Każdy z nas bardzo chciałby zobaczyć Górnika w maju na stadionie narodowym, ale do dwumeczu z Legią podchodzimy racjonalnie. Nie jesteśmy faworytem, dlatego od naszych piłkarzy wymagamy jedynie, by cieszyli się grą. I żeby na boisku zagrali z taką pasją, jak wtedy, gdy pokonaliśmy mistrzów Polski 3:1.
Do Legii trzeba podejść z respektem, ale bez strachu. Bo jest to najbardziej przeszacowana drużyna w lidze, która ma przereklamowanych piłkarzy i teoretyka, zamiast trenera na ławce. Ale nawet przy takim stanie są trochę daleko przed nami. Nie mówiąc już o budżetach, bo tam przepaść jest nie do ogarnięcia. Górnik jest skromnym klubem, w którym Marcin Brosz wykonuje fantastyczną pracę, a młodzi zawodnicy z regionu nas zachwycają. Mamy potencjał, żeby wejść na poziom choćby Jagiellonii, która dzięki systematycznej pracy zbliża się do Legii i Lecha, ale na to potrzeba kilka lat ciężkiej pracy i cierpliwości. Mimo bajecznej jesieni daleko nam póki co do tego, co pokazuje obecna runda.
Kiedy u Marcina Brosza zdążyło zadebiutować już 10 młodzieżowców, Legia ściągała do siebie piłkarzy z przeszłością w Bundeslidze i Ligue1 lub kontraktowała kapitana Dynama Zagrzeb. Pewnie jego kontrakt jest większy, niż zarobki połowy naszych zawodników razem wziętych. I my mamy wymagać walki o mistrzostwo lub wygrania z Legią dwumeczu? Spokojnie.
Jeszcze o kadrze. Wiemy, że nie zagra Łukasz Wolsztyński i Michał Koj. Teraz nie będziemy pisać, jak duża strata jest to dla naszego zespołu, bo już to robiliśmy i pewnie nie raz powtórzymy to w przyszłości. Nie wiemy natomiast jak to Marcin Brosz wymyśli. Na lewej obronie pewnie Adrian Gryszkiewicz. Cieszy, że wychowanek Gwarka zdążył już zagrać pod nieobecność Michała prawie dwa mecze, bo każde minuty łapane w tym wieku dadzą mu pewności siebie. Większa zagadką jest zastępstwo za Łukasza. W tym sezonie jeszcze nie zdarzyło się, żeby jego zabrakło w wyjściowej jedenastce. Naturalnym zastępstwem wydaje się Marcin Urynowicz, ale patrząc na jego ostatnie występy Marcin Brosz może poszukać innego rozwiązania. Ale wraca Rafał Kurzawa i już zacieramy ręce na stałe fragmenty gry.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl