Artur Płatek: Powrót do Górnika? Nigdy nie mów nigdy

eMZet  -  3 maja 2024 09:05
10
10770

Górnik Zabrze w obecnym sezonie walczy o podium, a może i coś więcej, chociaż klub funkcjonuje bez Prezesa i Dyrektora Sportowego. To drugie stanowisko w niedalekiej przeszłości pełnił, a dokładnie był doradcą zarządu ds. sportowych Artur Płatek. W ostatnich dniach w sportowych mediach ponownie zaczęło przewijać się nazwisko Artura Płatka w kontekście powrotu do Górnika. Jak rzeczywiście wygląda ten temat, możemy dowiedzieć się z rozmowy z samym zainteresowanym.

Roosevelta81.pl: – Po odejściu z Górnika Zabrze w polskiej piłce jakby Pana mniej. Czym zajmuje się dziś Artur Płatek?

Artur Płatek:Do końca czerwca 2023 roku byłem związany z Borussią Dortmund. Potem doradzałem w Termalice, a od sierpnia jestem dyrektorem sportowym w Botew Płowdiw. Zresztą zimą graliśmy sparing z Górnikiem.

Na polskie boiska jednak Pan zagląda.

W Zabrzu byłem trzy tygodnie temu, na meczu ze Śląskiem Wrocław. Wcześniej widziałem Górnika na zgrupowaniu w Turcji. W sprawach klubu jestem na bieżąco, bo mamy kontakt z trenerem Urbanem i Lukasem Podolskim.

Ciągnie wilka do lasu…

Z Górnikiem jestem związany sentymentalnie i jestem kibicem tego klubu. Od dziecka to jest mój klub.

Jest Pan zaskoczony tym, co Górnik prezentuje w tym sezonie? Wydawało się, że biednemu wiatr w oczy, a w Zabrzu wieje ewidentnie w plecy.

Zimą widziałem, że trener Urban ma swój pomysł na ten zespół i nie ma tutaj grama przypadku. Górnik miał swój styl i na wiosnę zostało to tylko dopieszczone. Drużyna osiąga bardzo dobre wyniki, ale to efekt bardzo ciężkiej pracy. Mam nadzieję, że Górnik wytrzyma ciśnienie w końcówce i sprawi miłą niespodziankę.

Wydaje się, że walka o mistrzowski tytuł rozegra się między Górnikiem a Jagiellonią. Oba kluby dla Pana wyjątkowe.

Trzy tygodnie temu byłem w Polsce – jak wspomniałem – na meczu ze Śląskiem, a potem zahaczyłem o Białystok, bo tam odbywał się zjazd w ramach kursu na dyrektora sportowego. Poczułem znowu klimat tego miasta, Jagiellonii i odwiedziłem kilka starych, znanych mi kątów. Cieszę się, że oba te kluby są w grze o najwyższe laury i grają naprawdę fajną piłkę. Górnik gra piłkę wyrachowaną, do perfekcji opanował szybkie przejście do kontry. Jagiellonia więcej gra piłką i częściej atakuje atakiem pozycyjnym. Na meczach obu tych drużyn nie można się nudzić i o to w tym wszystkim chodzi.

Pięć punktów straty do lidera na cztery mecze do końca. To się da jeszcze odrobić?

Jagiellonia nie jest aż tak doświadczonym zespołem, żeby mogła być pewna swego. W mojej opinii wszystko się może wydarzyć. Jeżeli ta drużyna wpadnie w jakiś dołek, nie musi być w stanie z niego szybko wyjść.

Na medal Górnika jakiego koloru postawiłby Pan dziś pieniądze?

(śmiech) Nie jestem wróżbitą, żebym bawił się w takie przepowiednie. Mocno trzymam kciuki za drużynę i trenerów, żeby Górnik zdobył mistrzostwo Polski, aczkolwiek każde miejsce w trójce, to będzie w dzisiejszych okolicznościach coś dużego dla tego klubu.

Z Ekstraklasy bliżej dziś na zachód niż jeszcze kilka lat temu?

– Ekstraklasa od lat jest dobrym oknem wystawowym. Wielu wysłanników z zachodnich klubów przyjeżdża, ogląda w Polsce mecze i szuka wzmocnień. Jest nieźle, ale na pewno mogłoby być lepiej. Im więcej będzie drużyn występujących w europejskich pucharach, tym prestiż Ekstraklasy będzie większy i więcej rokujących zawodników będzie do nas trafiać, żeby się pokazać i wyjechać zrobić dużą karierę.

Górnik w ostatnich oknach transferowych był mistrzem taktyki ”tanio kupić, drogo sprzedać”.

Mnie w Górniku udało się zrobić kilka transferów do klubu bez kwoty odstępnego, a potem klub na nich zarobił. Cieszę się zwłaszcza, że Lukas Podolski ”kupił” mój pomysł z Szymonem Włodarczykiem, kontynuował go i doprowadził do transferu do Sturmu Graz. Bardzo dobre były też ruchy z Japończykami czy zawodnikami z Niemiec.

Z drugiej strony widać jak bardzo nasza liga jest przepłacona. Przychodzi Daisuke Yokota z ligi łotewskiej i wciąga Ekstraklasę nosem. Lawrence Ennali przyszedł z Rot-Weiss Essen, czyli niemieckiej III ligi i też z miejsca stał się gwiazdą.

W Polsce piłkarze zarabiają zbyt dużo i to jest fakt. Trzeba jednak zauważyć, że nikt klubom nie każe zawodnikom płacić aż tyle. Każdy klub powinien mieć skrojony na siebie pomysł i budżet na miarę swych możliwości. Ważna jest przy tym transparentność i jasny przekaz względem kibiców. Tak, żeby kibic wiedział jakie są cele i założenia klubu oraz co chce osiągnąć.  W Zabrzu kibice są z drużyną bardzo mocno związani. Dają chłopakom dodatkową energię. Zespół to czuje i osiąga bardzo dobre wyniki. To jest kierunek, w jakim wiele klubów powinno iść.

Wiele nazwisk pokroju Yokoty czy Ennaliego ma w swoim osławionym notesie Artur Płatek?

– (śmiech) Takiego notesu nie ma i nigdy nie było. Ja cały czas pracuję, obserwuje piłkarzy i z tego powstają materiały. Podobnie jest w Botew. To klub bardzo podobny do Górnika, który posiada bardzo oddanych kibiców. Być może doping nie jest tak żywiołowy jak w Zabrzu, ale też potrafią ponieść drużynę. Awansowaliśmy wczoraj do finału Pucharu Bułgarii. Moją domeną jest praca. Bardzo dużo jeżdżę na mecze, obserwuje zawodników na żywo, muszę ich ”dotknąć” trzy razy. To żaden magiczny notes, a systematyczna praca nie tylko dyrektora sportowego, a całego zespołu skautingu, przynosi oczekiwane efekty.

Zespół skautingu w Górniku stworzył Pan.

Podczas mojej pracy w tym klubie zebrała się grupa ludzi, która pracuje tam do dziś. Ma swoją bazę danych, prowadzi obserwacje i na tej podstawie potrafi dokonywać celnych ruchów na rynku transferowym. Czasami jest tak, że tworzysz profil zawodnika, a potem realizujesz jego transfer za 2-3 lata, bo akurat jest dostępny z wolnego transferu. Trzeba jednak najpierw solidnie popracować u podstaw, żeby takiego ruchu nie przestrzelić, a klub mógł na takim transferze potem zarobić.

Ma Pan jeszcze żal w kontekście tego, jak wyglądało Pana rozstanie z Górnikiem?

Górnik to mój klub i nigdy nie powiedziałem na niego czy osoby decyzyjne złego słowa. Tak pozostanie. Do dzisiaj jestem w dobrych stosunkach z osobami, które w Zabrzu pracują. Zawsze służę im pomocą i chętnie podzielę się swoim doświadczeniem. Na meczu ze Śląskiem podszedł do mnie jeden z kibiców i powiedział, że to było nie fair, co się wydarzyło. Ucieszyło mnie to. Wszystko to jest już poza nami i trzeba z tego wyciągnąć wnioski.

Mówiło się o Pana konflikcie z trenerem Marcinem Broszem. Zarząd musiał wybierać. Albo Pan, albo trener.

To było wykreowane przez media i nie wyglądało to w ten sposób. Ja wychodzę z założenia, że zawsze w pionie sportowym muszą być różnice zdań. Jeżeli w danym klubie tak nie jest, to znaczy, że klub się nie rozwija. Takie rozmowy powinny się toczyć za zamkniętymi drzwiami, ale gdy wychodzi się do mediów trzeba mówić jednym głosem.

Ciężko pracuje się w takim chaosie organizacyjnym, z jakim miał Pan do czynienia w Zabrzu?

Nie chciałbym się do tego pytania odnosić szczegółowo czy personalnie. Udawało nam się pracować efektywnie i skutecznie przez trzy lata. Cieszy to, że Górnik dziś jest w czołówce tabeli i liczy się w walce o medale. Niemniej, jak mówi trener Urban czy ”Poldi”, ten klub zasługuje na więcej. Górnik zasługuje na to, żeby były w nim silne struktury, żeby kibice wiedzieli kto i za co odpowiada oraz jakie są cele. Jeżeli uda się to zrobić, a kibice będą cały czas z klubem, będziemy mieli silne podstawy do tego, żeby Górnik liczył się w grze o sukcesy w najbliższych latach.

Z jednej strony Lukas Podolski bije na alarm, że drużyna może się rozpaść i trzeba pilnie poprawić organizację, z drugiej ustępujące władze miasta odpowiadają, co poprawiać jak jest dobrze?

To nie jest tak, że wszystko w Górniku jest bardzo złe i trzeba klub postawić na głowie. Ja uważam, że jeżeli ten klub ma walczyć o najwyższe cele, to zmienić trzeba naprawdę wiele. Górnik to klub, który zawsze o coś walczył i trzeba dołożyć wszelkich starań, żeby tak się stało. Inni mogą uważać, że minimalizm jest cacy. Ja jestem jednak za tą drugą opcją.

Mówi Pan o Górniku cały czas w pierwszej osobie.

– Bo to naprawdę mój klub, na którym się wychowałem. Mój ojciec w Górniku przez lata był asystentem trenera, ja byłem w niego wpatrzony. Dziś, widząc młodych adeptów, którzy przychodzą z rodzicami na treningi akademii… Głos mi się łamie, bo naprawdę bym chciał, żeby ci młodzi chłopcy doczekali się takich sukcesów, jakie my przeżywaliśmy.

Obiekty klubowej akademii, która powinna być szlifiernią talentów to dziś obraz nędzy i rozpaczy.

To jedna z odpowiedzi na pytanie, które zadał Pan wcześniej, czy jest coś do poprawy. Do poprawy jest wiele rzeczy, żeby Górnik stał się klubem, który będzie walczył o cele. Nie chciałbym, żeby klub ciągle bazował na tym, że musi każdego roku sprzedawać kluczowych zawodników, żeby przetrwać czy mieć na pensje. Tak na dłuższą metę się nie da funkcjonować.

Lukas Podolski obawia się, że dopadnie nas casus Lechii Gdańsk. Zagramy w pucharach i spadniemy z Ekstraklasy…

– Europejskiej puchary to pocałunek śmierci. Masz krótki okres przygotowawczy, z natury mniej czasu na odpoczynek i regenerację. Do tego dochodzi aspekt kadry drużyny, która do występów na nowym froncie nie musi być wystarczająco mocna i szeroka.

Już raz musiał Pan Górnika w takiej sytuacji ratować przed spadkiem.

– Przyszedłem do Górnika krótko po awansie do europejskich pucharów. Drużyna zaliczyła bardzo słabą jesień, choć sezon wcześniej była groźna dla wszystkich. Zajmowaliśmy przedostatnie miejsce w tabeli i musieliśmy zimowymi ruchami kadrowymi ratować się przed spadkiem. Takie rzeczy trzeba przewidywać i być gotowym na każdą ewentualność tu i teraz, ale równie dobrze mieć wizję tego, co ma być za 2-3 lata.

W Górniku kończą się kontrakty wielu kluczowym zawodnikom, a podobno nie było z kim rozmawiać.

To są jedne z wielu spraw, z którymi Górnik się teraz boryka.

Bez prezesa czy dyrektora sportowego nie da się normalnie funkcjonować?

Realia pokazują, że da się, pytanie na jaki czas.

Były z Lukasem Podolskim jakieś rozmowy o ewentualnej przyszłej współpracy??

My cały czas rozmawiamy. To nie tylko jest zawodnik, którego ściągnąłem do Górnika. Przede wszystkim to człowiek, z którym łączą mnie marzenia. Ja mam swoje marzenia związane z Górnikiem, on ma je takie same. I wielu ludzi związanych z Zabrzem także. Żadnych oficjalnych rozmów nie było. Wiem, że Lukas ma swój plan na Górnika. Ja nikomu w tym klubie nic nie ukradłem, nie mam się czego wstydzić.

Pojawiły się nawet głosy, że od lipca będzie Pan dyrektorem sportowym w Górniku.

To niemożliwe, chociażby ze względu na fakt, że w Botew moja umowa wygasa 31 sierpnia. Miło, że ktoś mnie bierze pod uwagę w charakterze powrotu do Zabrza, ale to typowa kaczka dziennikarska. Mam swoje zadanie do wykonania w Bułgarii, chcę w Płowdiw coś wygrać, a potem zobaczymy co będzie dalej.

Zatem nie od lipca, a od początku września Artur Płatek dołączy do Górnika Zabrze.

(śmiech) Proszę mnie nie łapać za słówka. Nie mam żadnej propozycji z Górnika, a prowadzenie rozmów nie byłoby fair w stosunku do mojego obecnego pracodawcy. Jeżeli będę bez pracy, zobaczymy. W piłce nigdy nie mówi się nigdy.

Przy Roosevelta jako świetny fachowiec od transferów dał się poznać także ponad dekadę temu Pana przyjaciel Tomasz Wałdoch.

Kilka tygodni temu byłem na meczu drużyny rezerw Schalke, gdzie Tomek jest asystentem trenera. Zawsze, gdy się spotykamy temat Górnika jest w naszych rozmowach żywy. Byliśmy młodymi chłopakami, 16-latkami, gdy się poznaliśmy. Zawsze do tych czasów wracamy z sentymentem.   

Prywatyzacja Górnika otworzy szanse do budowania przy Roosevelta klubu na miarę zachodnich standardów?

Lukas Podolski wie, jak wygląda dobry klub w realiach niemieckich, angielskich czy włoskich. Ma wokół siebie bardzo dobrych doradców. Myślę, że te podmioty, które klub kupią też wiedzą jak robić biznesy, bo taki klub przejąć powinny tylko podmioty z wyższej półki biznesowej. To powinno otworzyć szansę do odnoszenia sukcesów, na które wszyscy czekamy od wielu lat.

W Polsce były już kluby prowadzone przez prywatne podmioty, które potem gorzko tego pożałowały. Groclin Grodzisk Wielkopolski, Amica Wronki, Polonia Warszawa czy Wisła Kraków mogły zniknąć z piłkarskiej mapy.

Myślę, że jeżeli ktoś będzie przejmował Górnika, to miasto interesy klubu na pewno poważnie zabezpieczy. Trzeba się uczyć na błędach, także błędach innych klubów.

Raporty finansowe klubów Ekstraklasy za miniony rok pokazują, że w Polsce bez sprzedaży zawodników za duże pieniądze ciężko wyjść chociażby na zero.

Dobrym przykładem budowy silnego klubu, o silnych podstawach jest Lech Poznań. Miniony rok zakończył na minusie, ale w skali ostatnich kilku lat klub wypracował spory zysk. Miałem okazję to zobaczyć od środka i byłem pod wrażeniem, jak to wszystko tam funkcjonuje. Bardzo bym chciał, żeby takim klubem był Górnik, żeby był tak mądrze zarządzany. To dla mnie najlepiej zarządzany klub w Polsce, a dobrych wzorców na zachodzie nie brakuje. Można czerpać to co dobre i zbudować silny organizacyjnie klub, który w dalszym ciągu będzie miał DNA Górnika Zabrze, bo to jest w tym wszystkim najważniejsze.

Graj i wygrywaj z nami na betcris.pl

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
10 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

No to czekamy na ważne,szybkie decyzje
A logo widzicie na Prezesa Klubu?Macie kandydaht.Lucad może nim być

jestem osobiście ZA

Przytaczam kilka wypowiedzi A P podczas Jego ostatniego pobytu w G Z :

„Po co nam Angulo , jak mogę sprowadzić napastnika młodszego i tańszego.”

„Kurzawa byłby w Górniku jak zgniłe jabłko w koszyku.”

„Zapłaciliśmy za Mwondo 1 mln EU , ale nawet go nie obejrzałem , bo polecił mi go bułgarski menadżer do którego mam zaufanie.”

„Sprowadziłem bramkostrzelnego napastnika Krawczyka , którego charakteryzuje brak układu nerwowego.”

„Stoczyłem walkę z czterema klubami ekstraklasowymi o Wojtuszka , który rokuje klasę reprezentacyjną.”

Yno Górnik !!!

Źródło proszę, bo na ten moment żadnego cytatu w sieci nie odnalazłem i najzwyczajniej w świecie dupisz fleki…

Wszystkie te wypowiedzi Panie Znawco były podawane na bieżąco w prasie tak to o Angulo , jak i o Kurzawie i o innych.
Osobiście nie mam nic do A P , bo trzeba mu oddać , że po przyjściu uratował sytuację samymi pozytywnymi transferami [Gwilia , Janża, Sekulic i inni] , ale potem było tylko gorzej.
Pozdrawiam.

Nie zależy mi na jakiejkolwiek manipulacji

Akurat te z Igorem i Kurzawą też pamiętam. Pan Artur wolał dawać swoich na wypożyczeniach bez prawa lub możliwości wykupu. Termalica ma większe możliwości i tam też nie dał rady.

Nie dla Płatka w Górniku bardzo się zawiodłem w czasie ostatniej pracy pana Płatka w Górniku

Można by powiedzieć jest padlina zlatują się sępy,mam co do Płatka mieszane uczucia.

Lizus. Chce zarobić, uszczknąć jakiś procencie od transferu:)