Alex Sobczyk: Legia stoi pod ścianą, Górnik może to wykorzystać

eMZet  -  27 września 2024 21:14
1
619

Alex Sobczyk był ojcem ostatniego zwycięstwa Górnika Zabrze przy Łazienkowskiej (3:1). Austriacki napastnik w meczu przeciwko Legii w sezonie 2020/21 zdobył bramkę i zaliczył dwie asysty. W rozmowie z serwisem Roosevelta81.pl 27-latek wspomina okres spędzony w śląskim klubie, kulisy zwycięstwa w stolicy i późniejszy średnio udany okres. Porównuje też Górnika Zabrze do Piasta Gliwice, barw którego także było mu dane bronić.

Do Górnika przychodziłeś jako następca Igora Angulo, który był w barwach Górnika królem strzelców I ligi i Ekstraklasy. Presja w tym wypadku Cię nie przerosła?

Alex Sobczyk: Nie czułem jakieś wielkiej presji ze strony trenera czy działaczy. Przyszedłem do nowego klubu, nie miałem większych problemów z adaptacją. Cieszyłem się, że trafiłem właśnie do Zabrza, bo Górnika znałem i wiele dobrego o nim słyszałem. Dominowała w moich odczuciach radość i chęć stawienia czoła wyzwaniu, a nie jakaś presja, która była zbędna.

Wśród Twoich występów w Górniku, zdecydowanie najlepszy był ten z Legią w Warszawie. Byłeś ojcem pierwszego od dawien dawna zwycięstwa drużyny z Zabrza przy Łazienkowskiej.

– Strzeliłem bramkę, miałem potem dwie asysty, a mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Górnika. Jeżeli kończysz mecz z takim bilansem, to jako napastnik musiałem być zadowolony z tego występu. Cieszę się, że udało mi się pomóc drużynie w osiągnięciu tego celu, jakim było zwycięstwo nad Legią na jej boisku. Wiem, że to zwycięstwo wiele znaczyło dla klubu i kibiców, bo czekali na zwycięstwo w Warszawie bardzo długo.

Kibice Górnika na triumf w Warszawie czekali niemal 22 lata…

– Mam tego świadomość i pamiętam, że radość z tego zwycięstwa była ogromna. Zarówno wśród wszystkich ludzi w klubie, jak i wśród naszych kibiców. Pamiętam, jak nieśli nas dopingiem, a dla mnie mecz z Legią był zdecydowanie najlepszy w barwach Górnika.

Górnik w ten sezon wszedł totalnie bez kompleksów. Rozpoczął zmagania od pięciu kolejnych zwycięstw z rzędu. Czterech w lidze i z Jagiellonią w I rundzie Pucharu Polski.

– Podejście do taktyki ze strony trenera Brosza bardzo mi odpowiadało. Mieliśmy grać jak najbardziej ofensywnie, cieszyć się grą i zdobywać dużo bramek. Wychodziło nam to całkiem dobrze i byliśmy w naprawdę wysokiej dyspozycji.

Wielu ekspertów po tym świetnym początku sezonu widziało w was faworyta do walki o mistrzostwo Polski.

– Pierwsze pięć meczów było w naszym wykonaniu bardzo dobre. Wygraliśmy wszystko, cieszyliśmy się grą i czuliśmy się silni. Kolejne występy też nie były jakieś słabe. Przegrywaliśmy rzadko, ale nie wygrywaliśmy już tak regularnie. Ciężko mi powiedzieć, dlaczego tak się stało.

Ty po udanym początku przygody w Zabrzu w następnych kolejkach mocno spuściłeś z tonu. Świetny występ przeciwko Legii w czwartej kolejce i potem jedenaście kolejnych meczów bez bramki…

– W pierwszych meczach czułem się bardzo dobrze. Zdobyłem bramkę przeciwko Legii, a przy tym miałem też kilka asyst. Czasami trudno znaleźć odpowiedź, dlaczego tak się to potoczyło. Podobnie jest w tym przypadku. Jako drużyna notowaliśmy potem kilka słabszych występów, zeszło z nas trochę powietrze. Szczerze, nie wiem dlaczego tak się stało. To dla mnie także duża zagadka. Żałuję, że swojego pobytu w Górniku nie wycisnąłem więcej, bo na pewno byłem w stanie to zrobić.

Pobyt w Górniku oceniasz in plus czy mimo wszystko in minus?

– Na pewno in plus, bo dużo na tym transferze zyskałem. Graliśmy dobrą, ofensywną piłkę. Kreowaliśmy mnóstwo sytuacji i zebrałem bardzo dużo boiskowego doświadczenia, które było bardzo cenne.

Śledzisz polską ligę? Jesteś z wynikami na bieżąco?

Śledzę rozgrywki Ekstraklasy i I ligi. Wiem, że na zapleczu Ekstraklasy bardzo dobrą robotę wykonuje trener Marcin Brosz i jego drużyna idzie po awans. Obie te ligi są bardzo ciekawe i jeżeli pojawiłaby się ciekawa propozycja, na pewno poważnie bym ją rozważył.

Jak oceniasz polską ligę w odniesieniu do austriackiej?

Poziom jest zbliżony. Jedyne co nas mocno różni, to liczba drużyn w europejskich pucharach. Drużyny z Austrii jednak w Europie grają częściej i dłużej. Red Bull Salzburg to w tym wypadku hegemon. Jeżeli jednak chodzi o sam poziom rozgrywek, są na bardzo podobnym poziomie.

W Górniku występuje obecnie Aleksander Buksa, który w minionym sezonie reprezentował barwy WSG Tirol. Kojarzysz go z ligowych boisk?

– Powiem szczerze, że nie widziałem jego występów w lidze i nie mogę na jego temat zbyt wiele powiedzieć. Wiem, że występował na poziomie austriackiej Bundesligi, ale nie miałem okazji widzieć go w akcji.

W najbliższą sobotę Górnik znowu jedzie do Warszawy, żeby spróbować powtórzyć wynik sprzed czterech lat.

– Myślę, że wszystko jest możliwe. Górnik w ostatnim meczu pokazał, że wraca na dobre tory i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby po meczu z Legią znowu przywiózł komplet punktów do Zabrza. Trener Urban na pewno ma plan na to spotkanie i drużyna zrobi wszystko, żeby go zrealizować na boisku i wygrać ten mecz. Wiadomo, że mecze z Legią są dla kibiców bardzo emocjonujące. Kiedy grają dwa tak duże kluby, o wyniku mogą zadecydować detale.

Górnik po zwycięstwie nad GieKSą mógł złapać oddech. Legia przegrała dwa ostatnie mecze i zagra w sobotę z nożem na gardle.

Na pewno presja będzie tutaj mocno po stronie Legii, bo to ona stanie pod ścianą. Rywale muszą ten mecz wygrać, żeby wrócić na zwycięskie tory. Górnik przystąpi z pozycji underdoga i może to trudne położenie Legii przekuć na swoją korzyść.  

Górnik do meczu z Legią przystąpi po 120-minutowej batalii z Radomiakiem Radom w I rundzie Pucharu Polski. W tym czasie rywal ze stolicy odpoczywał. Sądzisz, że to może mieć wpływ na dyspozycję obu drużyn?

Te dwie godziny walki na boisku na pewno będą chłopaki czuć w nogach. Wiem jednak, że Górnik pod względem regeneracji i odnowy biologicznej jest na najwyższym poziomie. Z pewnością cały sztab szkoleniowy i fizjoterapeuci będą robili wszystko, żeby zespół trudy tego meczu w Pucharze Polski odczuwał jak najmniej. Myślę, że wobec tego nie będzie to jakiś kluczowy aspekt dla wyniku meczu w Warszawie. Dla mnie najważniejsze będzie to, jak Górnik do tego meczu podejdzie mentalnie, bo to będzie kluczowa kwestia.   

W sezonie 2019/20 strzeliłeś dla Spartaka siedem bramek ligowych i to otworzyło Ci drogę do transferu do Górnika Zabrze.

– Tak, ten sezon był dla mnie bardzo udany. Łącznie z pucharami strzeliłem dwanaście bramek, bo do siedmiu trafień w lidze dołożyłem pięć bramek i trzy asysty w rozgrywkach pucharowych. Podjąłem decyzję o transferze do Górnika. Polska liga na pewno jest lepsza od słowackiej. Dużo po transferze do Zabrza się nauczyłem, poznałem zupełnie inną ligę i sposób gry.

Pokazać pełni potencjału nie pomogły Ci też kontuzje, które podczas pobytu w Górniku Cię nie omijały.

– Miałem dłuższą przerwę ze względu na kontuzje i to był trudny czas. Pierwszy i ostatni w mojej dotychczasowej karierze, bo odkąd wróciłem na boisko większych problemów zdrowotnych w ostatnich sezonach już nie miałem. Nie straciłem przez kontuzje ani jednego spotkania.

Po odejściu z Zabrza zakotwiczyłeś na Cyprze, po czym wróciłeś do Ekstraklasy i podpisałeś kontrakt z Piastem Gliwice. Jak oceniasz ten klub w porównaniu z Górnikiem Zabrze?

– To dwa zupełnie inne kluby. Do Piasta przyszedłem, żeby się odbudować. Zagrałem dziesięć meczów, ale to nie był dla mnie udany okres. Jeżeli chodzi o te dwa kluby, nie będę ukrywał, że Górnik to jest absolutny top. Stadion, kibice, atmosfera, historia… W Zabrzu było czuć, że jest się w wielkim klubie, którym ludzie żyją.

W poprzednim sezonie znów występowałeś na Słowacji, w MFK Skalica. Latem odszedłeś z klubu. Udało Ci się znaleźć nowego pracodawcę?

– Po okresie gry na Słowacji wróciłem do Wiednia. Trenuję na co dzień z występującym na drugim szczeblu rozgrywkowym w Austrii Floridsdorfer, żeby zachować rytm treningowy i cały czas być w formie. Cały czas rozglądam się za nowym pracodawcą. Jeżeli pojawi się propozycja transferu, będę fizycznie gotowy na 100 procent.

Liga słowacka była ważnym punktem odniesienia Twojej kariery. Zwłaszcza Spartak Trnawa, gdzie szło Ci zdecydowanie najlepiej.

– W Trnawie miałem dobre momenty. Spartak to klub z dużą historią, jeden z największych na Słowacji. Ta drużyna zawsze grała dobrą piłkę, występowała też z powodzeniem w europejskich pucharach. Nie tak dawno grali przecież z Lechem Poznań czy Wisłą Kraków i nie odstawali od polskich drużyn.

Jest szansa, że jeszcze w rundzie jesiennej wybiegniesz na boisko czy raczej skupiasz się na znalezieniu pracodawcy na rundę wiosenną?

– Zobaczymy co przyniesie najbliższy czas. Jestem w kontakcie z kilkoma klubami. W końcówce sierpnia byłem bliski transferu do holenderskiego FC Den Bosch, który walczy o powrót do Eredivise. Polecił mnie dyrektor sportowy Rapidu Wiedeń, którego jestem wychowankiem. Do transferu ostatecznie nie doszło, ale cały czas pojawiają się różne zapytania.

Były jakieś zapytania z Polski?

– Na ten moment nic konkretnego, żebym mógł powiedzieć, że coś jest na rzeczy. Wstępne zapytania były, ale nie były na tyle konkretne, żebym zdecydował się zrobić ten krok. Ja sam szukam klubu, w którym będę mógł liczyć na regularne występy. Mój nowy pracodawca musi zatem szukać napastnika, a takich klubów nie brakuje. Ja cały czas jestem w treningu, praktycznie od poniedziałku do piątku uczestniczę w zajęciach we Wiedniu i czekam na okazję, żebym mógł moją formę zaprezentować na boisku.

Ksiądz Krzysztof Pelczar cały czas trzyma nad Tobą pieczę?

– Oczywiście, jesteśmy w stałym kontakcie. Prowadzi mnie i wspomaga w różnych aspektach życia. Wiem, że mogę cały czas na niego liczyć.

Graj i wygrywaj z nami na betcris.pl

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments

Bydzie powtórka. ….z tego meczu, 3-1 dla nas. LP-10 podziękuję L za „wyzwiska”…KSG⚽⚽⚽ – L ⚽