W ubiegłym sezonie było wiele meczów, które Górnik przegrywał bądź remisował, choć zasługiwał na zwycięstwo. Z każdym kolejnym takim przypadkiem irytowało nas to coraz bardziej, zwłaszcza, że zabrzanie sami prawie nigdy nie potrafili dowieźć do końca korzystnego rezultatu, będąc wyraźnie gorszym od przeciwnika. Na początku obecnej kampanii Ekstraklasy jest zupełnie inaczej i choć zabrzanie dołują formą, to na swoim koncie mają aż pięć punktów i pozostają po trzech kolejkach niepokonani. Jeśli jednak w ich grze nic się nie zmieni, to i wyniki w końcu przestaną być tak zaskakująco dobrze. Może i już dzisiaj w Gdyni.
Przed tygodniem pisaliśmy, że w Legnicy Górnik zagra na przetrwanie. Podopieczni Marcina Brosza byli rozbici po spotkaniu w środku tygodnia z Trencinem i ani pod względem fizycznym, ani pod względem mentalnym nie musiało to wyglądać idealnie w spotkaniu z Miedzią. Dlatego to zwycięstwo nad beniaminkiem było bardzo istotne. Po pierwsze, bo osiągnięte w trudnym momencie i po drugie, bo pozwoliło na rozluźnienie atmosfery wokół drużyny.
Remis też nie byłby zły, ale gdyby Górnik przegrał, to do dzisiejszego spotkania przystępowałby w takich samych nastrojach, jak jego rywal. Arka zaczęła świetnie, bo od zwycięstwa w Superpucharze, ale gdy liga się zaczęła, to już tak dobrze to nie wyglądało. Gdynianie mają na swoim koncie dwa punkty i ani jednego zdobytego gola. Ale wiemy też, że kiedyś się przełamią i wcale nie będziemy zdziwieni, jeśli stanie się to w meczu z nami. Nie żebyśmy zapeszali.
Liczymy, że zobaczymy lepszego Górnika, niż w pierwszych meczach. Zabrzanie są podbudowani zwycięstwem w Legnicy i wrócili już do normalnego cyklu treningowego, na co pozwala gra co weekend. Przy naszej młodej kadrze i dopiero wchodzących do seniorskiej piłki zawodnikach czas także działa na naszą korzyść, a nie możemy zapominać, że już może w Gdyni zobaczymy Pawła Bochniewicza, który ponownie został wypożyczony do Górnika. Są więc pozytywy, bo tych ostatnio brakowało.
Ale nie możemy pozwolić, by zwycięstwo nad Miedzią przysłoniły problemy Górnika, których nie brakuje. Od linii obrony aż po ofensywę. Może w Gdyni dowiemy się, na ile transfer Pawła Bochniewicza pozwoli poprawić grę w obronie, ale jeśli chodzi o grę w ataku, to kolejny raz pewnie Marcin Brosz będzie szukać nowych rozwiązań. Mamy tu na myśli przede wszystkim skrzydła, które w tym sezonie w ogóle w Górniku nie funkcjonują i nasz trener próbuje różnych piłkarzy na flankach, ale z marnym skutkiem. I wcale nie mierzymy ich miarą Rafała Kurzawy i Damiana Kądziora, bo byłoby to niedorzeczne. Po prostu na tle ligi nasze boki wyglądały dotychczas nędznie.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl