Adam Danch zakończył swoją 10-letnią przygodę z naszym klubem. Przygodę pełną pięknych chwil, ale też smutnych momentów. Zacznijmy jednak od początku.
Urodzony i wychowany na Rudzie Śląskiej, żabol pełną gębą, tu się wychował, tu zaczynał piłkarską przygodę, a konkretnie w Wawelu Wirek. Jeszcze jako junior przyszedł do zabrzańskiej wylęgarni talentów, a więc do Gwarka Zabrze, skąd wyciągnął go Marek Motyka. Miał wtedy zaledwie 19 lat, ale było w nim coś, przede wszystkim spora chęć gry, chęć pokazania się. Adaś zaczął grać bez kompleksów, jakby starsi doświadczeni przeciwnicy nie robili na nim żadnego wrażenia. Przygoda, która zaczęła się w 2007 roku trwała, aż do tego momentu. Momentu, w którym Adam Danch powiedział dość odchodząc z klubu.
Cieszy fakt, że najdłużej grający zawodnik Górnika Zabrze tego stulecia rozstaje się z klubem w atmosferze wzajemnego szacunku i sympatii. Jak sam powiedział ta decyzja dorastała w nim od jakiegoś czasu. 10 lat wzlotów i upadków zakończyło odsunięcie od pierwszego składu i zabranie opaski kapitańskiej Adamowi. Ile osób tyle opinii na temat słuszności tej decyzji, osobiście mam trochę żal do kapitana, że nie został i po odstawieniu od składu nie chciał pokazać tej sportowej złości, jednocześnie spróbować udowodnić, że wciąż potrafi grać dobrą i skuteczną piłkę. Choć przyznaje, że samemu ciężko by mi było będąc na miejscu Dancha znaleźć w sobie motywacje do tych działań.
Nie zapominajmy faktu, że przez ostatnie kilka sezonów, Adaś jako kapitan dostawał głównie po głowie za wyniki sportowe drużyny, czasami słusznie, czasem nie. O tym czy Adam chciał naprawdę być kapitanem drużyny jest owiane sporą ilością legend. Ostatnie miesiące w jego karierze na pewno były ciężkie, ale przecież nie zawsze tak było. Dostał powołanie do reprezentacji Polski w 2011 roku, w okresie, gdzie był uważany za jednego z najlepszych defensywnych pomocników naszej rodzimej ligi. Mało kto pamięta, ale debiut w reprezentacji Polski Adaś zaliczył w meczu z Serbią w 2008 roku. Pamiętam, że u szczytu kariery nasz kapitan był wart prawie 1 milion €. Spore pieniądze, które jednak nic nie znaczą, jakby odszedł wtedy pewnie wielu kibiców miałoby żal do Adama, że opuszcza „swój” klub. A tak wielu kibiców zadaje sobie pytanie, dlaczego dopiero teraz odchodzi?
Myślę, że u Adama zatraciła się gdzieś motywacja, ochota gry i to spowodowało decyzje o odejściu z zespołu. W zeszłym sezonie oraz w obecnym jego dobre występy można zamknąć w liczbie ok. 10, natomiast meczu, w którym dał się szczególnie zapamiętać w ostatnich 2 sezonach niestety nie było.
Zawsze będę pamiętał mu mecz w Krakowie dokładnie 24.05.2014 Górnik wygrał wtedy z Wisłą Kraków 3:2 a sam Danch strzelił 2 bramki. Pamiętam euforie na trybunach i ten rajd w ostatniej akcji meczu. Piękna chwila, piękny moment, który na zawsze zostanie w mojej pamięci.
Danch przeżył w Górniku wiele, wielu trenerów, nigdy od żadnego trenera nie słyszałem, aby się żalił na Adama, każdy trener go szanował i każdy wystawiał w podstawowej jedenastce, to świadczy o tym jakim był człowiekiem przez te wszystkie lata w Górniku. Fakt ostatnie kilka sezonów nie było zbyt udanych w jego wykonaniu, ale mam nadzieję, że w pamięci kibiców zapisze się pozytywnie, a i zobaczymy go za jakiś czas na Roosevelta ponownie, może nie w charakterze piłkarza, ale być może trenera?
Ode mnie cytując Horsta Hrubescha: „Powiem tylko jedno słowo. DZIĘKUJE BARDZO!”’
TEKSTY PUBLIKOWANE W DZIALE “OKIEM ŻABOLA” SĄ PRYWATNYMI OPINIAMI AUTORA
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl