, dzwonił dyrektor Milik”

eMZet  -  13 sierpnia 2025 13:15
0
6092

Młodzieżowy reprezentant Ukrainy Maksym Chłań w środowe przedpołudnie został oficjalnie ogłoszony nowym zawodnikiem Górnika Zabrze. Przed podjęciem ostatecznej decyzji 22-latek dzwonił do swojego dobrego znajomego, związanego przed laty z klubem z Roosevelta. 

Oleksandr Szeweluchin, bo o nim mowa w Górniku występował od 2012 do 2018 roku. Przez ostatnie dwa lata pracował jako asystent trenera w Lechii Gdańsk, ale cały czas był silnie związany z Zabrzem. W klubie z Trójmiasta pracował z Maksymem Chłaniem, którego wprowadzał do drużyny po transferze z Zorii Ługańsk w 2023 roku.

Nic więc dziwnego w tym, że przed podpisaniem umowy z 14-krotnym mistrzem Polski Chłań zaczerpnął wiedzy na temat klubu u „Szewy”, w tej samej sprawie kontaktował się z zresztą z ukraińskim szkoleniowcem dyrektor sportowy zabrzańskiego klubu, Łukasz Milik.

Nie będzie zatem nadużyciem nazwanie Szeweluchina ojcem chrzestnym transferu Maksyma Chłania na Roosevelta.



Możesz zdradzić, jak wyglądał transfer Maksa Chłania do Górnika Zabrze od kuchni? Wiem, że dołożyłeś do niego swoje trzy grosze. 

Oleksandr Szeweluchin: (śmiech) To bardziej pytanie do Maksa. Ja z końcem maja zakończyłem współpracę z Lechią Gdańsk i po ostatniej kolejce wróciłem na Śląsk. Podjąłem taką decyzję dlatego, że tęskniłem za rodziną, która na co dzień mieszka w Zabrzu. Wiedziałem, że kontrakt Maksa się kończy, ale nie wiedziałem jakie kroki podejmie. Ja potem temat jego transferu śledziłem w mediach.

Był tego lata łakomym kąskiem na rynku transferowym. Młody, perspektywiczny zawodnik z kartą na ręku. 

– Wiem, że był w Turcji, że miał propozycje z innych klubów z Polski. Chciała go zatrzymać Lechia. Odezwało się też kilka klubów z Ukrainy, jednak tam nie chciał wracać ze względu na sytuację polityczną.

Przed decyzją o transferze do Zabrza jednak Maksym się z Tobą kontaktował. 

– Dzwonił do mnie tydzień temu, kiedy się zastanawiał jaką ma podjąć decyzję. Miał na stole kilka konkretnych propozycji. Mnie pytał o Górnika, pytał o inne polskie kluby. Powiedziałem mu, że w Zabrzu znajdzie wszystko czego może zapragnąć do rozwoju kariery, a wiem, że na tym Maksowi bardzo zależy. Ostatecznie jego wybór padł na Górnik i cieszę się, że tak się stało. 

O opinię odnośnie Maksyma Chłania zwrócił się też do Ciebie Górnik Zabrze. 

– Była prywatna rozmowa z Łukaszem Milikiem na temat Maksa. Znam go bardzo dobrze, bo dwa lata spędziliśmy razem w Lechii. Po jego przyjściu do Gdańska miałem go nawet u siebie w treningu indywidualnym, bo dwa miesiące potrzebował, by dojść do pełni formy. Wszystkie jego atuty w tych indywidualnych zajęciach doskonale poznałem i swoją wiedzą podzieliłem się z Górnikiem.

Jakim zawodnikiem jest Maksym Chłań? Jak możesz go scharakteryzować?

– To przede wszystkim bardzo kreatywny zawodnik. Jak na swój wiek jest dosyć silny, zbity. Co zawsze w nim bardzo mi się podobało, jest zawsze chętny do ciężkiego treningu. Do naprawdę ciężkiego. Zawsze do zajęć podchodził na pełnej koncentracji i z dużą motywacją. Często ambicja przewyższała jego możliwości na dany moment, bo kiedy był lekko kontuzjowany czy coś mu dolegało i tak chciał zacisnąć zęby i wyjść na trening. Musieliśmy go wtedy nieco uspokoić i uświadomić, że trzeba dzień czy dwa przeczekać, że trzeba odpuścić, bo udział w zajęciach nie wyjdzie z korzyścią dla niego. Nie lubi odpoczynku, chce być cały czas w ruchu. Także jak mówię, jest bardzo pracowity, ambitny, głodny tego, by być ciągle lepszym piłkarzem. 

Górnikowi potrzeba zawodnika, który ma liczby. A Maksym i bramki, i asysty potrafi zbierać. 

– Jak walczyliśmy z Lechią o awans, to Maks i Mena byli na czele klasyfikacji kanadyjskiej w klubie. To było dwóch najlepszych zawodników pod tym względem, którzy toczyli wewnętrzną rywalizację. Początek Ekstraklasy był pod tym względem słabszy, ale latem zeszłego roku był na Igrzyskach Olimpijskich i to się odbiło potem na jego formie w klubie. Na wiosnę pokazał jednak pełnię swoich możliwości, że potrafi grać w piłkę. On ma dopiero 22 lata, jest cały czas młodym zawodnikiem. A Górnik pokazał już wielokrotnie, że potrafi z takimi piłkarzami pracować. Jestem przekonany, że ten transfer jest dla obu stron doskonałym rozwiązaniem. 

Myślisz, że Górnik może na transferze Maksyma Chłania dobrze zarobić?

– Na pewno Maks będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Podpisał kontrakt na dwa lata, z opcją przedłużenia. To znak, że chce w Górniku zostawić swój ślad i zapracować na transfer na zachód, a może związać się na dłużej i powalczyć w Polsce o najwyższe cele. Na pewno papiery na grę na wysokim poziomie ten zawodnik ma. 

Nie brakowało głosów, że Maksym nie należy do zawodników tanich, dlatego też miał upaść temat jego transferu do Turcji. 

– Ja o rozmowach w Turcji nie powiem zbyt wiele, bo nie jestem jego opiekunem czy menadżerem. Wymieniliśmy na temat tego kierunku tylko dwa słowa. Ja się cieszę, że on do Turcji finalnie nie trafił. Wiedziałem, że tam w dużej mierze dominuje komercja, finanse i nic poza tym. By zwabić rokującego 22-latka do Turcji, to co mogą zaoferować? Tylko wielkie pieniądze. Uważam jednak, że wyjazd do muzułmańskiego kraju, do innej kultury w tak młodym wieku, to błąd. Jasne, możesz tam zarobić, ale to może być rozwiązanie tylko na krótką metę, a potem twoja kariera może znaleźć się na zakręcie. Tam jest szybka weryfikacja, jak coś w Tobie trenerowi nie pasuje, to siadasz na ławie albo na trybunach. A jak nie grasz, to Ci nie zapłacą. I potem musisz się sądzić. Wiele było tego typu przypadków w ostatnich latach. Moi koledzy z Dynamo Kijów, chociażby Sergiej Rebrow, też wyjeżdżał do Turcji i po roku wrócił pokłócony z klubem. 

Zatem Polska jest lepszym od Turcji kierunkiem do rozwoju dla młodego piłkarza?

– Zdecydowanie, nie ma co do tego nawet dyskutować.

 Pod dużym znakiem zapytania stoi forma, w jakiej Maksym Chłań przychodzi do Górnika. Dwa ostatnie miesiące stracił na poszukiwania klubu i nie trenował. 

– Nie rozmawiałem o tym z Maksem szczegółowo, ale na pewno był w treningu indywidualnym. Także, że on leżał kiedy inni pracowali na pewno nie można powiedzieć. Większym wyzwaniem może być to, że w czerwcu i lipcu był poza treningiem z drużyną i to będzie musiał na pewno nadrobić. Myślę, że wykorzystał część tego czasu na regenerację i odpoczynek, a z czasem na pewno poczuł głód piłki. Trening indywidualny zajęć z drużyną nigdy w pełni nie oddadzą. Kiedy trenowaliśmy razem w Lechii i potem wszedł do treningów z resztą chłopaków na początku nie umiał się znaleźć. Myślę jednak, że w jego wypadku 1-2 tygodnie regularnych zajęć z zespołem i nadrobi wszystkie braki. Jest młody i przychodzi mu to znacznie szybciej. W jego wypadku dwa miesiące przerwy nie powinny stanowić tutaj problemu, by szybko dojść do formy. 

Zawsze może liczyć na Ciebie, bo jesteś w Zabrzu na miejscu.

– Jeśli będzie potrzebował treningu indywidualnego, to jestem do dyspozycji. W Górniku też są fachowcy, którzy na pewno dobrze go wprowadzą. Trener Gasparik doskonale wie, jak wprowadza się takiego zawodnika do treningu, więc jestem spokojny o ten proces. Kluczowe będą pierwsze zajęcia, które pokażą jak będzie wyglądał na tle innych chłopaków z drużyny. Jeśli będzie potrzeba, to służę pomocą, bo jestem przyjacielem Maksa i przyjacielem Górnika, ale na pewno nie będę się narzucał.

W Górniku nie brakuje ostatnio miejsca dla byłych zawodników w nowych rolach. Jest Michal Gasparik, są Seweryn Gancarczyk i Szymon Matuszek…

– Luźne rozmowy o współpracy były, ale na razie nie było konkretów. Ja sam też się rozglądam za nowym pracodawcą. Nie wiem jak życie się potoczy, cały czas – odkąd grałem w Górniku – mieszkam w Zabrzu i jak Górnik będzie mnie potrzebował to jestem do dyspozycji. 

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze