Ryszard Staniek: Mecze Górnika z Legią to była wojna

Spark  -  13 marca 2013 19:02
0
1926

staniek
Kibice mieli do mnie pretensje, że przeszedłem do Legii, ale ze strony Górnika nie było zainteresowania moją osobą
mówi w ekskluzywnym wywiadzie dla Roosevelta81.pl Ryszard Staniek, który przed laty bronił barw Górnika i Legii.

Ryszard Staniek odszedł z Górnika Zabrze podczas pamiętnego sezonu 1993/1994. – Klub potrzebował pieniędzy i trzeba było kogoś sprzedać – mówi w wywiadzie dla Roosevelta81.pl. Były pomocnik reprezentacji Polski opowiada również o kulisach przejścia do Legii oraz ocenia szanse zabrzan w piątkowym spotkaniu i całym sezonie.

Roosevelta81.pl: Kto będzie faworytem najbliższego meczu?

Ryszard Staniek (były piłkarz Górnika i Legii): – Legia, choć po tym, co gra na wiosnę, to nie byłbym taki pewien, czy wygra. Górnik też nie wystartował za dobrze, ale myślę, że to jednak Legia sięgnie po trzy punkty. Na pewno zapowiada się ciekawy pojedynek. Obie drużyny z czołówki, przyjdzie dużo ludzi…

Jak Pan wspomina starcia w barwach Górnika przeciwko Legii?

R.S.  – To zawsze były spotkania o dużej randze. Każdy zespół wychodził mocno „sprężony”, nikt nigdy nie odpuszczał. Teraz będzie tak samo. Mam dobre skojarzenia związane z występami przeciwko Legii. Lepiej mi się grało z silniejszymi przeciwnikami niż tymi z dołu tabeli. 

Adrenaliny było więcej niż przy innych potyczkach?

R.S. – Między Legią i Górnikiem zawsze była wojna. Nikogo nie trzeba było dodatkowo motywować. Animozji pomiędzy piłkarzami jednak nie było. Każdy wychodził na murawę i dawał z siebie wszystko, aby zwyciężyć.

Jaki mecz przeciwko Legii utkwił Panu najbardziej w pamięci?

R.S. – Było takie spotkanie w Zabrzu, kiedy wygraliśmy 1:0, ale jestem już w takim wieku, że dotknęła mnie skleroza i nie pamiętam dokładnej daty (śmiech). Udało mi się wtedy nawet wybić piłkę z linii bramkowej.

W tym najbardziej pamiętnym meczu Legii z Górnikiem w sezonie 1993/1994 jednak Pan nie zagrał.

R.S. – Wystąpiłem chyba w ośmiu jesiennych meczach i trafiłem do Osasuny Pampeluna. Ostatnie spotkanie w barwach Górnika rozegrałem przeciwko Wiśle Kraków, w którym zdobyłem jeszcze bramkę i wyjechałem do Hiszpanii. Później już tylko kibicowałem kolegom z boku.

Jak Pan wspomina wydarzenia ze spotkania przy Łazienkowskiej w 1994 roku?

R.S. – Obserwowałem dokładnie poczynania drużyny, bo byłbym wtedy również mistrzem Polski. Niestety, jak wszyscy wiedzą, sędzia Redziński pozbawił Górnika tytułu. Żal mi było chłopaków i trenerów, bo włożyli mnóstwo sił nie tylko w tamten mecz, ale cały sezon, a wszystko tak naprawdę rozegrało się poza boiskiem.  

Czy można porównać obecnego Górnika do tego z pierwszej połowy lat 90-tych minionego wieku?

R.S. – Raczej trudno. Przede wszystkim jest inny styl gry. Tamta drużyna miała chyba większe umiejętności czysto piłkarskie. Teraz chłopcy być może więcej biegają i wkładają więcej serca, ale nam również nie można było odmówić ambicji.

Górnik przed rundą wiosenną miał wtedy sześć punktów przewagi przy systemie dwa „oczka” za zwycięstwo. Może gdyby Ryszard Staniek został wtedy w Zabrzu, to teraz na koncie klubu z Roosevelta byłoby 15 gwiazdek?

R.S. – Tego nie dowiemy się już nigdy. Najważniejsze, że ja wcale nie chciałem odchodzić z Górnika! Klub potrzebował pieniędzy i trzeba było kogoś sprzedać. Padło na mnie. W transferze pomógł mi Jan Urban i tak trafiłem do Osasuny.

Po dwóch latach gry w Hiszpanii wrócił Pan do Polski, ale do… Legii.

R.S. – Skończył mi się kontrakt i szukałem klubu. Był temat przenosin do Rayo Vallecano, ale nie „wypalił”. W Pampelunie grał wtedy Jacek Ziober, którego menedżerem był Tadeusz Fogiel. To właśnie Pan Fogiel pojechał na losowanie Ligi Mistrzów, na którym spotkał się z Pawłem Janasem, ówczesnym trenerem Legii, która zdobyła mistrzostwo. Ja miałem kartę na ręku, temat został podjęty i tak trafiłem do Warszawy.

I tak jak teraz Jan Urban, który był wielkim piłkarzem Górnika, reprezentował Pan Legię.

R.S.– Tak układają się losy piłkarzy i trenerów , że pracują tam, gdzie ich chcą. Chciałbym podkreślić, że gdy wracałem z Hiszpanii, to nie było ze strony Górnika zainteresowania moją osobą, a kibice mieli do mnie pretensje, że poszedłem do Legii. Wracając do trenera Urbana, to myślę, że wszystko przed nim i być może będzie pracował jeszcze w Zabrzu.

Na co stać Górnika w tym sezonie?

R.S. – Nie chcę być złym prorokiem, ale mistrza raczej nie zdobędą, choć puchary są w ich zasięgu. Na tytuł trzeba poczekać. Jak długo? Trudno powiedzieć. Wszystko jest związane z sytuacją organizacyjno-finansową. Ciężko zbudować trenerowi Adamowi Nawałce drużynę, kiedy co chwilę odchodzą z niej najlepsi zawodnicy. Niemal co roku musi budować zespół od początku. Teraz widać, że nie ma kto „użądlić”.  Przynajmniej druga linia jest poukładana oraz defensywa, ale to za mało.

Jaki wynik padnie w piątek?

R.S. – Powiem tak: Mam dwie ręce, choć jestem takim „łapanym” Ślązakiem i bliżej mi do Górnika. Chciałbym żeby było 1:1, ale skończy się 3:1 dla Legii.

źródło: Roosevelta81.pl
foto: KUBA ATYS/sport.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments