– Wystarczyło raz wygrać. Ale przecież nie spada się trzema meczami. Prawda jest taka, że już po 30 kolejkach byliśmy na dnie. Gdyby nie regulamin, od miesiąca bylibyśmy zdegradowani – powiedział w rozmowie ze „Sportem” Adam Danch, kapitan Górnika.
Słuchając komentarzy po waszym spadku, w zasadzie wszyscy mówią, że Górnik spadł zasłużenie. Nikt was nie żałuje…
Adam Danch – Wcale się nie dziwię. Końcówka ligi pokazała, że – przykro to mówić – nie zasłużyliśmy na grę w ekstraklasie. Termalica, wcześniej mecze z Łęczną i Koroną… To tylko trzy szanse, które dostaliśmy od losu. Wystarczyło raz wygrać. Ale przecież nie spada się trzema meczami. Prawda jest taka, że już po 30 kolejkach byliśmy na dnie. Gdyby nie regulamin, od miesiąca bylibyśmy zdegradowani. Powtórzę – w naszym spadku nie ma przypadku. Żal, że taka firma spada z ligi. Górnik to taki klub, który powinien grać w ekstraklasie, bo tworzy jej historię. Jak Legia, Wisła, Cracovia, Ruch, Lech… Ale za zasługi nie daje się miejsca w elicie. Trzeba na nie zapracować.
Patrzy pan w lustro i…
– I czuję się winni. Myślę, że to samo czują wszyscy ludzie pracujący w Górniku. Działacze, trenerzy, piłkarze…. Każdy mógł coś zrobić lepiej, inaczej. Byłem kapitanem, nie potrafiłem zespołu bardziej zmobilizować, czegoś dołożyć od siebie w trudnych momentach, gole padały też po moich błędach. Wszyscy daliśmy „ciała”.
Spadł pan z ligi drugi raz. Która degradacja bardziej bolała?
– Pierwsza była dla klubu szokiem, bo Górnik spadł pierwszy raz po ponad 30 latach, a sezon zaczęliśmy jako jeden z faworytów ligi. Ale wtedy byłem młody, dopiero zaczynałem. To inni byli liderami Górnika. Dziś jestem kapitanem, w klubie gram od blisko dziesięciu lat. I jeszcze te okoliczności. Wtedy jednak wiosną graliśmy lepiej, a w ostatnim meczu przegraliśmy z Polonią, która grała o puchary. Teraz? Spadek zasłużony, ale na własne życzenie.
Co teraz? Grzegorz Kasprzik mówi, że jak się coś zepsuło, to trzeba to naprawić.
– Też tak uważam. Wszyscy czekamy na to, co wydarzy się w Górniku. Wiadomo, że wielu piłkarzy odejdzie. Klub dziś może wiele, łącznie z propozycją obniżenia kontraktu, a nawet jego rozwiązania. Część umów została po spadku z automatu obcięta o 50 procent, bo kilku z nas ma takie zapisy w kontraktach. Kto będzie trenerem? Kto podejmie wszystkie decyzje i będzie z nami rozmawiał? Górnik jest dla mnie absolutnym priorytetem, nigdzie nie chcę się ruszać. Ale też chciałbym, by w Zabrzu była drużyna, która powalczy o awans. Wiadomo, że inna niż obecna, ale też silniejsza. Bo czeka nas prawdziwa wojna. Osiem lat temu zaczęliśmy rozgrywki po spadku z Pazdanem, Boninem, Banasiem, Przybylskim, Pitrym, Gorawskim czy Zahorskim. Wielu się wydawało, że to będzie spacer, a początek był drogą przez mękę. Po pierwszej rundzie byliśmy poza podium. Z wielu porażek nie wyciągaliśmy lekcji. Wyciągnijmy je teraz, żeby za rok cieszyć się z awansu.
Cały wywiad do przeczytania w „Sporcie” oraz na www.katowickisport.pl
Źródło: Sport
Foto: Roosevelta81.pl