Przemysław Wiśniewski po raz drugi w swojej krótkiej karierze zagrał na prawej stronie obrony. Widać było progres w grze, porównując mecz przeciwko Pogoni. „Wiśnia” pod koniec spotkania opuścił boisko na własną prośbę, co podkreślał na konferencji trener Marcin Brosz, chwaląc zawodnika za taką postawę. A o to, co do powiedzenia po meczu miał Przemek. – Od kilku tygodni trenowałem cały czas grę na tej pozycji. Zarówno przed meczem z Pogonią, jak i w przerwie ligowej. Czułem się coraz pewniejszy i mocniejszy. Pod względem kondycyjnym czułem się lepiej niż w potyczce z Pogonią, ale przeciwko Zagłębiu też niestety nie wytrzymałem do końca. Łapały mnie już pomału skurcze, dlatego wolałem zejść z boiska, niż osłabiać drużynę.
Wiśniewski podczas meczu z Zagłębiem „skazany” był na pojedynki z Udovicićem, ale defensor spodziewał się też trudnej przeprawy z innym napastnikiem gospodarzy, Vamerim Sanogo. – Mentalnie wydawało mi się, że największym koniem w zespole rywala będzie Sanogo, ale walcząc z nim, nie było aż tak ciężko. Ja też lepiej się ustawiam w porównaniu choćby do meczu z Pogonią, ale też jestem mocniejszy fizycznie. A Udovicić? Wiedziałem, że ma dobrą lewą nogę, byłem na to przygotowany, cały tydzień pracowałem pod kątem naszego rywala.
Z zadań defensywnych „Wiśnia” junior wywiązywał się całkiem poprawnie, ale grając na tej pozycji, od zawodników wymaga się też dodania czegoś w ofensywie. Jak według własnej oceny zaprezentował się Przemek? – Myślę, że jeśli chodzi o zadania ofensywne, radzę sobie coraz lepiej. Przy moim wzroście ciężko złożyć wszystkie elementy gry na prawej obronie, systematycznie nad tym pracuję i powinno być z każdym treningiem lepiej. Moim atutem jest też szybkość.
Smuga, Gryszkiewicz, Michalski, próżno było szukać tych zawodników w wyjściowym składzie w Sosnowcu, a przecież u progu sezonu grali niemal regularnie. Wygląda na to, że młodsi mają na tym etapie sezonu ciężej wskoczyć do pierwszej „jedenastki”. – Oczywiście, na każdej pozycji jest po dwóch zawodników, a przez to jest rywalizacja. Zawodnik, który akurat nie gra musi pokazać się z dobrej strony w rezerwach, a stamtąd prowadzi droga z powrotem do „jedynki”. Adam Wolniewicz asystą podniósł mi poprzeczkę, teraz pozostaje walka na treningach o pierwszy skład na mecz z Jagiellonią.
Ostatnie minuty Wiśniewski oglądał już z boku boiska, w tym czasie Górnikowi udało się doprowadzić do wyrównania, a nawet przy odrobinie szczęścia mógł się pokusić o zwycięstwo. Dla zawodnika były to z pewnością nerwowe chwile. – Szczerze to byłem bardzo wkurzony, ponieważ chciałem grać do końca. Czułem się bardzo dobrze do momentu, aż organizm zaczął dawać sygnały zmęczenia, ale cieszyłem się z gola wyrównującego. Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo, a skończyło się remisem, dlatego z Jagiellonią zrobimy wszystko, aby wygrać.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl