Artur Płatek za piłką nożną podróżuje po świecie. Skaut Borussii Dortmund przypomina, że do osiągnięcia sukcesu potrzebny jest sztab fachowców. Jedna osoba nie jest w stanie wszystkiego zmienić.
Roosevelta81.pl: Kiedy ostatni raz był Pan na stadionie w Zabrzu?
Artur Płatek (były zawodnik Górnika): – Ostatni raz na stadionie w Zabrzu byłem na meczu ligowym z Cracovią, ale to był jeszcze stary stadion, więc trochę czasu minęło i sporo się zmieniło.
Zamiast walki o mistrzostwo mieliśmy spadek, spodziewał się Pan, że tak to się wszystko potoczy?
– Piłka jest nieobliczalna i tak się zdarza. Wiem, że szansę na awans w tej chwili są iluzoryczne, jednak jeszcze wszystko może się zdarzyć. Pamiętajmy, że za to kochamy futbol, bo wszystko się w nim może zdarzyć. Dzisiaj jest 1 Liga, jutro może być nowy pomysł. Ciężka praca i może być awans, o którym marzą kibice.
Były prezes Górnika, Łukasz Mazur twierdzi, że zatrudnienie Artura Płatka w Górniku to temat rzeka, który przybiera na sile, gdy nie wiadomo, co zrobić. Czy w Pana odczuciu też to tak wygląda?
– Na dzień dzisiejszy przedłużyłem kontrakt z BVB, był też okres, że doradzałem Piastowi Gliwice w transferach i myślę, że została tam dobra praca wykonana. Jednak nigdy nie ukrywałem tego, że jestem z Zabrza i to Górnik jest moim klubem. Na dzień dzisiejszy nie ma takiego tematu, a co życie przyniesie? Tego nie wie nikt. Nie zmienia to faktu, że potrzeba fachowców ani ja sam, ani trener Brosz nie jest w stanie w pojedynkę wszystkiego zmienić. Spoglądałem z ławki rezerwowych na te cyferki na trybunach (daty zdobycia mistrzostw Polski przyp. red.) i ten licznik dawno się zatrzymał, ale żeby znów osiągnąć sukces na miarę naszego klubu, potrzeba ciężkiej pracy całego sztabu ludzi, którzy mogą takiej rzeczy dokonać.
Myśli Pan, że któryś z zawodników Górnika byłby gotowy na grę za granicą?
– Rzadko oglądam polską ligę, więc ciężko mi powiedzieć. Z pewnością Łukasz Wolsztyński jest bardzo obiecującym zawodnikiem, jednak on potrzebuje jeszcze kilku sezonów w naszej lidze, grając na dobrym poziomie, aby dorosnąć do wyjazdu za granicę.
Marcin Urynowicz swego czasu był na testach w Dortmundzie.
– Był, bardzo dobrze go pamiętam. Zaimponowały mi jego statystyki, zobaczyłem jego jeden mecz i wtedy mu powiedziałem zresztą to samo, co podczas meczu dla Heńka mu powtórzyłem, że jego fizyczność to jeszcze nie jest ten poziom europejski. Ma umiejętności techniczne, dużo potrafi, ale jeśli kilku aspektów nie poprawi no to, niestety nie przejdzie na poziom wyżej. Był taki moment, gdy namawiałem Marcina do gry dla Piasta Gliwice. Przedstawiłem mu nawet ścieżkę rozwoju, Marcin jednak zdecydował się zostać w Zabrzu.
Z perspektywy charytatywnego meczu zauważył Pan jakiegoś zawodnika godnego uwagi? Goli starczyłoby na kilka ligowych spotkań..
– Skupiałem się tylko na sobie, żeby nie zaliczyć wielkiego blamażu (śmiech). Zagraliśmy dla Heńka i szkoda że nie ma go już z nami.
Najbliższe plany na przyszłość?
– Lecę do Portugalii obejrzeć jeszcze kilka spotkań, później Korea Południowa i młodzieżowe MŚ do lat 20. Będę także w Polsce na MME, mam do obejrzenia cztery spotkania.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl