Bartosz Iwan: Medal mistrzostw Polski ma swoją wartość

Spark  -  23 maja 2014 22:04
0
1049

iwan4325_ruch_1314
Oczywiście, że zagramy o podium, bo wciąż jest realne. Nie gramy w grupie mistrzowskiej źle, a mecze z pierwszą trójką są już za nami. Medal mistrzostw Polski ma swoją wartość – mówi Bartosz Iwan, w wywiadzie dla „Sportu”.

Przyzna pan, że dawno Górnika i Wisły tyle nie łączyło?

Bartosz Iwan (pomocnik Górnika): – Nawet „Totolotek”, który ostatnio został jednym ze sponsorów obu klubów… To prawda. Piękna historia, w sumie dobry obecny sezon i spore problemy finansowe, co było widać podczas przyznawania licencji na grę w pucharach. Oni jeszcze walczą, my nie mamy na to żadnych szans. Kilka lat temu taki scenariusz wydawał się mało prawdopodobny. Wisła wydawała się funkcjonować na nieosiągalnym dla Górnika poziomie finansowym. Szkoda, że to ona zbliżyła się do nas, a nie odwrotnie. Cóż, takie czasy…

Był pan blisko Wisły. Który zakręt okazał się zbyt trudny do utrzymania równowagi?

– Chyba ten, kiedy trenerem był Robert Maaskant. Poszli w koszty. Płacili piłkarzom naprawdę dużo, bo wydawało się, że eldorado będzie trwało wiecznie. Tymczasem nie było awansu do Ligi Mistrzów i koszty się „rozjechały”. Górnik to samo przeżywał po spadku.

Kto się szybciej podniesie?

– Pojęcia nie mam. Chciałbym, żeby jedni i drudzy. Jestem wychowankiem Wisły, dla Górnika gram, oba kluby to kawał historii polskiej piłki. Kto ma w niej być mocny? Słyszę, że niebawem zostaną wznowione prace na naszym stadionie. I dobrze, bo każdy ma świadomość, że ciągła gra na budowie nie pomaga w wyjściu z trudnej sytuacji. Dziś im i nam na pewno łatwo nie jest.

Wisła z pucharów nie rezygnuje. Górnik „odpuścił”. To było dla was zaskoczenie?

– Przeczuwaliśmy, że taki może być finał. Tak naprawdę wszyscy odetchnęli, że Górnik dostał licencję na ekstraklasę. To było najważniejsze i też wiem, że wymagało ogromnego wysiłku.

Motywacja byłaby inna?

– Oczywiście, że zagramy o podium, bo wciąż jest realne. Nie gramy w grupie mistrzowskiej źle, a mecze z pierwszą trójką są już za nami. Medal mistrzostw Polski ma swoją wartość. Świadomość, że za tym poszłaby możliwość zagrania w pucharach, mogłaby pomóc. Dla niektórych chłopaków może byłaby to pierwsza i ostatnia szansa.

Górnik nie dostał licencji na puchary, bowiem kilku graczy nie zawarło z nim porozumień o spłacie zaległości. W szatni o tym rozmawiacie?

– Temat jest trudny. Każdy ma swoje życie i swoje problemy. Skoro ktoś nie doszedł z klubem do porozumienia, trudno mieć do niego pretensje. Mnie przecież przy tych rozmowach nie było, nie znam ich przebiegu. Ja podpisałem ugodę, podobnie jak 95 procent chłopaków. Cóż, fajnie byłoby, gdyby dogadali się wszyscy. Tak się nie stało, ale nie mam prawa ich decyzji oceniać.

Ponoć podpisał pan już nowy kontrakt?

– Nie „ponoć”, tylko podpisałem. Nie wiem, dlaczego klub się tym nie chwali (śmiech). Doszliśmy do porozumienia w połowie marca, podpisałem umowę do czerwca 2016 roku. Czuję się w Zabrzu dobrze i jak dotrwam, to okaże się, że grałem w Górniku dłużej niż ojciec.

Co Andrzej Iwan powiedział, kiedy trenerem został Robert Warzycha?

– Że to fajny i konkretny facet, który kiedyś bardzo dobrze grał w piłkę, jak chyba każdy w Górniku 25 lat temu. Z trybun go czasami oglądałem, ale byłem mały, więc niewiele pamiętam. Kazał go oczywiście pozdrowić.

Pan jest zadowolony?

– Kto nie lubi trenera, który na ciebie stawia? Raz się odwdzięczam lepiej, raz pewnie gorzej, ale nie mam prawa narzekać. Wyniki nie powalają, rodzi się to wszystko w bólach, ale chyba wracamy do tego, co Górnik pokazywał w wielu jesiennych meczach. Dlatego ze sporymi nadziejami czekam na trzy pozostałe mecze.

Zakładając, że gracie jeszcze o trzecie miejsce, ile wypadałoby zdobyć punktów?

– Siedem powinno wystarczyć.

Źródło: Sport
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments