Miał być przełom, a skończyło się jak zwykle. Kolejna porażka Górnika „umocniła” na ostatnim miejscu w ekstraklasie i znacznie przybliżyła go do spadku. 2 punkty na 24 możliwe – nie wystarczy napisać, że to wygląda źle. To wygląda tragicznie. Nie wiem, co musi się wydarzyć, żeby zabrzanie wreszcie wygrali… Na razie jedyna opcja, to walkower rywali.
Ktoś powie, że z Ruchem nie zagraliśmy źle. Że była walka. Tylko co z tego? Który to już mecz, po którym można powiedzieć „było dobrze, tylko zabrakło nam szczęścia”? Z Wisłą słupek Dancha, z Piastem jeśli się nie mylę poprzeczkę obili Sobolewski i Gergel, a w doliczonym czasie o milimetry pomylił się Iwan. O zwycięstwo można było pokusić się z Zagłębiem Lubin i Cracovią. Można było to słowo klucz. Na boisku liczą się fakty, trzeba być konkretnym. Górnikowi konkretów brakuje, z kolei konkretny był w niedzielny wieczór Ruch. Wykorzystał amatorski błąd Słodowego, grał mądrze. Kiedy było trzeba – przycisnął, kiedy było trzeba- odpuścił. Waldemar Fornalik wyciska z naszego największego rywala maksimum.
A Górnik? Górnik to ofiara genialnego pomysłu zarządu na transfery „last minute”. Jeśli ktoś miał wątpliwości, dlaczego Korzym i Janota grali w rezerwach swoich klubów, to w niedziele zostały one rozwiane. Gdyby trafili do Zabrza wcześniej (na przykład wtedy, kiedy konieczność transferów sygnalizował Robert Warzycha), to może byłby z nich jakiś pożytek. Mieliby szansę na poznanie zespołu podczas wspólnych treningów, w przedsezonowych sparingach itd.. A tak, obaj szukają formy w meczach o stawkę i są tego opłakane skutki. Kolejne „wzmocnienie” – Widanov. Nawet nie chcę myśleć, w jak słabej musi być formie, że przegrywa rywalizację ze Słodowym…
Niestety, mamy obecnie drużynę bez wyników i bez perspektyw. Wspomniane wyżej transfery znacząco oddaliły od pierwszego składu Marcina Urynowicza czy Dominika Sadzawickiego. Nie byłoby w tym niczego złego, gdyby ściągnięci zawodnicy wnieśli do zespołu jakość. Jakości jak nie było, tak dalej nie ma, a starsi grają tylko dlatego, że są starsi. Nie tędy droga. Przykład Patryka Lipskiego z Ruchu pokazuje, że czasem warto posadzić na ławce doświadczonego, ale będącego w słabszej formie gracza (Iwański) i postawić na tego młodszego.
W piątek gramy ze Śląskiem. Mecz pewnie będzie przedstawiany jako ten, w którym już na pewno się przełamiemy. Ile już takich przełamań miało być w tym sezonie? Piast, Jagiellonia, Termalica, ostatnio Ruch. Każdy z tych meczów miał być tym, po którym kibice i piłkarze będą mogli zaśpiewać „cały świat już wie”… Pozostaje tylko wierzyć (bo cóż więcej nam zostało?), że nadchodzące spotkanie będzie rzeczywiście tym zwycięskim dla zabrzan.
TEKSTY PUBLIKOWANE W DZIALE “OKIEM ŻABOLA” SĄ PRYWATNYMI OPINIAMI AUTORA
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl